Rozdział 14: Najpierw trzeba umrzeć, żeby na nowo żyć

**Victoria**

Wyjęłam wszystkie ostre narzędzia, które znajdowały się w szufladach. Było tego sporo, ale to cyberchirurgia. Ho nie tylko pracował przy implancie, a także przy samych protezach. Wstrzyknęłam środek przez szyję, żeby mieć większy podgląd na to co znajdowało się w środku. Pokazałam mu na tablecie z czym jeszcze musimy się zmierzyć.

Dr Bernes: Bomba to był początek.
Dr Yinsen: Jakbym nie wiedział.
Dr Bernes: Pod tym metalem jest jeszcze inne badziewie. Jeśli je usuniemy, wtedy wszystko się poprawi.
Dr Yinsen: Czekaj, czekaj. Jakie inne badziewie?
Dr Bernes: Kolejna płytka.

Nie zamierzałam z nim wdawać się w pogaduchy i zaczęłam ratować życie Pepper. Wzięłam szlifierkę kątową do ręki, wykonując pierwsze cięcia.

Dr Bernes: Pod tabletem jest mały czujnik. Przyłóż go do szyi. W ten sposób możemy jakoś wyłapać puls.
Dr Yinsen: Zaskakujesz mnie, Victorio. Tyle masz tych zabawek, a żadnej mi nigdy nie dałaś.
Dr Bernes: A kto powiedział, że ci nie dam?

Uśmiechnęłam się tajemniczo, tnąc lewą rękę, a on zajął się kontrolowaniem funkcji życiowych.

Dr Bernes: Podpiąłeś?
Dr Yinsen: Tak.
Dr Bernes: Jaki kolor?
Dr Yinsen: Żółty.
Dr Bernes: Czyli nienaturalne, a bliskie krytycznego. Musimy się pospieszyć, więc zacznij już zdejmować klatę.

Zwiększyłam moc narzędzia, przechodząc przez grubszą część ręki. Same kable, chociaż na całe szczęście nie były połączone zbytnio ze skórą. Odłożyłam metal na bok i przyłożyłam opatrunek w miejsce zakończenia ręki. Założyłam wenflon na ramię, podając kroplówkę.

Dr Bernes: Dobra. Uzupełnią się płyny. Dotarłeś do płytki?
Dr Yinsen: Jeszcze nie.

Zauważyłam, jak podniósł napierśnik i do pozbycia użył lasera o nieco większej mocy niż przy zwykłych operacjach.

Dr Bernes: Fajnie się bawisz, a ja tu szlifierką marnuję czas.
Dr Yinsen: Się myśli, Victorio.
Dr Bernes: Obrażę się.

Klatka piersiowa została ocalona, a nad sercem było to dziadostwo, które musieliśmy usunąć. Coraz trudniej utrzymywała przytomność i nawet maska tlenowa niewiele wspomogła oddychanie.

Dr Yinsen: Musisz spowolnić funkcje życiowe.
Dr Bernes: Chcesz ją zabić?!
Dr Yinsen: Pozornie tak, ale jak nie chcemy prawdziwego zgonu, to lepiej mnie posłuchaj.
Dr Bernes: Dobrze wiesz, że nie chcę.

Podałam środek, aż czujnik zapalił się na czerwono. Straciła przytomność. Była umierająca. Również nie było czuć tętna.

Dr Bernes: Zadowolony?
Dr Yinsen: Jak najbardziej. Intubujemy.

**Rhodey**

Ciągle słyszałem jakieś dźwięki pił. Co tam się działo? Nie mogli inaczej odczepić tych kończyn? Tylko pytanie nasuwało się samo. Jak bardzo ucierpiało jej ciało? W sumie i dobrze, że Tony nadal spał. Lepiej, żeby nie wiedział o tym horrorze. Jednak o odnalezieniu Pepper musiałem mu powiedzieć.

Roberta: Nadal nic?
Rhodey: Po obu stronach. No i z agentem Potts też.

Stwierdziłem na spokojnie. Nie przestraszyłem się na jej wtargnięcie. No bo po co miałaby siedzieć w pustej sali, czekając na mój powrót? Siedzieliśmy tak, patrząc to na Tony’ego to na drzwi od sali operacyjnej.

Roberta: Oboje dadzą radę.
Rhodey: Niby tak, ale wszystko się zmieni.
Roberta: Niby dlaczego? Wciąż będziecie przyjaciółmi. Całą trójką skończycie ten pierwszy rok szkoły. Wierzę, że tak będzie.

Uśmiechnęła się do mnie, dając nadzieję na te lepsze dni. Bardziej pozytywne, chociaż miałem ochotę wziąć zbroję i dorwać Fixa. Za to co zrobił Pepper. Za to jak kazał jej nas krzywdzić. Za to, że zamienił ją w potwora, którym nie jest. Nie miał prawa wstawiać tych cholernych części, nazywając ją nowym Whiplashem. Byłem nieco spięty, aż zacisnąłem pięści.

Roberta: Synu, wszystko gra?
Rhodey: T… Tak. Ja… Ja jestem tylko… wściekły.

Wściekły. To chyba dobre określenie na mój obecny stan.

Roberta: Nikt nie mógł tego przewidzieć, ale ja mogłam temu zapobiec.
Rhodey: Jak to?
Roberta: Gdy Virgil ma jakieś misje bardzo niebezpieczne, prosi, żebym zajmowała się Pepper. Robiłam to, a wy możecie tego nie pamiętać. Zresztą, mało ostatnio jesteście w domu. Ciągle tylko w laboratorium.
Rhodey: Przepraszam cię, mamo.
Roberta: No już czasu nie cofniemy. Najważniejsze, że jakoś jej pomogą, Tony wydobrzeje, a on wróci ze swoją córką do domu.
Rhodey: Oby tak było.
Roberta: Pozostało tylko czekać.

I to było najgorsze. W tym całym napięciu te siedzenie na głupim krześle doprowadzało do szału. Z jednej strony chce się tu tkwić, dodając otuchy tym, którzy jej potrzebują, ale z tej drugiej… przychodzi ochota na ucieczkę.

**Ho**

Pozbyliśmy się metalu z każdej części ciała, podłączając dziewczynę do respiratora. Pozostała kwestia metalowej płytki. Mogła być bardzo powiązana z sercem, dlatego nalegałem na spowolnienie funkcji życiowych do minimum. Zdjąłem czujnik, a do klatki piersiowej podłączyłem elektrody. Teraz mogliśmy normalnie obserwować zmiany w odczytach bez bawienia się w kolorowe kropeczki.

Dr Yinsen: Współczuję jej. Gdyby nie te płytki, mogłaby już nie żyć. Jeśli usuniemy tą drugą, może…
Dr Bernes: Błagam. Nie kończ. Jakoś to będzie.
Dr Yinsen: Po prostu przygotuj się na wszystko, Victorio.

Poprosiłem, robiąc cięcie. Było ich więcej. Ponad sześć boków. Zrobiłem tylko jeden ruch skalpelem, aż do moich uszu dotarł pisk kardiomonitora.

Dr Bernes: Ciśnienie spada!
Dr Yinsen: Podaj mieszankę, ale tylko trochę.

Świetnie. Takie zabawy uwielbiam najbardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X