Victoria zabrała Tony’ego na cyberchirurgię, aby tam mieć podgląd na sytuację z implantem. Odłączyła go od maszyny wspomagającej oddychanie, zastępując ją maską tlenową. Został też podpięty do kardiomonitora, gdyż musiała monitorować stan serca. Na chwilę wyszła dla upewnienia się co do odpoczynku przyjaciela. Zabrała mu pager i przykryła kocem.
-Dobranoc. Ho. Odpoczywaj.
Przyrządziła mu parę kanapek, które włożyła do pudełka śniadaniowego. Położyła je na stole, a następnie wróciła do Tony’ego. Akurat obudził się z obolałą głową. Ledwo otworzył oczy, lecz przez rażące światło ponownie zasnął. Spisała wszelkie odczyty, siadając obok niego. Na chwilę zdrzemnęła się, gdyż pisk maszyn od razu zmusił do przebudzenia. Bez dłuższego myślenia podała leki na uspokojenie.
-Współpracuj albo będziesz dłużej uziemiony.
-Wychodzę jeszcze dzisiaj. Wypiszę się na własne żądanie.
Starał się mówić spokojnie, ale wewnątrz ciała wszystko wrzało.
-O nie! Tak nie będziemy robić. Nie dostaniesz wypisu. Ani mi się śni… Jesteś niepełnoletni, a poza tym, twój stan na to nie pozwala.
-Przecież nic mi nie jest, a pani mi to obiecała!
-Chyba się przesłyszałam. Ja coś obiecywałam?
Była w szoku na słowa chłopaka.
-Przecież to miał być krótki zabieg. Chciałbym wrócić do domu.
Przyznała mu rację. Po części, gdyż ta ingerencja przeszła wszelkie oczekiwania.
-Faktycznie, ale muszę cię obserwować.
Nastolatek podniósł się na równe nogi.
-Nic mi nie jest!
-Twoje serce urządziło sobie dzikie rodeo bez trzymanki. Jeśli znowu zwariuje, to może być bardzo źle. Przykro mi.
Podała mu środek nasenny.
-Jest… gorzej?
Więcej nic nie powiedział, gdyż poczuł zawroty głowy, padając na łóżko. Kobieta położyła go, przykrywając kołdrą. Zostawiła odsłoniętą klatkę piersiową, żeby obserwować mechanizm. Ponownie usiadła, spisując parametry.
Po chwili poczuła zmęczenie. Wstała po kawę. Wzięła ją z automatu, pijąc ją do dna, aż mogła wrócić do obowiązków. Po raz kolejny spisała odczyty z kardiomonitora, które były mniej więcej w normie. Nie chciała niespodzianek, ale wiedziała, że z eksperymentalną technologią nigdy nic nie wiadomo. Zauważyła jak powoli się wybudzał.
-Tony, jak samopoczucie? Sam mnie zmusiłeś do tego.
Spytała z obawą, ponieważ wyglądał na słabszego niż wcześniej.
-Chyba… jest dobrze. Słabo się czuję, ale… jest dobrze.
Przyznał z prawdą. Odczuwał zmęczenie.
-Musisz odpocząć. Twoje serce tego potrzebuje, rozumiesz? To nie był łatwy zabieg.
Wyjaśniła, nalegając na odpoczynek.
-Nie… Nie chcę… spać.
-Ale musisz. Czy ty tego nie rozumiesz, przez co musiałeś przejść?
Powiedziała najbardziej spokojnie jak się dało.
-Naprawdę mam znowu to zrobić?
Wskazała na strzykawkę.
-Nie… Pani ciągle mówi o trudnym zabiegu… a ja o czym nie wiem! Niech mi pani wytłumaczy.
Poprosił, zachowując opanowanie.
Kobieta nie zamierzała mu powiedzieć o błędzie lekarza. Tony musiał mu ufać, a tego nie mogła zniszczyć. Skróciła wersję do minimum.
-Musiałeś mieć wszczepiony nowy implant. Stary nie nadawał się już do niczego. Teraz powinno być w porządku, ale będę obserwować, czy serce zaakceptowało rozrusznik.
-Nowy… rozrusznik?
Spojrzał na urządzenie i delikatnie przejechał po nim palcem.
-Znowu muszę przechodzić przez to samo? Za pierwszym razem… leżałem tydzień.
Był załamany.
-Mogłem się nie zgadzać na ten zabieg.
Lekarka nie zamierzała go dobijać bardziej, lecz nie zdołała uniknąć tego.
-Przepraszam, ale to było konieczne. Byłeś narażony na utratę życia. Jeśli dobrze pójdzie, to w trzy dni dostaniesz wypis. Resztę będziesz mógł spędzić w domu.
-Dlaczego to wszystko spotyka mnie? Zawsze wszystkich zawiodę… Mam dosyć.
Położył głowę na poduszkę. Spojrzał w sufit.
-Jestem beznadziejny.
-Tony, sytuacja nie jest taka zła. Nie obwiniaj się za coś, na co nie masz wpływu. Jakoś to będzie.
Próbowała podnieść chorego na duchu.
-Masz przyjaciół, którzy cię wspierają. Poradzisz sobie. Jak bardzo byłoby źle, nie będziesz sam.
-Dobranoc. Ho. Odpoczywaj.
Przyrządziła mu parę kanapek, które włożyła do pudełka śniadaniowego. Położyła je na stole, a następnie wróciła do Tony’ego. Akurat obudził się z obolałą głową. Ledwo otworzył oczy, lecz przez rażące światło ponownie zasnął. Spisała wszelkie odczyty, siadając obok niego. Na chwilę zdrzemnęła się, gdyż pisk maszyn od razu zmusił do przebudzenia. Bez dłuższego myślenia podała leki na uspokojenie.
-Współpracuj albo będziesz dłużej uziemiony.
-Wychodzę jeszcze dzisiaj. Wypiszę się na własne żądanie.
Starał się mówić spokojnie, ale wewnątrz ciała wszystko wrzało.
-O nie! Tak nie będziemy robić. Nie dostaniesz wypisu. Ani mi się śni… Jesteś niepełnoletni, a poza tym, twój stan na to nie pozwala.
-Przecież nic mi nie jest, a pani mi to obiecała!
-Chyba się przesłyszałam. Ja coś obiecywałam?
Była w szoku na słowa chłopaka.
-Przecież to miał być krótki zabieg. Chciałbym wrócić do domu.
Przyznała mu rację. Po części, gdyż ta ingerencja przeszła wszelkie oczekiwania.
-Faktycznie, ale muszę cię obserwować.
Nastolatek podniósł się na równe nogi.
-Nic mi nie jest!
-Twoje serce urządziło sobie dzikie rodeo bez trzymanki. Jeśli znowu zwariuje, to może być bardzo źle. Przykro mi.
Podała mu środek nasenny.
-Jest… gorzej?
Więcej nic nie powiedział, gdyż poczuł zawroty głowy, padając na łóżko. Kobieta położyła go, przykrywając kołdrą. Zostawiła odsłoniętą klatkę piersiową, żeby obserwować mechanizm. Ponownie usiadła, spisując parametry.
Po chwili poczuła zmęczenie. Wstała po kawę. Wzięła ją z automatu, pijąc ją do dna, aż mogła wrócić do obowiązków. Po raz kolejny spisała odczyty z kardiomonitora, które były mniej więcej w normie. Nie chciała niespodzianek, ale wiedziała, że z eksperymentalną technologią nigdy nic nie wiadomo. Zauważyła jak powoli się wybudzał.
-Tony, jak samopoczucie? Sam mnie zmusiłeś do tego.
Spytała z obawą, ponieważ wyglądał na słabszego niż wcześniej.
-Chyba… jest dobrze. Słabo się czuję, ale… jest dobrze.
Przyznał z prawdą. Odczuwał zmęczenie.
-Musisz odpocząć. Twoje serce tego potrzebuje, rozumiesz? To nie był łatwy zabieg.
Wyjaśniła, nalegając na odpoczynek.
-Nie… Nie chcę… spać.
-Ale musisz. Czy ty tego nie rozumiesz, przez co musiałeś przejść?
Powiedziała najbardziej spokojnie jak się dało.
-Naprawdę mam znowu to zrobić?
Wskazała na strzykawkę.
-Nie… Pani ciągle mówi o trudnym zabiegu… a ja o czym nie wiem! Niech mi pani wytłumaczy.
Poprosił, zachowując opanowanie.
Kobieta nie zamierzała mu powiedzieć o błędzie lekarza. Tony musiał mu ufać, a tego nie mogła zniszczyć. Skróciła wersję do minimum.
-Musiałeś mieć wszczepiony nowy implant. Stary nie nadawał się już do niczego. Teraz powinno być w porządku, ale będę obserwować, czy serce zaakceptowało rozrusznik.
-Nowy… rozrusznik?
Spojrzał na urządzenie i delikatnie przejechał po nim palcem.
-Znowu muszę przechodzić przez to samo? Za pierwszym razem… leżałem tydzień.
Był załamany.
-Mogłem się nie zgadzać na ten zabieg.
Lekarka nie zamierzała go dobijać bardziej, lecz nie zdołała uniknąć tego.
-Przepraszam, ale to było konieczne. Byłeś narażony na utratę życia. Jeśli dobrze pójdzie, to w trzy dni dostaniesz wypis. Resztę będziesz mógł spędzić w domu.
-Dlaczego to wszystko spotyka mnie? Zawsze wszystkich zawiodę… Mam dosyć.
Położył głowę na poduszkę. Spojrzał w sufit.
-Jestem beznadziejny.
-Tony, sytuacja nie jest taka zła. Nie obwiniaj się za coś, na co nie masz wpływu. Jakoś to będzie.
Próbowała podnieść chorego na duchu.
-Masz przyjaciół, którzy cię wspierają. Poradzisz sobie. Jak bardzo byłoby źle, nie będziesz sam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi