Część 1: Nowa

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, gdzieś w pewnej dolinie, księżniczka… Zaraz… Co ja pierdole? A! To nie ten tekst. Wybaczcie, ale jestem pod wpływem debilizmu, także proszę o wyrozumiałość, drodzy czytelnicy. Ekhm… O! Tu jest to dziadostwo. No to od początku. Było to dość dawno, ale jeszcze pamiętam, co się wydarzyło. Nie byłam, aż tak naćpana, żeby zapomnieć. No bez kitu. Było zajebiście, ale o tym, czy ta historia miała happy end, musicie przekonać się sami. Zaczynajmy.
Nasza popieprzona “święta trójca” siedziała na lekcji. Oczywiście nie wszyscy, bo Stark wypieprzył do łazienki na trzy godziny. Happy już myślał, że zrobi klocka w gacie, aż pojawiła się nadzieja. Wreszcie ktoś otworzył te cholerne drzwi.

Happy: O! W końcu mogę… iść?

Zdziwił się, widząc uczennicę o długich brązowych lokach i błękitnych oczach. Przez chwilę przyglądał się jej, ale później stracił cierpliwość. Wstał i pobiegł do drzwi.

Prof. Klein: Panie Hogan, a pan dokąd?

Happy: Do łazienki! Ja już nie wytrzymam! Ach! Gdzie ten Tony?!

Prof. Klein: Proszę wrócić na miejsce… Klaso, mamy nową uczennicę. Ktoś chętny oprowadzić ją po szkole?

Cisza. Jedynie Happy machał rękami przed twarzą profesorka, co mogło każdego wyprowadzić z równowagi. Dziewczyna za pozwoleniem nauczyciela znalazła wolną ławkę pod oknem. Za plecami miała Pepper, która była wręcz ciekawa, kim była owa uczennica. Tak ciekawa, że pewnie po lekcji wskoczy na włam do FBI i będzie miała wszystko na tacy.

Nagle wbiegł Tony, uderzając chłopaka prosto w mordę drzwiami.


Tony: Przepraszam, że tak długo, ale mam pewne problemy.

Prof. Klein: Prostata w takim wieku? Proszę sobie nie żartować, panie Stark.

Pepper: Hahaha! Ja pierdolę!

Radość rudej była słyszalna w całej klasie i z niedowierzania głupoty przyjaciela walnęła się trzykrotnie o ławkę. No głowa musiała ją na pewno mocno napierdalać.

Prof. Klein: Panie Hogan, teraz może pan wyjść.

Happy: Złamałeś mi nos, kretynie!

Tony: Sorki. To było niechcący.

Happy: Taa… Już ja ci dam niechcący, jak złamię ci żebro, kolego.

Prychnął i wyszedł. Tony wrócił na swoje miejsce, co znajdowało się w środkowym w rzędzie, skąd miał idealny widok na swego rudzielca. No i też na tą nową. Dziewczyna musiała pokazać swe wścibstwo, więc zagadała do nieznajomej.

Pepper: Ej! Jak masz na imię?

Selene: Selene, a ty?

Pepper: Pepper.

Selene: Nazywasz się pieprz?

Pepper: To taka ksywka, ale tak do mnie gadają. Przyjęło się i tyle… Skąd jesteś? Przeprowadziłaś się? Coś nie halo u twoich starych? Czemu akurat Akademia Jutra? Ty w ogóle jesteś Amerykanką?

Selene: Jeju! Ty zawsze tak dużo gadasz?

Pepper: Przyzwyczaj się, bo jestem twoją sąsiadką z ławki.

Selene: Jaką kurwa sąsiadką?! Siedzisz za mną i już!

Prof. Klein: Panno Khan, jakiś problem?

Selene: Oczywiście, że nie, panie Profesorze.

Pepper: Khan? Co? Nie! Nie może być! Jesteś siostrą Gene’a Khana? Tego Khana, co rzucił tę budę dla plantacji narkotyków w Chinach?

Tośka: Ej! Troszkę ciszej. Ja tu czytam.

Wtrąciła się niebieskowłosa, przeglądając swoje czytadełko.

Selene: Co czytasz?

Tośka: Death Note.

Pepper: Chińskie bajki.

Tośka: Ty, ruda? Żadne chińskie. Jak już, to japońskie.

Selene: Błagam, nie wspominaj mi o Chinach…

Pepper: A co do nich masz?

Selene: Nie pytaj...

Tony, słysząc kłótnię, o której nie chciałby mieć pojęcia, zaczął szkryfać kolejny schemat latającej puszki. Rhodey też ignorował wszystkich wokół, czytając jakąś książkę o historii.

Pepper: Zostaw ją. Ona będzie mędrkować dalej.

Tośka: A uwierz, że będę, gaduło.

Pepper: Taka jesteś? Super. Idziemy na solówkę. Tylko ty i ja.

Selene: Błagam. Będziecie się bić o nic?

Tośka: Zawsze mam z nią na pieńku. Taka tradycja od pierwszej klasy.

Pepper: Taa… Czas tobie wybić pierdoły z głowy.

Wymieniły się zabójczymi spojrzeniami, zaś Selene wolała nie być pobita przez dwie wariatki.

Selene: Nie wiedziałam, że tak będzie ciekawie już pierwszego dnia.

Tony: Ty na serio jesteś siostrą Gene’a Khana? Dobrze słyszałem?

Na chwilę oderwał się od kartki, nawiązując kontakt z brązowowłosą.

Selene: Nie jestem jego siostrą, ale znamy się. Tylko, że coś nam nie wyszło i praktycznie jest dla mnie nikim. Wiesz, jak to jest, kiedy ci wypisuje SMS-y, żebyś wrócił?

Tony: Taa… Przerabiałem to z taką jedną blondyną i skończyłem z nią. Szczerze? Znienawidziła mnie i próbuje mnie zabić na każdym kroku.

Selene: Czy one będą się biły?

Tony: Pewnie po lekcjach, ale Pepper wygra. Jeśli mam sobie przypomnieć, jak mi przywaliła nie raz, to ciężko było się pozbierać.

Selene: Hahaha! Dziewczyny górą.

Tony: A tak w ogóle nawet się nie przedstawiłem. Jestem Tony.

Selene: Miło mi… Selene.

~~~~~*****~~~~
Tak jak mówiłam. To bardzo dziwne opowiadanie i napisane specjalnie dla Selene, której postać pojawia się tutaj. Przez to, że blog nie jest oznaczony dla dorosłych, ale dałam informacje o nieodpowiednich treściach dla nieletnich, Blogger może się przyczepić i zablokować bloga czy usunąć posta. Tak czy owak, czytanie na własne ryzyko.
PS: Nie polecam pisać w upalne dni. Wtedy tylko może ci odbić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X