Część 2: Chodź na solo, szmato!

W końcu zbawienny dzwonek ogłosił koniec lekcji. Chyba każdy z uczniów chciał być świadkiem wielkiego widowiska, jak dwie dziewczyny tłuką się na korytarzu, na którego końcu musiało być okno. Zebrała się spora grupka gapiów, otaczająca miejsce pojedynku. Happy nawet miał swój interes, robiąc zakłady. Najwięcej szmalu obstawili na Pepper, lecz Tośka również posiadała swoich faworytów. Selene, Tony i Rhodey również byli obserwatorami. Wszyscy jedynie czekali na rozpoczęcie walki.

Kiedy pojawiły się rywalki, stanęły na środku.

Happy: Znacie zasady. Nie ma zasad.

Selene: Zaraz… To one mogą walczyć, aż do usranej śmierci?

Happy: Każdego szkoda.

No i rozpoczął się pojedynek jednym uderzeniem gongu. Tośka agresywnie wymachiwała pięściami w swoją przeciwniczkę, aż oberwała lewym sierpowym w ryj. Żaden ząbek na szczęście nie poleciał, ale wkurzyła papryczkę. To była poważna walka. Śmiertelnie poważna, dlatego nie mogły udawać. Tośka wykorzystała swoją siłę nóg do zwalenia wroga. Zrobiła haka, pozbawiając jej równowagi.

Pepper: O kurwa! Przegięłaś, szmato!

Tośka: Chwila… Jak ty mnie nazwałaś?!

Rhodey: Boże, proszę cię. Nie pozwól mi tu zginąć!

Pepper: Zamknij się, Rhodey! Rozpraszasz mnie swoimi modłami! Idź pierdolić litanię gdzie indziej!

Tak zagadała się z nim, że nie zauważyła, jak rywalka wyrwała rurę ze ściany. Do tej pory się zastanawiam, jak to było do chuja możliwe.

Tośka: I leżysz, dziwko!

Jednym ciosem uderzyła w jej łeb, aż ponownie pocałowała podłogę. Publiczność nieco się odsunęła, by nie oberwać metalem w ryj lub, co się tyczyło facetów, to w klejnoty. Ruda wstała wkurwiona na maxa, dlatego wyrwała drzwi z takim impetem, aż tynk poleciał z sufitu na głowę. Rhodey oberwał nim i stracił przytomność. Tony natychmiast zabrał przyjaciela z dala od tłumu, lecz bójka trwała dalej. Wejście do klasy, co było w rękach Pepper zostało wyrzucone. Tym razem i niebieskowłosa została porządnie znokautowana.

Pepper: Masz dość?

Tośka: Au! Czekam na mocniejsze doznania, wariatko. A tak w ogóle, o co poszło?

Pepper: Serio? Ty też nie pamiętasz? Auć! To kurwa bolało.

Toska: To co? Rozejm?

Pepper: Tak.

Wyrzuciła z hukiem drzwi przez okno, aż zrobiło się jaśniej. Rozczarowani widzowie tylko buczeli, a później rozeszli się. Happy też nie był zachwycony, gdyż cały hajs mu zabrali z puszki i nic nie zarobił.

Selene: I jak to wyjaśnimy nauczycielom?

Pepper: Spoko. Mój tatuś powie, że miałam atak ADHD i dyrektor uspokoi resztę.

Selene: Poważnie? Masz coś takiego?

Pepper: Hahaha! Żartuję, ale zawsze tak mu ściemniamy z ojcem… Tony, co z paranoikiem? Jeszcze żyje?

Tony: Będzie miał guza na głowie, ale będzie dobrze. Gorzej, jak będę musiał tłumaczyć się Robercie.

Pepper: Oj! Nie chcę być przy tym.

Selene: O kim on mówi?

Pepper: Najgroźniejsza ze wszystkich. Roberta Rhodes, czyli mamusia tego chłoptasia, co tu leży.

Tośka: Czy ktoś mi przypomni, o co poszło?

Tony: Nie pytaj. Nie słuchałem.

Selene: Chyba coś o chińskich bajkach. I nie dziwię się, bo Chiny to zło wcielone...

Tośka: Aha! To standardzik. Niepotrzebnie tak się złościłam.

Pepper: Ja też.

Parsknęły śmiechem i we czwórkę opuścili szkołę. Nie przez okno, ale normalnym wyjściem. Geniusz wziął kumpla na plecy i szedł z nim do domu, Pepper wróciła też do swojego kącika, Tośka rozdzieliła się z nimi na pasach, a Selene poszła do parku. Otrzymała kolejne SMS-y od Niego. Nie była w stanie dłużej tego ignorować. Chciała przemyśleć całą sprawę na spokojnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X