Część dziesiąta: Spóźniłem się (FINAŁ)


**Pepper**

Każda minuta była udręką. Czułam, że nie zdołam się pożegnać z Tony'm. Wciąż miałam nadzieję na ratunek. Może jeszcze nie jest za późno, by mnie stąd wyciągnąć, choć coraz to szybciej traciłam krew. Cała ta Deadly Trinity chciała Iron Mana. Dlaczego? Słabłam o wiele bardziej, niż wcześniej, a jakiekolwiek słowa z trudem przechodziły przez gardło. Nie bałam się swojej śmierci. Bałam się jedynie patrzeć, jak mój ukochany geniusz kona.
Po jakiś kilku minutach, ktoś podszedł do celi. Od razu, gdy ją zobaczyłam, przypomniałam obie, że to ona mnie zaatakowała w ramię.

Pepper: Czego... chcecie... od Iron... Mana?
Typhoid Mary: Oj! To dosyć prosta odpowiedź. Ogun nienawidzi konkurencji i chce dostać jego zbroję, by później go zabić. Hahaha!
Pepper: Jesteś... chora
Typhoid Mary: Ej! Nie jestem! Po prostu nie lubię bawić się sama
Pepper: Wypuść... mnie
Typhoid Mary: Ojej! Mam cię wypuścić? Za kogo ty mnie uważasz? Tak jest ciekawiej
Pepper: Nie
Typhoid Mary: Nie? O! A co ty chowasz za plecami?
Pepper: Nic
Typhoid Mary: Pozwól, że ci to zabiorę... Haha! Pogódź się, że umrzesz
Pepper: Nigdy

Wariatka zabrała komórkę, która niespodziewanie zaczęła dzwonić. Zdołałam zauważyć nazwę na wyświetlaczu. Rhodey? Chyba faktycznie nie daje sobie rady sam z Iron Mongerem. Przydałaby mu się pomocna dłoń.
Próbowałam rozerwać bandaże, lecz nie miałam na to siły. Walczyłam, by nie zasnąć. Szybko oprzytomniałam, słysząc trzask. Swoim butem zmiażdżyła ostatnią rzecz, co pomogłaby mnie odnaleźć.

Pepper: Nie... poddam... się
Typhoid Mary: Yuriko, pokaż jej, jaką nagrodę zasługuje za nieposłuszeństwo
Lady Deathstrike: Z przyjemnością

Następna stuknięta się znalazła. Powoli podeszła do celi, wysuwając swoje pazury. Znowu czułam, że moje serce szybko biło. Wszystko przez strach. Zimny metal zetknął się z moją skórą, ale zaczęła ciąć materiał bluzki, aż po brzuchu spłynęło parę kropli krwi. Później utworzyła rany na samych rękach oraz nogach. Syknęłam z bólu. Przez dodatkowe nacięcia słabłam bardziej, a czas się skrócił. Upadłam na podłogę, próbując spokojnie oddychać. Teraz wiedziałem, co czuje Tony przy chorym sercu. Zakrwawioną ręką chwyciłam się za klatkę piersiową, zwijając z bólu. Walczyłam o życie. Nie miałam zamiaru odejść.
Gdy obraz zaczął się zamazywać, usłyszałam czyjeś niezadowolenie. Dosyć donośny męski głos. Był wściekły.

Ogun: Kompletnie wam odbiło?! Stark ma ją widzieć żywą, jasne?! Wystarczy, że nadal ma odsysaną krew... Jeśli spróbujecie skrzywdzić przynętę, nie będę tolerował samowolki i czyjaś głowa zawiśnie na ścianie. Hmm... Chętne?
Lady Deathstrike: Wybacz mi, panie
Ogun: Mary?
Typhoid Mary: Ojejku! Wielki problem! Lekko przesadziłyśmy
Ogun: Lekko?! Ma być żywa! Dotarło?!
Lady Deathstrike, Typhoid Mary: Tak, panie!
Ogun: Dobrze, a teraz zerknę zobaczyć, jak się trzyma

Im więcej słyszałam głosów, tym bardziej się bałam, co mogą zrobić. Nie mogłam wstać i ciągle wiłam się w konwulsjach. Nawet nie ufałam ich szefowi, że nie spróbuje zrobić żadnej krzywdy. Może opieprzył swoich członków organizacji, ale i tak pewnie będzie chciał mnie wykorzystać do informacji. O Iron Manie, jego słabych punktach oraz samej broni. Byłam przekonana, że tak szybko nie zginę z ich ręki, skoro bez "przynęty" nie dorwą ofiary, jaką jest Tony.
Mężczyzna z twarzą demona sprawdzał stan obrażeń. Jako, iż ciągle się szarpałam, kobieta z pazurami trzymała moje ciało, aż oględziny odbiegły końca.

Ogun: Prawie byłaby martwa, gdybyście znowu tworzyły następne cięcia. Zatamujcie krwawienie z brzucha, a powierzchowne rany jedynie zabandażujcie
Typhoid Mary: Nie! Ona ma umrzeć!
Ogun: I też tak się stanie, ale teraz musimy ją ustabilizować. Spróbujesz zrobić coś innego, a posmakujesz śmierci
Pepper: D-dziękuję
Ogun: Nie dziękuj. Dopóki Iron Man się nie zjawi, musisz żyć

To były ostatnie słowa, które usłyszałam, nim straciłam przytomność. Przypominałam sobie całe życie i pragnęłam zobaczyć się ponownie z ojcem. Co to za córka, która odchodzi bez pożegnania?

~*Dwie godziny później*~

**Tony**

Powoli otwierałem oczy. Obudziłem się w łóżku, ale bez Pepper. Martwiłem się o nią. Nerwowo szukałem rudej, a zamiast ukochanej spostrzegłem Katari. Stała przed oknem, wpatrując się w dal. Zachowywała spokój, choć miałam wrażenie, że coś przede mną próbowała ukryć. Już chciałem wstać, ale odradzała mi tego. Czułem się słabo. Niczego nie pamiętałem. Czy ja z kimś walczyłem? Próbowałem na spokojnie sobie uświadomić, przypominając walkę z Typhoid Mary.

Tony: Katari... gdzie... jest Pepper?
Seira: Niebawem ją odbijemy, lecz spróbuj nie zemdleć, dobra? Musisz odpocząć
Tony: Nie mogę... Mów, co wiesz?
Seira: "Kto ma teraz ucierpieć? Jeśli chcesz jeszcze zobaczyć ją żywą, zjaw się"
Tony: Co? Ktoś... porwał...  rudą?!
Seira: Uspokój się... Uratujemy twoją dziewczynę, ale najpierw nabierz sił. Nie wyglądasz za dobrze
Tony: Nic... mi... nie jest
Seira: Właśnie słyszę
Tony: Mówię serio
Seira: Nie jestem głucha
Tony: Więc... mów
Seira: Znalazłam kilka kropli krwi na parapecie, które mogą należeć do naszej zaginionej. Jednak nie jestem, co do tego na sto procent pewna
Tony: Coś jeszcze?
Seira: Wiem, gdzie jest i w takim stanie nigdzie cię nie puszczę
Tony: Katari... proszę
Seira: Tony, bez dyskusji! Nie potrzebuję ciebie jako trupa!
Tony: Ale ja... ją kocham. Muszę... być... przy niej
Seira: Pogadamy o tym, jak ci się poprawi
Tony: Nie!
Seira: Jesteś uparty

Kiedy już miałem coś powiedzieć, zadzwonił Rhodey. Chwyciłem za telefon, sięgając ręką na torbę, bo tam leżało urządzenie. Usiadłem, biorąc głęboki wdech i wydech. Nie wiedziałem, co mu powiedzieć. Już dawno z nim nie rozmawiałem. Trochę tęskniłem za Nowym Jorkiem. Oby War Machine nie musiał być potrzebny w walce. Powinien również mieć wakacje. Zasługuje na to bardziej, niż ja.
Odebrałem połączenie, nawiązując kontakt z przyjacielem.

Rhodey: Hej, Tony. W końcu się do ciebie dodzwoniłem. Co się z tobą działo?
Tony: Ech! Długa historia
Rhodey: Wszystko gra?
Tony: Powiedzmy... Czemu dzwonisz?
Rhodey: Chciałem powiedzieć Pepper, że SHIELD zamknęła Stane'a w Vault, ale nie odbiera. To dziwne, jak na nią. Zwykle odzywa się w pół sekundy
Tony: Chwila... Nie rozumiem... Stane? Przecież... był w śpiączce
Rhodey: No jasne. Nic nie wiesz? Chyba przed tobą zataiła ten fakt
Tony: Czemu?
Rhodey: Żebyś się nie denerwował... Tony, jesteś tam?
Tony: Tak
Rhodey: Rescue do was dotarła?
Tony: Jeszcze... nie
Rhodey:  Ej! Co się z tobą dzieje? Mówisz, jakbyś był po walce
Tony: Narobiłem sobie... wrogów.... Tak, Rhodey... Na wakacjach
Rhodey: Oj! To fatalnie... Trzymasz się jakoś?
Tony: Daję... radę
Rhodey: Przekaż Pepper zbroję, jeśli się z nią skontaktujesz
Tony: Zgoda

Rozłączyłem się akurat w tym momencie, gdy coś metalowego przebiło się przez dach. To była kapsuła ze zbroją Pepper. Katari nie była zła, bo podobno wiele rzeczy już na nią spadało, więc nic dla niej nowego. Z gruzów wyciągnąłem pancerz Rescue. Przydałaby się Pepper. Jednak oni chcą Iron Mana. Razem z wojowniczką zacząłem pracować nad modyfikacją zbroi. Musieli wiedzieć, że to Iron Man przybył rudej na ratunek.
Nie miałem zbyt wiele siły i z pomocą przyjaciółki zszedłem na dolny poziom domu. Wykorzystaliśmy wszelkie narzędzia do modyfikacji.

Tony: Do roboty

~*Trzy godziny później*~

Czułem się lepiej, więc mogłem walczyć. Przetestowałem rękawice, czy działają zgodnie z przeznaczeniem. Nie dopatrzyłem się usterek. Katari ostrzyła swoją katanę, żeby z łatwością pozbawiała przeciwników chęci do dalszego boju. Napierśnik również został odpowiednio skalibrowany. Był w stanie podtrzymywać bicie serca, gdyby zasilanie implantu spadło do słabego poziomu mocy. Nawet silniki działały bez zarzutów. Iron Man był gotowy na starcie z Deadly Trinity, zaś wojowniczka poprawiała ostrość dodatkowego oręża broni.

Seira: Pamiętaj o treningu i nie daj się zabić
Tony: Nie bój się. W zbroi nic mi nie grozi
Seira: A jeśli cię jej pozbawią?
Tony: Wtedy będę walczył, jak mnie uczyłaś
Seira: Widzę, że trochę lepiej się czujesz... Nie zemdlejesz?
Tony: Raczej nie
Seira: Chyba spodziewasz się, że możemy nie wrócić
Tony: I tak już za późno, żeby zmienić plan... Chcę zapewnić Pepper bezpieczeństwo
Seira: Dasz radę

Uzbroiłem się w zbroję, zabierając wojowniczkę ze sobą. Wciąż miałem nadzieję, że znajdę ją całą i zdrową. Błagałem, żeby żaden rudy włos nie spadł jej z głowy. Tak bardzo kochałem Pep i nie chciałbym widzieć, jak umiera. Po prostu nie zasługuje na śmierć. Zasługuje na szczęśliwe zakończenie.
Deadly Trinity już na nas czekała u swych bram. Były rozproszone po całym placu. Ukryliśmy się przed wejściem. Zza pleców wyjęła miecz, znikając mi z oczu. Przez szybkie poruszanie się, moje sensory nie mogły jej wychwycić. Wleciałem na plac, strzelając z repulsorów w Echo, która starała się skopiować ruchy zbroi. Bezskutecznie, bo działałem poza schematami. Połączyłem styl walki, jaki się nauczyłem razem z tym, co często używam w walce. W ten sposób uderzałem nie tylko z mocy pancerza, ale i też siły własnych mięśni. Osłabiłem kobietę, strzelając w nogi, aż upadła. Wojowniczka jednym ruchem wbiła miecz w jej brzuch.

Tony: Raczej to nie było konieczne
Seira: Żadna z nich nie może zostać przy życiu... Chcesz ratować Pepper, to przekrocz granicę
Tony: No własnie... Gdzie jest więziona?

**Pepper**

Umierałam. Czułam oddech śmierci przy swojej szyi. Może rana z brzucha przestała tak mocno krwawić, ale i tak nadal traciłam krew. Demon ciągle przyglądał się, jak walczę, by nadal żyć, choć drastycznie spadały wszelkie funkcje życiowe. Ledwo podniosłam się, podchodząc bliżej krat. Próbowałam pozbyć się bandaży z ręki w celu przerwania drenażu. Jeszcze niewiele pozostało czasu na ocalenie. Gdzieś w oddali słyszałam dźwięk repulsorów oraz same odgłosy walki. Tony przyszedł po mnie. Czy mam jeszcze szansę wrócić do domu? Przeżyję następny dzień? A może nie mogłam liczyć na cud?
Zaczęłam błagać o zaprzestanie tortur. Liczyłam na wysłuchanie prośby, bo nadzieja umiera jako ostatnia.

Pepper: Macie... Iron... Mana... Uwolnijcie... mnie
Ogun: Mógłbym to zrobić, ale spróbujesz nam uciec
Pepper: Błagam... Dłużej... tego... nie zniosę... Chcę żyć
Ogun: Nie płacz... To nic ci nie da
Pepper: Proszę... Przestańcie... zabierać... krew. Zlitujcie się... nade mną
Ogun: Bardzo zbladłaś i chyba to mogę dla ciebie zrobić

Wyłączył maszynę, pobierającą czerwoną ciecz, a z ręki wyjął rurkę. Poczułam się trochę lepiej, choć nadal mogłam skończyć swój żywot jeszcze tej samej nocy. Próbowałam nie zamykać oczu. Chciałam być silna. Chciałam po raz ostatni zobaczyć się z Tony'm. Chociaż ten jedyny raz poczuć jego bicie serca. Cokolwiek, ale bałam się umierać sama. Wolę odejść, gdy ktoś doda mi tej odwagi oraz poda dłoń, by być ze mną do końca.

**Tony**

Wojowniczka wskazała na miejsce, gdzie prawdopodobnie mogliśmy się spodziewać Pepper. Pewnie pilnował ją ten cały Ogun, co dowodził Deadly Trinity. Uważnie rozglądaliśmy się, szukając kolejnej siostry z diabelnej trójcy. Tym razem natrafiło na Typhoid Mary. Nienawidziłem tej wariatki całym sercem. Ostatnio mnie chciała zabić, lecz teraz tak nie będzie.
Gdy wymierzyłem z repulsorów, machnęła ręką w powietrzu, że pozostałem bez zbroi. Mogłem się tego spodziewać. Zacząłem walczyć na gołe pięści. Uderzyłem raz w brzuch, aż oberwała w twarz. Z początku dawałem radę, choć szczęście wiecznie nie trwa. Z łatwością powaliła mnie na ziemię, wytwarzając ogień w dłoni.

Typhoid Mary: Jakieś ostatnie słowo?
Tony: Zginiesz za to, co zrobiłaś Pepper!
Typhoid Mary: Hahaha! Oj! Myślisz, że się ciebie boję?
Tony: Nie mówiłem o sobie
Typhoid Mary: W takim razie...
Seira: Bój się mnie

Uśmiechnęła się, przywalając szajbuskę do podłoża. Wyjęła swój oręż i bez problemu odcięła głowę Typhoid Mary od reszty ciała. Cały miecz przesiąknął krwią. Nie miałem zamiaru o nic pytać. Na drodze pozostała Lady Deathstrike. Jeśli ją pokonamy, Deadly Trinity przestanie istnieć. Akurat ostatnia przeciwniczka blokowała nam wejście do kryjówki. Wiedziałem, że tam była Pepper. Musieliśmy jakoś unieszkodliwić pazury z adamantium. Najpierw chciała mnie zaatakować, lecz Katari znowu swoim ostrzem pokazała bezlitosne cięcia. Wskoczyła w górę, przecinając przy jednym oku, aż nie mogła dostrzec nikogo z lewej strony. Lekko syknęła z bólu, lecz nadal chciała walczyć.
Postanowiłem zbliżyć się niebezpiecznie blisko zabójczyni, by zadać cios. Jednak nie byłem tak szybki i przejechała szponami przy mojej bluzce, robiąc potrójne nacięcia blisko implantu. Krzyknąłem z bólu.

Lady Deathstrike: Mnie tak łatwo nie zabijesz, Seiro
Seira: To się jeszcze okaże

Przecięła jej rękę, że dłoń spadła na ziemię. O mało nie zhaftowałem, bo to było obleśne. Kobieta wrzasnęła przez cierpienie, chwytając się za miejsce, gdzie wcześniej miała dłoń. Znowu wydała z siebie głośny krzyk. Wstałem z podłogi, trzymając się za ranne miejsce.

Seira: Trzymasz się?
Tony: Tak
Lady Deathstrike: Twoja dziewczyna zginie. Spóźniliście się
Seira: Oj! Zamknij się!

Krzyknęła, wbijając katanę centralnie w mostek, aż ostatnia z sióstr padła martwa. Bałem się, co powiedziała przed śmiercią. Spóźniliśmy się? Niemożliwe. Natychmiast pobiegłem szukać ukochanej. Musiała żyć! Musiała! Serce mi biło, jak szalone, ale nie mogłem się zatrzymać. Pep była ważniejsza od mojego zdrowia. O dziwo nie spotkaliśmy żadnych przeciwników na swojej drodze.
Nagle zauważyłem jakieś klatki. Większości z nich była pusta. Szukaliśmy dalej. Na samym końcu pomieszczenia dostrzegliśmy rękę, wystającą pomiędzy kratami. Myślałem, że oszaleję. Znalazłem tam mnóstwo krwi, a w celi znajdowała się Pep razem z Ogunem. Blada, ledwo żywa, ale wciąż walcząca. Moja Pep.

Tony: Zostaw ją! Masz natychmiast uwolnić Pepper!
Ogun: Chciałem tylko Iron Mana i nic poza tym... Gdzie zbroja?
Tony: Leży na placu nie do użytku
Ogun: Tak mówisz?
Pepper: Tony...
Tony: Pep, trzymaj się
Ogun: Zabiliście moje zabójczynie. Zapłacicie mi za to

Przyłożył broń blisko jej gardła. Nie potrafiłem stłumić w sobie złości, a ten strach powodował silny ból w klatce piersiowej. Zastanawiałem się, co zrobić z Ogunem. Czekałem, aż straci czujność. Katari rzuciła shurikenem w lampę, że odwrócił głowę, szukając kłopotu. Szybko zabrałem mu katanę. Bałem się kolejnych gróźb, więc zamknąłem oczy, wbijając ostrze w jego plecy.
Kiedy ponownie uchyliłem powieki, leżał martwy. Podszedłem do rudej, przytulając.

Tony: Już dobrze, Pep. To koniec... Wygraliśmy... Pep, słyszysz? Pep! Pepper!
Pepper: Dziękuję... za wszystko
Tony: Proszę... Zostań... Zostań ze mną
Pepper: Jestem... tu

Niespodziewanie oberwałem jakimś ostrzem. Z ręki sączyła się krew. Czułem, jak słabnę i upadłem przy ukochanej. Ostatnie, co widziałem, to blady uśmiech, aż straciłem przytomność.

~*Dwa dni później*~

Obudziło mnie ostre światło. Znajdowałem się w szpitalu, co rozpoznałem przez biel ścian. Prawą rękę przy łokciu miałem w bandażach. Gdzieś po lewej stronie słyszałem dźwięk kardiomonitora, zaś klatka piersiowa również została zabandażowana. Byłem skołowany. Nie bardzo wiedziałem, co się stało. Zdołałem rozpoznać Katari oraz dr Yashidę.

Dr Yashida: Witaj wśród żywych. Nareszcie się obudziłeś. Byłeś nieprzytomny przez dwa dni
Tony: Dwa dni? Jak to możliwe?
Dr Yashida: Podobno z kimś walczyłeś i odniosłeś spore obrażenia. Raz musiałam cię porządnie uśpić, bo majaczyłeś przez sen, wołając Pepper
Tony: Pepper? Pepper! Gdzie ona jest?!
Seira: No i znowu się zaczyna. Mogę go do niej zaprowadzić?
Dr Yashida: Jesteś pewna, że to dobry pomysł? Nie chcę, żeby dostał kolejnego ataku
Seira: Już ja zadbam o to, by tak się nie stało... Tony, chcesz zobaczyć się ze swoją dziewczynę?
Tony: Chcę!
Seira: No to musimy pojechać w pewne miejsce
Tony: Nie rozumiem
Seira: Wszystkiego się dowiesz na miejscu

Zgodziłem się pójść z nią tam, gdzie według niej miałem zobaczyć się z Pep. Powoli sobie przypominałem, do czego doszło. Walczyłem z Deadly Trinity, a później zabiłem Oguna, by uratować rudą.
Gdy znaleźliśmy się na miejscu, zauważyłem mnóstwo grobów. Cmentarz? Co ona chce mi przez to powiedzieć? Wszystko stało się jasne, kiedy poszedłem za nią na pewien kopiec ziemi. Najpierw mówiła coś o swojej siostrze, która też leżała na tym cmentarzu i poprzysięgła zemsty na zabójcy. Dopiero po latach pozbawiła go życia. Nie rozumiałem, dlaczego mnie tu przyprowadziła. Powoli odkrywała jedną część, gdzie widziałem twarz.

Tony: To... Pepper?
Seira: Drenaż pozbawił jej prawie całej krwi. Nie dało się nic zrobić. Przykro mi
Tony: Nie zdążyłem... Nie zdążyłem!
Seira: Tony, spokojnie
Tony: Umarła przeze mnie... Ja ją zabiłem
Seira: Ej! Nawet tak nie mów
Tony: Gdyby nie Iron Man, nikt nie zrobiłby jej krzywdy
Seira: Wyrazy współczucia... Musisz jakoś z tym żyć
Tony: A mam jakieś inne wyjście?

Nie potrafiłem żyć z myślą, że nic nie zrobiłem. Uroniłem kilka łez nad jej ciałem. Musiałem wrócić do Nowego Jorku i powiedzieć panu Potts o śmierci córki. Jednak nie miałem na to odwagi. Chciałem resztę miesiąca spędzić w Japonii. Może któregoś dnia wrócę do domu i powiem wszystkim, co się wydarzyło. Na razie potrzebowałem czasu, by pogodzić się z brakiem możliwości cofnięcia wydarzeń.

2 komentarze:

  1. Jak mogłaś!?!!!!!;? Ale i tak wyszło świetnie! (#sadystka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jestem sadystką, a tyle razy Tony ginął, więc surprise :D

      Usuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X