Godzinę później, nastolatka uruchomiła urządzenie, które miało wspomagać serce Tony'ego. Chłopak gwałtownie się obudził, próbując oddychać.
Pepper: Spokojnie. Na razie żyjesz
Tony: Kim... jesteś?
Pepper: Tak, jak ty. Jestem tu z tego samego powodu. Nazywam się Pepper i zajmuję się opatrywaniem kolejnych niewolników Mandaryna
Tony: Kogo?
Pepper: Chiński tyran z legend. Nigdy o nim nie słyszałeś? Mam nadzieję, że mu pomożesz zdobyć pierścienie, żebyśmy mogli być wolni
Tony: Ktoś... jeszcze... tu... jest?
Pepper: Nie mów zbyt wiele. Potrzebujesz odpocząć
Tony: Odpowiedz... na... pytanie
Pepper: Howard Stark
Nagle jego oczy nabrały zarazem zdumienia, jaki i nadziei. Chciał wierzyć, że nadal żyje. Chciał się z nim zobaczyć. Już kusiło go wstać z łóżka, ale ona mu to odradzała. Zrezygnował, gdy poczuł okropny ból w klatce piersiowej.
Pepper: Wiem, że to twój ojciec. Słyszałam, jak mówił o tobie
Tony: Dziękuję
Pepper: Za co?
Tony: Dobrze... wiesz... za... co
Pepper: Nie uratowałam cię. Jedynie odwlekłam wyrok. Nie wiem, jak długo twoje serce wytrzyma, ale nieźle oberwałeś
Tony: Jak... tu... się... znalazłaś?
Pepper: Naprawdę chcesz wiedzieć?
Tony: Proszę
Pepper: No dobrze... Gene zabił moich rodziców, a ja musiałam na to patrzeć. A wiesz, dlaczego się do tego posunął? Bo wiedzieli coś o pierścieniach. Porywa każdego, kto wie, ale darował mi życie i teraz mu służę
Tony: Przykro... mi
Pepper: Kiedyś się zemszczę, ale jeszcze nie teraz
Po jej policzkach spłynęły łzy. Od razu je wytarła, by nie okazywać słabości. Niespodziewanie w lecznicy pojawił się porywacz. Zauważył, że Tony był przytomny, więc mógł spróbować go skłonić do współpracy.
Gene: Wstawaj!
Pepper: Jeszcze nie wyzdrowiał. Jego serce...
Gene: Nie obchodzi mnie to!
Pepper: Martwy ci się do niczego nie przyda!
Wyjaśniła z powagą, a chińczyk jedynie został w "sali". Pepper musiała na chwilę wyjść, bo tak rozkazał Mandaryn.
Gene: Jesteś mi potrzebny, Tony. Jeśli chcesz zobaczyć ojca, rób, co do ciebie należy
Tony: Co... muszę...
Gene: Słyszałeś kiedyś o pierścieniach Makluan?
Tony: Nie... Wypuść... mnie... i tatę
Gene: Powtórzę jeszcze raz, bo widzę, że nie rozumiesz. Uwolnię was oboje, jeśli posiądę wszystkie pierścienie Makluan... Pomóż mi, a ja pomogę tobie
Tony: Uwolnisz... go?
Gene: Tak. Daję ci moje słowo. To jak?
Tony: Zgoda
Gene: Świetnie. Jutro się zajmiesz pracą
Tony: Mogę... zobaczyć... się... z tatą?
Gene wyszedł rozmyślić tę sytuację. Pomyślał, co mógłby na tym zyskać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi