25. Druga szansa


Rhodey martwił się o przyjaciela, bo David nadal nic nie powiedział, czy coś znaleźli, co pomogłoby ustalić położenie zaginionych. Z całej tej bezradności zaczął wymyślać najgorsze scenariusze. Jeśli zostali zabici lub w tej chwili umierają? A może ktoś się nad nimi pastwił? Jednak wiedział, że mogły być jeszcze gorsze opcje.

Roberta: Dyrektor dzwonił ze szkoły. Mówił, że nie było cię kolejny dzień... Rhodey, co się z tobą dzieje?
Rhodey: Tata nie dał znaku życia
Roberta: Może jest zajęty. Dobrze wiesz, że w trakcie lotu nie można rozmawiać
Rhodey: Wiem... Mamo, co robi SHIELD?
Roberta: Na pewno ich szuka
Rhodey: Nikt nic nie wie lub po prostu nie mówią
Roberta: Skoro tak bardzo ci zależy na informacjach, idź na helikarier
Rhodey: Pozwalasz mi?
Roberta: Chcę, żebyś przestał ciągle nad tym rozmyślać
Rhodey: Traktujemy się z Tony'm, jak bracia
Roberta: Więc muszą ci powiedzieć... Powodzenia

Przytuliła go, dając mu wsparcie. Chłopak z nadzieją poszedł na bazę powietrzną agentów, by być spokojnym, że Tony i Howard Stark wkrótce wrócą do domu.
W międzyczasie, Pepper nadal wołała o pomoc. Krzyki były tak głośne, aż zirytowały samego Mandaryna. Od razu teleportował się do celi więźniów.

Gene: Co ty się tak drzesz? Zamilcz!
Pepper: Nie... Nie mogę. On umiera
Gene: Chyba cię muszę rozczarować, bo nadal żyje. Bierzesz Tong na litość? Nie uwierzą ci, a Stark musi trochę pocierpieć. Jak będzie głośniej krzyczał, wyrwę mu język... Pilnować ich!

Zanim Khan chciał odejść do centrum siedziby, dziewczyna znowu się odezwała.

Pepper: Dlaczego chcesz nas zabić?
Gene: Naprawdę nie wiesz? Wielka mi córka agenta FBI, która nie potrafi pojąć tak prostej logiki
Pepper: Tłumacz
Gene: Mam z wami same problemy... Szczególnie z tobą

Wskazał na Tony'ego, próbującego walczyć z bólem.

Tony: Ach! Ze mną?
Gene: Tak
Tony: Przecież... Przecież ci... pomogłem
Gene: Nie całkiem. Potrzebuję ostatniego pierścienia
Pepper: Mówiłeś, że nas wypuścisz, kiedy...
Gene: Zdobędę je wszystkie. Jednak nie będę długo czekać... Dam ci ostatnią szansę. Znajdziesz ostatnią świątynię i skończę was męczyć
Pepper: Teleportujesz nas do domu?
Gene: Chyba już nie macie, dokąd wracać... Przeniosę jedynie do miasta, a o resztę sami zadbacie

Wrzucił materiały do poszukiwań, każąc zacząć pracę od razu. Chłopak usiadł, starając się oddychać spokojnie. Nastolatka otrzymała swoją apteczkę, by opatrzyli wszelkie rany. Z trudem godzili się na układ. Oboje wiedzieli, że Gene Khan potrafi jedynie kłamać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X