Pepper bez wiedzy Gene'a zaprowadziła chłopaka do jego ojca. Gdyby porywacz dowiedziałby się o tej wizycie, na pewno ktoś mógłby ucierpieć. Gorzej, niż uderzenia biczem po plecach. Tony zauważył, że Howard przysnął przy poszukiwaniach pierścieni Makluan. Patrzył na niego z żalem i chciał, choć na chwilę dotknąć dłoni taty.
Tony: Tato... słyszysz... mnie?
Howard: Tony?
Lekko otworzył oczy, patrząc na postać przy celi. Gwałtownie wstał z nadzieją, że nie pomylił się, kogo głos usłyszał. Przecisnął rękę przez kratę, by przez dotyk upewnić się o braku złudzeń.
Tony: Jestem tu
Howard: Tony, nie powinieneś był przychodzić. Znowu się na tobie zemści
Tony: Chcę... ci... pomóc
Pepper: Miałeś jedynie się z nim zobaczyć. Masz mało czasu... Zresztą, pozostała jeszcze kwestia Tong
Tony: Tong?
Pepper: Armia Mandaryna. Wykorzystuje ich jako straż, ale i też pomoc przy przechodzeniu testów
Tony: Otwórz drzwi
Pepper: Nie mogę
Howard: Wróć z nią, bo Gene ci nie daruje
Tony: Chce pierścieni? Pomogę... mu... Nie jesteś... sam
Dotknął jego ręki, ściskając ją, aż oboje odczuli przypływ sił, która przydałaby się im do przetrwania. Gdy Tony już chciał w jakiś sposób być blisko Howarda, usłyszeli czyjeś kroki. To był Gene wraz ze swoją armią. Dziewczyna próbowała, jak najszybciej zniknąć z oczu oprawcy. Jednak nie udało się. Stanęli przed nim, czekając, co im powie.
Gene: Co tu robisz? Wracaj do siebie!
Pepper: Przepraszam, ale pomyślałam że powinien porozmawiać na chwilę z ojcem. Może oboje będą współpracować i szybciej znajdziesz pierścienie?
Gene: Hmm... Mówisz, że mógłbym na tym zyskać? A jest już w stanie pracować?
Pepper: Sprawdzę za chwilę
Gene: No dobrze. Tylko, dlatego, że mnie przekonałaś, nie otrzymacie kary... Chcę wiedzieć od razu, czy zaczną współpracę
Tony: Mogę już
Gene: Nie. Muszę mieć pewność, że nie umrzesz, zanim zdobędę wszystkie pierścienie Makluan... Zabierz go!
Pepper: Dobrze
Gene: A ty masz dalej pracować!
Howard niechętnie powrócił do przymusowego wysiłku intelektualnego, a Tony również nie chciał przesiadywać kolejnej godziny w lecznicy. Jednak Pepper musiała mu zrobić badania. Prosiła, żeby położył się na łóżku i chwyciła do ręki nożyczki. Chłopak znowu się bał. Nawet nie przyszłoby mu do głowy, że chce nimi przeciąć bandaże owinięte wokół klatki piersiowej, skąd przebijało się niebieskie światło implantu. Zauważyła rany, które nadal nie chciały się zabliźnić. Ten fakt wolała pominąć, ale niepokój na jej twarzy sam zdradzał ukrywanie prawdy. Jednak najgorsze było odkrycie kolejnych odłamków metalu. Postanowiła zaryzykować. Dla wolności chciała pozwolić Tony'emu na poszukiwania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi