22. Koniec złości


Gene chciał wymierzyć kolejny cios za zbyt wielką szczerość dziewczyny, ale został powstrzymany przez Tony'ego. Chwycił go za gardło, próbując udusić oprawcę. Jednak Azjata był od niego silniejszy i skutecznie odrzucił więźnia na podłogę.

Gene: Jesteś żałosny, Stark. Znowu chcesz ją bronić?
Tony: Mam... swoje... powody

Wstał, wymierzając kolejne uderzenie, trafiając w jego nos, że teraz i Khan poczuł smak własnej krwi.

Gene: No dalej! Walcz!
Pepper: Przestańcie!
Tony: Nie, Pepper. On musi... zapłacić... za to, co...

Nie zdołał dokończyć bo na miejsce bójki wparowała armia Tong wraz ze swoim dowódcą. Mandaryn chciał znać powody, dlaczego mają odwagę przeszkadzać w potyczce.

Gene: Lepiej, żebyście mieli ważny powód
Dowódca Tong: Panie, zostaliśmy okradzeni. W sejfie poza monetami nic więcej nie ma
Gene: Czyli zabraliście swoje rzeczy, tak? Świetnie... Daliście mi lepszy powód na bardzo brutalną karę. Hmm... Na pierwszy ogień pójdziesz ty

Wskazał na chłopaka, a on nie bał się. Stanął naprzeciw niego, czekając, aż coś zrobi. Zniósłby wszystko, żeby Pepper była bezpieczna. Dla niej byłby w stanie poświęcić własne życie, więc przestał się na nią złościć. Wciąż starał się ukryć, co czuje do nastolatki, ale nie był w stanie patrzeć, jak cierpi.

Gene: Trzeba was oduczyć kradzieży

Niespodziewanie, dziewczyna została schwytana przez dwóch żołnierzy Mandaryna.

Tony: Ej! Puść ją!
Gene: Najpierw niech odda, co ukradła
Tony: To ja ukradłem
Gene: Zanim poszedłem zdobyć kolejny pierścień, widziałem, że źle się czujesz i raczej nie uwierzę w twoją winę
Tony: Spróbuj uwierzyć
Gene: Chcesz jeszcze oberwać za kłamstwo?
Pepper: Tony, proszę... Gene, zostaw go
Gene: Dziś masz szczęście, ale jutro tak nie będzie... Z tobą mam do pogadania
Tony: Pepper, nie!
Gene: Zabrać Starka do celi. Lecznica już jest mu niepotrzebna

Młodzi zostali rozdzieleni. Przez chwilę jeszcze wymieniali się przerażonymi spojrzeniami, aż każdy zniknął za inną ścianą. Pepper nie wiedziała, czego chciał od niej oprawca. Obawiała się surowej kary, a była świadkiem, jakie rodzaje tortur miał w zanadrzu. O dziwo wycofał swoich sługusów do pilnowania wszelkich przejść na zewnątrz.

Pepper: Nie licz na moją pomoc. Nie zabiję Tony'ego
Gene: Szkoda, ale mam dla ciebie coś lepszego

Podał jej coś do ręki. Coś, co mogło dobić przeciwnika.

--**--

Miała pojawić się notka Walentynkowa, ale przez zmęczenie nie mogę jej skończyć. Wybaczcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X