2. Awaria


Tony zjadł całą zupę bez grymasu, a Rhodey pokusił się o dokładkę. Można powiedzieć, że tak mu danie smakowało, aż garnek stał się pusty.

Rhodey: Mogę jeszcze?
Roberta: Jak sobie sam nawarzysz, proszę bardzo, bo na razie zjadłeś wszystko, co miałam
Tony: A ja chciałem jeszcze zjeść
Rhodey: Poważnie? Wybacz. Nie pomyślałem
Tony: Żartuję
Roberta: Tony, jeśli jesteś głodny...
Tony: Nie. Ja naprawdę już podziękuję. Muszę się zobaczyć z tatą
Rhodey: No to trzymaj się
Tony: Dziękuję za obiad, Roberto

Podziękował i wyszedł, kierując się do Stark International. Do firmy, w której miał pracować razem z ojcem po ukończeniu 18 lat. Miał już zaplanowaną przyszłość. Wiedział, że będzie tworzył wynalazki, pomagające ludziom. Coś, co będzie pchało świat naprzód.
Gdy został wpuszczony przez jego sekretarkę do biura, przerwał mu jakąś rozmowę z Stane'm. Obadiah był wspólnikiem Howarda, który po raz kolejny chciał zmienić wynalazek w broń, co nie podobało się szefowi firmy.

Stane: Ostatni raz ci mówię, Howard. Wojsko da za to miliony!  Pomyśl o tym!
Howard: Już postanowiłem, Obadiah. Nie będziesz modyfikował moich wynalazków, by sprzedać je wojsku
Stane: Jeszcze zmienisz zdanie, a twój smarkacz niech się w to nie miesza
Tony: Do widzenia, Stane

Uśmiechnął się głupawo, a łysielec trzasnął drzwiami ze wściekłości. Howard był ciekaw, co sprowadziło tu syna.

Howard: Pogodziłeś się z moją decyzją?
Tony: Ja właśnie przyszedłem w tej sprawie. Chcę ci coś pokazać. Coś, że zrezygnujesz z tego pomysłu
Howard: Dobrze wiesz, że musisz się uczyć do czasu...
Tony: Osiemnastki. Wiem o tym. Pani Rhodes mi mówiła
Howard: Czyli się nie wywiniesz, Tony
Tony: Ale mógłbyś zobaczyć ten projekt?
Howard: Hmm... Pod warunkiem, że będzie bardzo przekonywujący
Tony: Będzie

Powiedział z nadzieją i wyszli z budynku. Najpierw samolotem polecieli na wykopaliska, gdzie archeolodzy szukali jakiś artefaktów. Ojciec pokazał mu przez chwilę, jak idą prace, a później mieli zamiar wrócić do domu. Howard był ciekawy, co wymyślił jego szesnastoletni syn. Jedyny z porównywalną wiedzą do Einsteina.
Nagle rozbłysło się światło, które oślepiło chłopaka. Zauważył zniknięcie ojca.

Tony: Tato?

To było ostatnie słowo, jakie powiedział, gdy rozległ się hałas silnika, który oznaczał jedno. Samolot się rozbił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X