19. Czego nie rozumiesz?


Tony był wściekły. Nawet nie zastanawiał się ani przez sekundę, czy dobrze zrobi, jeśli odbierze sobie dłuższe życie. Wstał z łóżka i podszedł do napierśnika, który stworzyła Pepper w pocie czoła.

Tony: Nie chcę żyć... Nie chcę, a Gene niech zapomni, że mu będę dalej pomagał z pierścieniami

Rzucił mocno przedmiotem o podłogę, aż pękł na dwie części. Nie żałował tego. Z furią wybiegł, szukając skarbca, gdzie mógł być schowany telefon, którego chciał użyć do wezwania pomocy. Jednak Gene rozprzestrzenił większą ilość żołnierzy po domu.

Gene: A ty dokąd się wybierasz?

Chłopak lekko się przestraszył, słysząc znajomy głos. Wiedział, czego od niego chce, lecz nie zamierzał mu tego dawać.

Gene: Zmieniłeś zdanie? Będziesz mi pomagał?
Tony: Nie... Po tym, jak groziłeś Pepper. Gdy kazałeś jej zabić mojego ojca! Obiecałeś nam wolność, a dalej się nami posługujesz, bo wydaje ci się, że dostaniesz wszystko, czego zechcesz! W niczym nie pomogę takiemu bydlakowi, jak ty!
Gene: Za dużo mówisz

Zaczął uderzać pięściami po twarzy, aż posunął się do trafienia w świeże rany. Gdy natrafił na implant, chciał go zniszczyć, uszkadzając urządzenie. Był wściekły, że cały plan nie szedł po jego myśli. Nastolatek chował tchórzostwo, udając odważnego, choć wiedział, ile będzie go to kosztować.

Gene: Ciągle będziesz się upierał? Już nikt nie ucierpi, Stark... Daję ci moje słowo, ale pomóż mi
Tony: Wolę umrzeć, niż z tobą współpracować
Gene: Jak sobie chcesz

Po raz kolejny mierzył w jego słaby punkt. Tony nawet nie próbował się bronić. Czekał na swój koniec. Czekał, aż pojawiła się Pepper, rzucając się z pięściami na Gene'a, przygwożdżając oprawcę do ściany.

Pepper: Łapy precz od niego! Słyszysz?!
Tony: Odejdź stąd. To sprawa między nami, a ciebie ona nie dotyczy
Pepper: Mylisz się! Przestańcie walczyć i współpracujcie! Nie mam ochoty sprzątać wasze brudy!
Gene: Ostra, jak zawsze

Przywaliła mu pięścią po twarzy, że zachwiał się.

Tony: Dałbym sobie radę sam!
Pepper: Nie chowaj do mnie urazy, jak przedszkolak, jasne? Chcesz przetrwać? Nie stawiaj się, bo trafisz do piachu

Ostrzegła, odchodząc do lecznicy. Gdy zobaczyła swoje dzieło w kawałkach, zacisnęła dłonie w pięść, wyżywając złość na stole. Chciała go ocalić, ale on nadal ją odrzucał. Popełniał błędy. Jednak ten był najpoważniejszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X