Zjadłam parę ciastek, popijając oranżadą. Nawet były dobre,
ale na pewno kupił ze sklepu. Nigdy nie zjadłabym czegoś jego wyrobu. Bałabym
się zatrucia. Ciężko było mu zaufać, a szczególnie po tym, że zniknął na
dłużej, niż pięć minut. Co on się tak guzdra? Mogłabym sprawdzić, co robi, ale
złapałam lenia. Czekałam na niego tak długo, że nie było już smakołyków na
talerzu. Zostawiłam okruszki. Mama ledwo zjadła dwa ciastka. Ja do tego wypiłam
dwie szklanki napoju i zaczęła się symfonia beków.
Gdy w końcu się pojawił, udawałam niewiniątko. Patrzyłam w
ekran komórki, udając sprawdzanie wiadomości, których tak naprawdę nie było.
Tony: Wybaczcie, że musiałyście na mnie czekać.
Potrzebowałem coś… sprawdzić.
Mama: W porządku. To pogadaj z nami, co tam u ciebie słychać.
Anne: Masz coś jeszcze słodkiego?
Bekłam. Ojć! I wydało się.
Tony: To były ostatnie. Masz niezłego głoda. Okres się
zbliża?
Anne: Ej! To było wredne.
Tony: Naprawdę pasujesz do Pepper. Jesteście jak dwie krople
wody.
Anne: Czyżby?
Tony: Zadzwonię do niej, żeby przyszła.
Anne: Siedź!
Tony: Cicho. Nie będziesz mi mówić, co mam robić.
Anne: Wredota.
Wyciągnął telefon i usiłował nawiązać połączenie. Jedno…
drugie… trzecie...
Tony: Kurcze. Nie odbiera.
Anne: Hahaha! Chyba ma cię już dość.
Mama: Anne, nie mów tak. Pewnie jest zajęta. Każdy ma własne
życie i żyje nim.
Anne: Tony, przyznaj się. Masz dziewczynę? A może spłoszyłeś
wszystkie przez swój móżdżek?
Mama: Anne, hamuj się. Przestań mu tak dogryzać. Może ty mu
powiesz o swoim związku, co?
Tony: O! Właśnie. Odbijamy piłeczkę. Ty masz już kogoś?
Anne: Nie twój interes.
Tony: A właśnie, że mój. Braciszek się martwi.
Anne: Ty! Możesz jesteś starszy o miesiąc, ale nie
przeginaj, jasne?!
Tony: No dobra. Wybacz, ale nie pisane ci jest bycie
samotną. Musisz mieć kogoś, bo zwariujesz.
Anne: Nie byłabym taka pewna.
Nagle usłyszałam jakiś dźwięk. To nie był mój telefon, a
jego. Spojrzał na wyświetlacz, przeprosił nas i wybiegł. Nie wiem, co się
stało. Zachciało mu się siku, a to przypomnienie o oddaniu moczu? Boże! Mam
dziwne domysły.
Gdy już chciałam przejrzeć z nudów stare opowiadania o Iron
Manie, usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i otworzyłam. Spodziewałam się
taty, ale to nie był on. W drzwiach stała dziewczyna.
Pepper: Cześć. Jestem Pepper. Zastałam może Tony’ego, bo ten
głąb nawet nie odbiera ode mnie telefonów, co się naprawdę kiedyś dla niego źle
skończy, a mówię to, bo nie jestem cierpliwa i jeszcze jak mnie ignoruje, to
musiałam tu przyjść. Jest w domu?
Anne: Eee… Hej.
Zatkało mnie. Tylko tyle zdołałam powiedzieć, ale zrozumiałam jej przekaz.
Faktycznie moja bratnia dusza. Widać ten świat jest duży dla tylu wariatek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi