Epilogu czas nadszedł



Howard: Tony, słyszysz mnie? Obudził się!
Virgil: Patricio? Patricia, ty żyjesz!
Roberta: Rhodey? Rhodey, powiedz coś.... On też się obudził!


Nic z tego nie rozumiałem. Mój ojciec wołał mnie po imieniu? Przecież byłem w innym ciele. A może... Cholera! Czuję Extremis. Wróciłem do żywych! Jakim cudem? Zauważyłem, jak Pepper otwierała oczy, wstając z łóżka, zaś Rhodey patrzył w moją stronę. Przy każdym z łóżek stała jedna osoba. Nasi rodzice.
Po dłuższym błądzeniu wzroku, spostrzegłem agentów SHIELD. Nie umarłem i żyłem. Zbroja leżała zdewastowana obok mnie i raczej nie była zdolna do następnych misji. Wciąż nie mogłem pojąć.


Tony: Jak... Gdzie... Kiedy...
Howard: To bardzo proste, synu. Spaliście przez dwanaście godzin
Tony: Co?!
Howard: Jesteś w szoku, prawda?
Tony: Umarłem... Przecież.. Przecież zginąłem
Pepper: Witamy w świecie żywych, geniuszu
Tony: Pepper?
Pepper: Na pewno nie jakaś zmutowana kosmitka, co je muchy?
Tony: Eee...
Rhodey: No witam was, przyjaciele. Jak tam żyjecie?
Tony: Co się z wami stało?
Virgil: Pepper bardzo była niespokojna przy zszywaniu kolana i musiała dostać mocną dawkę leków
Tony: A Rhodey?
Roberta: Chyba w głowie coś mu się poprzestawiało
Tony: Hahaha!
Howard: Jak się czujesz?
Tony: Dobrze, ale dziwię się, że żyję. Naprawdę powinienem wąchać kwiatki od spodu
Pepper: Oj! Rozczarowałeś się, kwiatuszku?
Tony: Kwiatuszku?
Rhodey: Do boju, panowie!
Roberta: Chyba pójdę zapytać lekarza, jakie prochy dali
Virgil: Zrobię to samo... Kwiatuszku, tak?


Zaśmiałem się, bo mówili takie brednie i nie mogłem przestać nabijać się z ich zachowania. Tylko ja byłem zdrowy na umyśle bez wyczyniania przypałów przy rodzicach. Cieszyłem się, widząc znowu przyjaciół. To dziwne, że przeżyłem, choć ten sen wydawał się bardzo realistyczny. Rhodey powoli wracał do bycia trzeźwym, lecz Pep nie dało się wyleczyć. Zresztą, ona ciągle była taka zakręcona i przy niej świat nabierał innych kolorów.


Gdy spojrzałem na uśmiechniętą rudą, zauważyłem przy niej ducha, który również miał ten sam wyraz twarzy. Mrugnąłem lekko i obraz zniknął. Przestałem śnić. Wróciłem do rzeczywistości.

KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X