(11) Zatańczysz?

    


(11) Zatańczysz?
**Roberta**

Dzieciaki próbowały nauczyć się podstaw tańca. Obserwowałam ich z daleka, by im nie przeszkadzać. Rhodey jakoś dawał radę, zaś Tony ciągle potykał się o Pepper, wpadając na nią. Wyglądało to zabawnie, lecz później chłopak zaczął być nerwowy. Wtedy musiałam coś na to poradzić. Podałam im talerz ciastek oraz po szklance soku jabłkowego.

Roberta: Idzie wam coraz lepiej. Kiedy macie zdawać na ocenę?
Pepper: To już jutro, a my nadal stoimy na tym samym!
Tony: Nie chciałem cię deptać
Pepper: Ach! Głupie to! Rhodey, jak ty możesz ogarniać te ruchy?
Rhodey: No normalnie. Wystarczy poczuć rytm
Pepper: Idiotyzm
Tony: Też tak uważam
Roberta: Powiedziałam waszym rodzicom, że tu jesteście, więc ćwiczcie do woli

Uśmiechnęłam się, zostawiając ich samych. Pogłośnili muzykę z magnetofonu, włączając ten sam utwór. Ruda śmiała się z błędów przyjaciela, lecz mój syn dawał sobie świetnie radę. Może zamiast roli w wojsku zostanie tancerzem? Kto wie, czym jeszcze mnie zaskoczy?

**Maria**

Właśnie gotowałam obiad, gdy otrzymałam wiadomość od Roberty. Tony ćwiczył z Rhodey'm taniec? Dziwna sprawa, choć w Akademii Jutra mieli coś takiego, jak zajęcia artystyczne. No nic. Wiedziałam, że nic mu nie grozi. Przynajmniej zaczął na siebie uważać.
Kiedy sprawdziłam, czy ugotował się makaron, do kuchni wszedł mój mąż. Dawno nie rozmawialiśmy.

Howard: Mario...
Maria: Nie mam zamiaru się do ciebie odzywać. Jakie tym razem kłamstwo mi wmówisz?
Howard: To nie tak. Kochana, jesteście dla mnie ważni. Wszystko robiłem po to, by was chronić, ale z jednym zawaliłem
Maria: Co takiego masz na myśli? Jeśli znowu zmuszasz naszego syna do pracy...
Howard: Chodzi o Tony'ego, lecz nie w sprawie pracy. To ważne
Maria: Więc słucham
Howard: Zrobiłem wielki błąd
Maria: Jaki? Mów jaśniej, bo przestanę cię słuchać i znowu będziesz dla mnie jedynie powietrzem
Howard: Powiedziałem mu, jak bardzo został przeze mnie skrzywdzony. Raczej nigdy mi nie wybaczy. Prawie skazałem jedynego syna na śmierć przez modyfikację implantu
Maria: Co ty zrobiłeś? Mam rozumieć, że z twojej winy mógł umrzeć? Howard, co się z tobą dzieje?
Howard: Wybacz mi. Obiecuję nie popełnić kolejnych błędów... Mario, proszę
Maria: Co chciałbyś usłyszeć? Mam tak po prostu ci wybaczyć? A może liczysz na szybkie zapomnienie?
Howard: Mario...
Maria: Mogę tobie odpuścić pod jednym warunkiem
Howard: Jakim?
Maria: Ograniczysz pracę w firmie
Howard: Zgoda

Nie byłam w stanie długo chować urazy, mimo że popełnił bardzo poważny błąd. Mógł zabić Tony'ego. Przytuliłam go i miałam nadzieję, że zmieni się. Nasz syn potrzebował czerpać z ojca prawdziwe wzory godne naśladowania, więc musiał spędzać z nim, jak najwięcej czasu.

**Tony**

Musiałem odpocząć. Miałem, jak na jeden dzień dość tańczenia. Usiadłem, biorąc łyk soku. Myślałem, że tylko ja potrzebowałem odrobinę spokoju. Pepper też nabrała ochoty, by przerwać naukę tańca. Za to Rhodey świetnie się przy tym bawił, wywijając niezwykłe kombinacje ruchów ciała.
Nagle odezwał się pisk z bransoletki. Bateria implantu spadła do połowy. Jeszcze zdołam wytrzymać. Wziąłem głęboki wdech, wracając do swojej roli. Ledwo wstałem, wpadając na przyjaciółkę. Poważnie? Stark, co się z tobą dzieje?

Pepper: Wszystko gra?
Tony: Wybacz. Próbuję tańczyć i mi nie wychodzi
Pepper: Spoko. Nauczymy się tego. Martwię się o twoje serce. Dasz radę?
Tony: Pep, jest okej. Możemy ćwiczyć dalej
Pepper: Ale obiecaj, że przerwiesz, gdy będziesz miał dość
Tony: Zgoda

Nie skłamałem, bo i tak pragnąłem położyć się spać. Obiecałem mamie uważać na siebie, więc słowa dotrzymam. Szybko odzyskałem potrzebne siły, prosząc rudą do tańca. Na początku znowu wpadłem na nią kilka razy, że syn pani Rhodes ciągle się z nas nabijał, jakie to z nas pokraki. W końcu załapaliśmy kroki, tańcząc według rytmu muzyki. Poczułem taką wolność oraz lekkość przy jednym ruchu kończyn. Dziewczyna zdołała nadążać za mną. Chyba się uda.
Kiedy kończyła się melodia, ktoś popchnął mnie na nią, aż spaliła rumieńca.

Tony: Rhodey?
Pepper: Musiałeś na mnie wpaść. Aż tak ci się podobam? Hahaha! Oj! Tony, jesteś taki…
Tony: Romantyczny?
Pepper: Dziecinny
Tony: Ja? Dziecinny? Wypraszam sobie, ale ja taki nie jestem
Pepper: Żartowałam
Tony: Poważnie? Bo brzmiałaś tak poważnie
Pepper: Hahaha! Nauczyłam się tak gadać, bym mówiła wiarygodnie
Tony: Więc chciałbym też poznać tajniki twoich metod

Mrugnąłem do niej, a następnie podzieliłem się szczerym uśmiechem. Oby jutrzejszy występ wyszedł lepiej. Bez wpadek, deptania oraz zaliczania ciągłej gleby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X