(9) Rachunek sumienia



(9) Rachunek sumienia

**Tony**

Obudziliśmy się w podobnym czasie, zaś lekarz nie widział powodów, by mnie dłużej trzymać. Otrzymałem wypis. Razem z Pepper i mamą wróciłem do domu. Chciałem tego samego dnia pojawić się w szkole, ale rodzicielka wolała nie ryzykować. Czułem się o wiele lepiej, a z ojcem miałem wiele do pogadania. Pragnąłem poznać prawdę za wszelką cenę.
Kiedy znalazłem się na miejscu, pożegnałem przyjaciółkę.

Tony: Widzimy się jutro?
Pepper: Pewnie. Nie mogę się doczekać... Wybacz, że przeze mnie masz na pieńku z tatą
Tony: To nie twoja wina, Pep
Pepper: A jednak będziesz do mnie tak mówić, co?
Tony: Nie podoba się?
Pepper: Podoba... Zdrowiej
Tony: Już jestem zdrowy
Pepper: Ale nie pracuj
Tony: Mam jeden projekt
Pepper: Chodzi o zbroję?
Tony: Co? Skąd wiesz, że...
Pepper: Widziałam kartkę na podłodze. Całkiem ciekawe, wiesz? Jak zbudujesz, chcę mieć jazdę próbną
Tony: Raczej lot, ale okej

Uśmiechnąłem się głupawo, wchodząc do domu. O dziwo było otwarte. Czułem zapach spalenizny z laboratorium. Widocznie nad czymś pracował. Od razu chciałem tam zajrzeć, lecz coś mnie powstrzymało. Poszedłem do pokoju, zajmując się dalszym projektowaniem wynalazku.
Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. To był Rhodey.

Rhodey: Hej, Tony. Wysłałem ci na maila wszystkie notatki z lekcji. Miałem przynieść zeszyty, ale nie było cię w domu. Wszystko gra?
Tony: Mama miała ci napisać SMS-a, że jestem w szpitalu
Rhodey: Chłopie, coś ty najlepszego narobił?
Tony: Już wróciłem i wszystko gra. Po prostu miałem małą kłótnię z tatą
Rhodey: No to chyba nie będziesz zachwycony, ale pani Daniels wyznaczyła każdemu rolę do przedstawienia
Tony: Serio? Rhodey, ja się w to nie bawię!
Rhodey: Hahaha! No wiem. Sam cię zgłosiłem na ochotnika
Tony: Zabiję cię
Rhodey: Nie no, ale tak naprawdę, to jutro mamy losować role
Tony: Już jutro? Boże! Co ona wymyśliła?
Rhodey: Hmm... To jedno z zadań na zdanie semestru. Każdy otrzyma kwestię do odegrania
Tony: Ech! Ja mam ważniejsze sprawy, niż zabawa w aktora
Rhodey: Oj! Nie masz wyboru. Jak wszyscy, to wszyscy. Dobra. Ja już uciekam, bo mam do zrobienia lekcje z angola, więc trzymaj się
Tony: Na razie

Rozłączyłem się, pochłaniając się pracy. Głównie dopracowywałem szczegóły projektu. Długo nie myślałem nad tym, co miałem tworzyć. Odpłynąłem, wyobrażając sobie, jaką mam rolę. Padło na księcia, zaś ruda otrzymała tekst dla księżniczki. Mówiła tak uroczo, ale za dużo, jak na jedną minutę.

Tony: Pepper, ty gaduło

Powiedziałem sam do siebie opinię o przyjaciółce. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Nie spodziewałem się wizyty ojca.

Howard: Tony, możemy pogadać?

No i masz. A może nie miałem na to czasu? Nie zignorowałem go. Czekałem, co powie.

**Pepper**

Zabiję Rhodey'go. Tak sobie żartował z tym teatrem, że miałam ochotę udusić żarłoka gołymi rękami. Jednak odpuściłam jeden dzień szkoły. Na szczęście tatuś siedział w biurze, czekając na cynk o przestępcach. Zostawił mi talerz pełny kanapek oraz sok na stole. Kochałam jego troskę. Starał się zapełnić pustkę po śmierci mamy. Nawet dawał radę.
Po zjedzeniu posiłku, sprawdziłam skrzynkę mailową. Otrzymałam wiadomość od wychowawcy. Głównie prośba o usprawiedliwienie ostatniej nieobecności. Co dalej? Pisał też o obowiązkowej obecności na zajęciach teatralnych. Oj! Coś dużo tych niusów, jak na jeden dzień. I jeszcze informacja od przyjaciela.

Nie mam zamiaru też ci wysyłać zadań. Zjaw się w szkole

Taa… No jasne. Już lecę na zawołanie. Wolałam uderzyć w kimono, niż siedzieć na lekcjach. Zwłaszcza w dzień z podwójną fizyką, jedną chemią i matą. Jakiś koszmar.

**Howard**

Nie miałem innego wyjścia. Rozmowa z synem była konieczna. Lepiej mieć z nim dobre relacje, dopóki znalazł się czas na naprawę błędów z przeszłości. Głównie chodziło o implant. Tony nie odezwał się ani jednym słowem. Widocznie uspokoił się, choć nie powinienem go denerwować. Maria nalegała na wyjaśnienie mu pewnych tajemnic.

Howard: Tony, wybacz mi, co zrobiłem. Naprawdę nie chciałem, by ktoś stracił życie… Synu, rozumiesz?
Tony: Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Mam lekcje do odrobienia, więc lepiej się streszczaj
Howard: Mogłeś stracić życie ponad dwa razy. Trzeciego razu nie byłbym w stanie przeżyć. Zależy mi na tobie i twojej mamie, dlatego wysłuchaj mnie uważnie… Stane miał haka na firmę i wiedział, że implant jest eksperymentem. Po drugiej modyfikacji… Synu, nie wiedziałem, jak bardzo zepsuje układ działania mechanizmu
Tony: Przejdź do sedna. Mam dość słuchania twoich wyjaśnień
Howard: Maggia chciała ten wynalazek wykorzystać do broni i nie mogłem na to pozwolić. Stąd doszło do porwania, a Patricia Potts straciła życie. Wiem, ile wyrządziłem szkód wam wszystkim, ale staram się jakoś naprawić, choć nie da się wyleczyć każdej rany
Tony: I co mam powiedzieć, tato? Bo nie rozumiem... Czego ty ode mnie oczekujesz?
Howard: Żeby przeszłość niczego nie psuła
Tony: Mogłeś pomyśleć o tym wcześniej
Howard: Wiem o tym… Nie miałem zamiaru cię skrzywdzić, Tony
Tony: Ja nie cierpię, ale Pepper. Ją powinieneś przepraszać oraz jej ojca. To od nich oczekuj wybaczenia… Czy to wszystko? Mogę wrócić do lekcji?
Howard: Możesz

Wycofałem się, bo mało brakowało, a znowu wpadłby w gniew. Żałowałem wielu podjętych decyzji, lecz najbardziej bałem się utracić to, co zbudowałem z żoną przez tyle lat. Rodziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X