(7) Priorytet ważności

(7) Priorytet ważności


**Pepper**

Przestałam się głupio uśmiechać, poważniejąc z myślą o stanie przyjaciela. Wzięłam rower, jadąc do jego domu. Może niedawno tam byłam, lecz chciałam się upewnić, czy nie doszło do czegoś strasznego. Co na przykład? Użycie siły w dotkliwym stopniu.
Gdy pojawiłam się przed drzwiami, zapukałam i nawet dzwoniłam. Nikt nie otwierał. Widocznie nikogo nie było w domu. Jednak otrzymałam wiadomość SMS. Nieznany numer.
Tony jest w szpitalu. Nie martw się. To nic poważnego, ale możesz przyjść
Chyba ktoś musiał się pomylić. Pewnie ta treść nie była zaadresowana do mnie. Nie zignorowałam jej. Pojechałam do placówki medycznej, gdzie mógł przebywać przyjaciel. Raczej tak łatwo mnie do niego nie dopuszczą, dlatego przyda się małe kłamstewko.
Po pojawieniu się na miejscu, powiedziałam pani w recepcji, że szukałam brata, co tu trafił. Opisałam wygląd, jak go widziałam i pokazała mi salę, gdzie leżał. Od razu tam pobiegłam, aż uderzyłam niechcący w jakiegoś lekarza.

Dr Yinsen: Dzień dobry, Pepper. Co cię tu sprowadza?
Pepper: Czy my... Czy my się znamy?
Dr Yinsen: Zajmowałem się tobą, Rhodey'm i Tony'm po tym porwaniu. Masz prawo nie pamiętać, ale... Po co przyszłaś do szpitala? Źle się czujesz? Szukasz pomocy?
Pepper: Eee... Szukam Tony'ego. Jest tutaj?
Dr Yinsen: Jest i na razie sobie nie pogadacie
Pepper: Dlaczego?
Dr Yinsen: Jest nieprzytomny. Musi odpoczywać
Pepper: Co się stało? Jak tu trafił? Czy jego ojciec zrobił mu krzywdę?
Dr Yinsen: Ej! No spokojnie. Po prostu miał atak przez stres. Czymś bardzo się zdenerwował i tyle. Nic groźnego
Pepper: Nic groźnego?! Karetka jechała na sygnale, on jest nieprzytomny, a pan mi mówi, że to nic?!
Dr Yinsen: Uspokój się. Leży na obserwacji. Chcesz się z nim zobaczyć?
Pepper: A mogę?
Dr Yinsen: Trzymacie się blisko. Przyjaciółka, prawda?
Pepper: Chyba... Chyba tak... Przepraszam, że tak wpadłam. Nie patrzyłam, jak biegnę
Dr Yinsen: W porządku. Nic się nie stało

Uśmiechnął się, prowadząc mnie do odpowiedniej sali. Rozpoznałam panią Stark, co ciągle siedziała przy swoim synu. Wyglądała na zmartwioną. Nic dziwnego, skoro Tony nadal nie odezwał się ani jednym słowem. Doktorek spisywał coś do kart. Chyba wyniki, lecz nie byłam pewna. Bazgrał, jak kura pazurem.

Pepper: To moja wina. Proszę mi wybaczyć
Maria: Pepper, w niczym nie zawiniłaś. Wiem, bo mój mąż przesadził z ilością sekretów. Tony tylko chciał znać prawdę. Był zdeterminowany
Pepper: Bo odkryłam coś i chciałam mu pokazać
Maria: Co takiego?
Pepper: Prawdę... Naprawdę przepraszam, że znalazł się w takim stanie, ale wyjdzie z tego?
Maria: Będzie dobrze. Musi jedynie nabrać sił
Pepper: Dostałam od pani wiadomość
Maria: Ode mnie?
Pepper: To pomyłka?
Maria: Miała być do Rhodey'go. Traktują się, jak bracia i chciałam, żeby wiedział, co się stało
Pepper: Domyśliłam się
Maria: Możesz zostać, jeśli chcesz
Pepper: Nie będę przeszkadzać
Maria: Spokojnie. Ja tylko skoczę po kawę, a ty tu zostań, dobrze?
Pepper: Dobrze
Maria: Głowa do góry, Pepper. Obudzi się
Pepper: A gdzie jest jego...
Maria: Nawet nie mów mi o Howardzie. Dowiedział się, że nic mu nie jest i pojechał do firmy. Ponoć to ważne... Nie mam do niego cierpliwości
Pepper: Nie powinnam o nim mówić... Proszę wybaczyć za wścibstwo
Maria: Wybaczam

Wstała z krzesła, wychodząc z sali. Chyba powiedziałam o kilka słów za dużo. Posmutniała i raczej poszła do łazienki, niż po kawę. Źle zrobiłam, wspominając o Howardzie Starku. Jak widać musiał ranić wszystkich wokół, by siebie zadowolić. Egoista. Współczułam im życia z takim kimś.

**Maria**

Mąż coraz częściej olewał nie i synka. Chyba pora postawić mu ultimatum. Albo rodzina albo firma. Ciekawe, co wybierze? Nie mogłam ukryć swoich emocji. Rozpłakałam się, niczym małe dziecko. To wszystko mnie przerosło. Najpierw ta kłótnia o ciągłe sekrety przed rodziną, a do tego mój jedyny syn tak przejął się tym wszystkim, że nie był w stanie milczeć. Wytarłam policzki z łez i poszłam do automatu po napój.
Kiedy wyszłam na korytarz, zauważyłam Pepper na korytarzu z twarzą w dłoniach. Co się stało? Podałam jej kubek, a ona go opuściła na podłogę. Ręce drżały ze strachu.

Maria: Pepper, wszystko gra? Dobrze się czujesz?
Pepper: Musiałam wyjść. Coś się stało
Maria: Co takiego?
Pepper: Coś złego
Maria: A dokładnie?
Pepper: Jego… Jego serce
Maria: Spokojnie. Opowiedz mi... Co widziałaś?
Pepper: Na początku siedziałam tak na spokojnie. Na chwilę się obudził. Spytałam się jedynie, jak się czuje i wtedy… Wtedy maszyna zaczęła piszczeć i lekarz mnie wyprosił z sali. Powiedział, że mam czekać… To moja wina, że tam leży! Mogłam mu nie pokazywać tych danych z porwania! Mogłam nie kłócić się z nim w szkole!
Maria: Pepper, nie jesteś winna. Wszystko będzie dobrze. Tony jest silny

Przytuliłam ją, bo była bardzo roztrzęsiona. Potrzebowała wsparcia, a Howard musiał wiedzieć, co było grane. Czyżby implant zawodził? Eksperymentalna technologia, a ostatnia operacja miała naprawić poprzedni błąd. A teraz? Znowu to samo.
Nagle pojawił się dr Yinsen, który zabrał Tony’ego z oddziału. Od razu podbiegłyśmy do niego.

Maria: Doktorze, co się dzieje? Czy Tony…
Dr Yinsen: Muszę tylko zrobić kilka badań
Maria: Chodzi o implant?
Dr Yinsen: Też, lecz głównie o serce
Maria: Jeśli zrobiliście drugi błąd…
Dr Yinsen: Mario, wszystko poszło zgodnie z planem. Nie doszło do usterek. Zapewniam cię, że od razu wszystkiego się dowiesz, lecz muszę porozmawiać z Howardem
Maria: A jednak coś schrzaniliście. Znowu!
Dr Yinsen: Poczekaj przed wejściem
Maria: Poczekam, a do niego już dzwonię. Lepiej, żeby odebrał

Wkurzyłam się, bo znowu byliśmy w kiepskiej sytuacji. Obawiałam się o życie jedynego dziecka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X