(4) A jednak nie jesteś moim wrogiem


(4) A jednak nie jesteś moim wrogiem



**Pepper**


Dziwne uczucie. Zaczęłam martwić się o kogoś, kogo nie chciałabym pamiętać. Jedynie Rhodey wiedział, co było grane. Po części interesowałam się dawnym przyjacielem, a skoro źle się poczuł, wina stała po mojej stronie. Kłóciliśmy się o stare dzieje. Żałowałam tego, co powiedziałam. Gdyby tak cofnąć czas i wszystko naprawić… Gdyby istniała taka możliwość, bylibyśmy we trójkę najlepszą paczką.


Rhodey: Pepper, wszystko gra?
Pepper: To moja wina, Rhodey. Jestem okropna. Mogłam na niego nie krzyczeć
Rhodey: Aha! Czyli pokłóciliście się?
Pepper: Nie chciałam tego… Przepraszam
Rhodey: Przepraszasz niewłaściwą osobę. Kto ci broni się z nim spotkać i szczerze pogadać?
Pepper: Mój tata
Rhodey: Auć! Agentowi FBI trudno się sprzeciwić
Pepper: Mogę mieć dla ciebie prośbę?
Rhodey: Zależy
Pepper: Przekaż mu to
Rhodey: Co to jest?
Pepper: Cała prawda o tym porwaniu… Przekaż mu to, bo mnie nie wysłucha
Rhodey: Właśnie, że się mylisz, Pepper. On chce ciebie. Sama to załatw


Podał mi pendrive, nalegając na spotkanie z Tony’m. Może i trochę miał racji, ale bałam się bardziej pogorszyć sprawę. Myślałam nad tym, czy zrobię dobrze, idąc wprost do jego domu.
Gdy zadzwonił dzwonek, mieliśmy długą przerwę. Natychmiast wybiegłam ze szkoły, biorąc swój rower. Pojechałam wzdłuż głównej ulicy. Jednak był mały problem. Ojciec od razu mógł mnie zauważyć, chociaż… Raczej zajmował się łapaniem złoczyńców. Zaryzykowałam, przyspieszając.
Po jakimś kwadransie, skręciłam w ostatnią uliczkę, trafiając do celu. Wciąż wahałam się zobaczyć z nim. Odłożyłam rower i zapukałam do drzwi. Wiedziałam, że ktoś na mnie spoglądał przez wizjer. Przecież włamywacz tak z rana nie chciałby obrobić domu. Chyba jego ojczulek bardzo zważał na bezpieczeństwo. O dziwo otworzył mi Tony. Stał z całą bluzką pełną oleju i świeżych plam na spodniach. Pracował? Jeszcze większe dziwactwo.


Tony: Pepper?
Pepper: Można wejść?
Tony: Myślałem, że zerwałaś ze mną wszelkie kontakty
Pepper: Musimy pogadać, ale na spokojnie. Czuję się winna, rozumiesz? Chcę ci wszystko wyjaśnić
Tony: Znowu o tym porwaniu?
Pepper: Chyba jesteś ciekawy, co twój kochany tatulek namieszał?
Tony: Zauważyłem brak informacji przy pewnych transakcjach
Pepper: Wymieńmy się informacjami, zgoda? O ile jestem tu mile widziana, bo mogę wrócić na lekcje, jeśli…
Tony: Zostań… Już myślałem, że będziemy wrogami
Pepper: Nie musimy być
Tony: No to wejdź. Zapraszam do pokoju, a ja idę się przebrać. Trochę pracowałem
Pepper: Zauważyłam


Przekroczyłam próg drzwi, idąc do jego kącika. Nadal pamiętałam, gdzie zwykle przesiadywał. Znajdował się na górze. Poszłam schodami tam, czekając na niego. Przy okazji pozwoliłam sobie popatrzeć, czy przez te lata coś się zmieniło. Zachował zdjęcie naszej trójki na biurku. Chwyciłam za ramkę, przypominając sobie czasy dzieciństwa. Beztroskie życie. Trochę mi tego brak.
Kiedy skończyłam się wpatrywać w obraz z dawnych lat, chłopak wszedł do pokoju w czarnej bluzce i niebieskich dżinsach. Zauważyłam, że jakieś światło się przebijało w obrębie klatki piersiowej.


Pepper: Hahaha! Nosisz latarkę pod bluzką?
Tony: Nie do końca, bo to jest moje drugie serce
Pepper: Dziwne
Tony: Nawet Rhodey o tym nie wie… 16 lat je mam i nie wiem, jak długo będzie działać
Pepper: Tony, ja… Ja nie wiedziałam… Czyli,  kiedy cię zdenerwowałam, musiałeś bardzo poczuć się źle
Tony: Zasłużyłem sobie
Pepper: Nie zasłużyłeś
Tony: Ej! Chyba nie masz zamiaru płakać?
Pepper: A to jakiś problem?
Tony: Maleńki


Rzuciłam mu się w ramiona i nie mogłam powstrzymać łez. Teraz naprawdę czułam się okropnie. Mogłam go skrzywdzić przez niewielki stres.


**Tony**


Cieszyłem się z wizyty rudej. Tęskniłem za nią i może przestaniemy ze sobą walczyć. Pragnąłem, żeby nasze relacje nie kończyły się na przeszłości. Trzeba też myśleć o przyszłości. Odrobinę się uspokoiła, więc mogliśmy przejść do analizy naszej sprawy. Żeby ruszyć mózgownicą, potrzebowaliśmy jedzenia. Z szafki wyjąłem ciastka, zaś po sok zszedłem do kuchni. Pozostał z czarną porzeczką.
Po przyniesieniu kartonu do pokoju, dziewczyna już zdołała się włamać do mojego komputera, wrzucając dane z przenośnego dysku.


Tony: Lubisz taki sok?
Pepper: Mi pasuje… Chyba uzupełnię twoją układankę przez brakujące elementy
Tony: Skąd znasz moje hasło do laptopa?
Pepper: Taki trik
Tony: Nauczysz mnie?
Pepper: Ha! Jeszcze, czego?
Tony: Proszę
Pepper: Zobaczymy, lecz najpierw coś ci pokażę


Wyświetliła raport z tego zdarzenia, które nas interesowało. W danych z firmy nie było mowy o transakcji z terrorystami w dniu porwania, lecz baza FBI zawarła szczegół z anonimowego sprzedawcy Stark International. Sprzedał wadliwy produkt, gdyż działał tylko w czasie demonstracji.


Pepper: Twój tatuś ma wkręta. No nie powiem, ale sprzedał “lewy” towar. Wygląda na to, że Maggia się wkurzyła i zażądała sporego odszkodowania w postaci 10 milionów dolarów. Jednak, to nie wyjaśnia, dlaczego Unicorn się wycofał i do tej pory się nie kontaktował
Tony: Chyba, że spotyka się z moim ojcem i mu grozi
Pepper: Możemy tak przypuszczać, ale jest coś jeszcze
Tony: Co to?
Pepper: Próba negocjacji


Wyświetliło się nagranie, na którym tata usiłował wcisnąć terroryście inny towar. Niby lepszej jakości. Nie chciał tego przyjąć, wściekł się i rzucił nim o ścianę. Zakryłem usta przez szok. Nie mogłem w to uwierzyć, a ja ciągle pomagałem firmie.


Pepper: Tony?


Nie byłem w stanie odpowiedzieć. Wkurzyłem się, lecz starałem się uspokoić. Postanowiłem przyspieszyć budowę pancerza szpiegowskiego, by odkryć pozostałą prawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X