4. Pociągając za sznurki


Im dłużej tkwiłem w tym koszmarze, tym trudniej było walczyć z mocą Kontrolera. Na szczęście miałem sojusznika, więc nie pogrążałem się w rozpaczy. Myślałem nad pokrzyżowaniem jego planów. Może i znał moje myśli, ale mogłem to wykorzystać na jego niekorzyść.

Andros: Ucieczka tylko pogorszy sprawę. Nawet nie myśl o tym.
Tony: Ala ja wcale nie chcę uciec. Nie ze szpitala, ale z magistrali.
Andros: Jak chcesz to zrobić?
Tony: Podaj mi kartkę i coś do pisania.
Andros: A! Rozumiem. Bardzo sprytne. W ten sposób nie dowie się o twoim planie.
Tony: Właśnie.

Znalazł jakiś świstek papieru wraz z długopisem. Sandhurst nie mógł tego zobaczyć, dlatego pozostanie w niewiedzy.

Upozorowanie śmierci

Andros: Anthony…
Tony: Tylko w ten sposób wygram.
Andros: To za duże ryzyko. A tak poza tym, jak chcesz to zrobić?
Tony: Znaleźć wroga, który będzie chciał mnie wpędzić do grobu. Znasz jakiegoś?

Musiał odpowiedzieć na to pytanie. W końcu Iron Man jest aktywny. Powinien mieć wrogów do walki.

Andros: Daj kartkę.

Nie rozpisywał się zbytnio. Zauważyłem jedno nazwisko.

Yinsen

Tony: To wróg? A czym walczy?
Andros: Tworzy bronie.
Tony: Więc Fix…
Andros: Mówiłem. Zamiana ról.
Tony: No to trzeba go znaleźć. Ma gdzieś blisko kryjówkę?
Andros: Trzeba poszukać w opuszczonych magazynach.
Tony: Czyli nie mam innego wyboru.

Wstałem z łóżka, choć nadal odczuwałem rany pooperacyjne. Założyłem bluzkę, buty i ruszyłem ku wyjściu. Ledwo stałem o własnych siłach, więc podpierałem się o Androsa, który nadal miał ciało pokryte zbroją. No właśnie.

Tony: Gdzie jest zbroja?
Andros: Spokojnie. Schowałem ją do kieszeni. Potrafią pomieścić wszystko.
Tony: Poważnie?!
Andros: Nie no żartuję. Nie mam takich rzeczy, ale zostawiłem ją w bezpiecznym miejscu.
Tony: Gdzie?
Andros: Jeśli nie zemdlejesz, to się dowiesz.
Tony: Zgoda.

Starałem się utrzymać się jak najdłuższej na byciu przytomnym. Jednak przez to badziewie na baterii miałem z tym problem.
Gdy znaleźliśmy się przy drzwiach, natknęliśmy się na Fixa.

Mr Fix: A ty dokąd? Chyba nie zamierzasz stąd uciec w takim stanie?
Tony: Ja…

Próbowałem jakoś się wytłumaczyć, aby pozwolił mi odejść. Akurat zostałem wybawiony przez pojawienie się ratowników, którzy wjechali z rannymi po jakimś wypadku. Wykorzystałem zamieszanie, znikając mu z oczu.

Andros: Zawsze miałeś tyle szczęścia do swojej głupoty. I to nigdy się nie zmieni.
Tony: Heh! Też mi pocieszenie… To gdzie idziemy?
Andros: Nie mogę się teleportować, żeby cię nie zranić. Polecimy tam.
Tony: A zdradzisz mi w końcu gdzie?
Andros: Nie mogę, bo nas wyśledzi.

Chwycił mnie na ręce, a następnie wzbił się w powietrze. Obserwowałem miasto nocą, które wyglądało tak jak te prawdziwe. Ludzie zachowywali się zwyczajnie. Czyżby kontrola umysłów niosła ze sobą ograniczenia? A może sam wprowadzałem siebie w błąd? Jednego byłem pewny. Jeśli mój plan spali na panewce, wtedy będę mógł pożegnać się z powrotem do domu.

--***---

To już prawie połowa opowiadania, ale coś mi się zdaje, że tylko wstawiam dla odczepnego, bo nikt nie ma czasu, aby tu zajrzeć. I ja to rozumiem.

2 komentarze:

  1. I tu się zdziwisz :) Czytam każdą notkę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh! Ale rozumiem, jeśli ktoś jest zajęty szkołą czy pracą. Nie mam za złe. Naprawdę. Dzięki, że jeszcze czytasz ;)

      Usuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X