Gdy miałam zamiar wyjść z gabinetu, niespodziewanie pojawił się Ho. Dobrze, że się zjawił. Potrzebowałam jego pomocy, a ostatnio jedynie był przybity, siedząc nad tworzeniem nieszkodliwego implantu, który byłby w stanie utrzymać Tony’ego przy życiu. Za bardzo to przeżywał, a przecież nie on zawinił.
Dr Yinsen: Gdzie idziesz?
Dr Bernes: Jestem komuś potrzebna
Dr Yinsen: Komu?
Dr Bernes: Tony’emu. Ktoś znowu zamienił mieszanki i muszę interweniować, jak najszybciej. Nie zatrzymuj mnie
Dr Yinsen: Nawet nie miałem zamiaru. Rób, co musisz
Dr Bernes: Przestaniesz się dobijać tą operacją?! To nie twoja wina, a implant inna osoba mu uszkodziła. Nie ty! Weź się w garść, bo trzeba dokończyć tworzyć mechaniczne serce
Dr Yinsen: Przepraszam cię, Victorio. Po prostu nie chcę go bardziej skrzywdzić. Chcę, żeby żył
Dr Bernes: I będzie. Damy radę, więc nie załamuj się. Głowa do góry. Walczymy razem i tak pozostanie
Dr Yinsen: Masz rację
Dr Bernes: Idziesz ze mną?
Dr Yinsen: Sama sobie poradzisz, a ja popracuję nad implantem
Dr Bernes: Tylko zrób też jakąś przerwę. Nie pracuj za długo
Dr Yinsen: Dzięki za troskę. Nie jestem Tony’m i wiem, kiedy odpocząć. Hmm… No to bierzemy się do roboty
Zanim wyszłam z gabinetu, dałam mu do ręki jego stare notatki, które mi kiedyś pokazał za czasów studiów. W jego oczach zapaliła się nadzieja. Wiedziałam, że chciał coś zdziałać, dlatego musiał przypomnieć sobie, dlaczego został lekarzem.
Bez dłuższego przedłużania czasu na rozmowę, pojechałam do opuszczonej fabryki, a dzięki wiadomości SMS od Pepper, po godzinie znalazłam się na miejscu. Tony dalej leżał nieprzytomny, lecz dalej trzęsło się jego ciało. Od razu podeszłam do niego, podając lek na uspokojenie. Objawy ustąpiły. Teraz mogłam zmierzyć funkcje życiowe. Na całe szczęście zdążyłam przyjechać na czas.
Bez dłuższego przedłużania czasu na rozmowę, pojechałam do opuszczonej fabryki, a dzięki wiadomości SMS od Pepper, po godzinie znalazłam się na miejscu. Tony dalej leżał nieprzytomny, lecz dalej trzęsło się jego ciało. Od razu podeszłam do niego, podając lek na uspokojenie. Objawy ustąpiły. Teraz mogłam zmierzyć funkcje życiowe. Na całe szczęście zdążyłam przyjechać na czas.
Pepper: I co z nim?
Dr Bernes: Zobaczymy, lecz na razie jest stabilny. Podawaliście mu coś wcześniej?
Rhodey: Nic, ale szukaliśmy czegoś, co mu pomoże
Dr Bernes: Pokażcie mi, co brał
Rhodey: Mówił, że dwutlenek litu
Pepper: Rhodey, musiał brać coś innego. Na pewno Mask podmieniła mieszanki!
Uśmiechnęłam się i wzięłam próbki do badań. Oby organizm Tony’ego zwalczył truciznę, bo tego lekarstwem nie da się nazwać. Wierzę, że da radę, choć w obecnej sytuacji trudno o nadzieję. Wiadomo, jak ciężko jest być Iron Manem, ale żeby w taki sposób walczyć z nim? Istne szaleństwo. Nieludzkie.
Dr Bernes: Pepper może mieć rację, ale upewnię się, jak zobaczę
Dziewczyna podała mi pustą strzykawkę, jaką znalazła przy szafkach. Sprawdziłam nazwę substancji. Przypominała tą, którą użył na Tony’m, by upozorować jego śmierć. Jednak coś mi w niej nie pasuje. Jakby była silniejsza. No nic. Wezmę ją do badań.
Dr Bernes: Znowu miał szczęście, że nie trafił do kostnicy po tej mieszance. W laboratorium dokładnie zbadam jej skład, by sprawdzić, jakie może spowodować efekty uboczne
Pepper: Ale… Co… Co teraz? Co z nim będzie? Umrze?
Dr Bernes: Jest silny. Zwalczy truciznę i się obudzi, więc ja go z wami zostawię i dam to, co może wam się przydać
Rhodey: Nie musi być w szpitalu?
Dr Bernes: Obejdzie się bez tego, ale zadzwońcie w razie, gdyby działo się coś niepokojącego
Rhodey: Zadzwonimy na pewno
Ostatni raz sprawdziłam stan Tony’ego, patrząc na jego bransoletce, skąd mogłam wiedzieć, czy szybko oprzytomnieje. Wyglądało w porządku. Pozostawiłam im zapasy dwutlenku litu oraz leku na uspokojenie, gdyby powtórzył się atak. Jednak Pepper nie potrafiła być spokojna. Natychmiast podbiegła do mnie, gdy chciałam wyjść.
Dr Bernes: Wszystko gra?
Pepper: Mi możesz wszystko powiedzieć. Czy ten reaktor go zabije?
Dr Bernes: Nie wiem, bo pierwszy raz widzę coś takiego. Jednak razem z Ho pracujemy nad nowym implantem. Wszystko się ułoży i nie martw się
Pepper: Od wczoraj jestem zaręczona z Tony’m. Nie chcę, by coś mu się stało
Dr Bernes: Rozumiem cię, ale na razie jest dobrze. Jeśli ten ktoś, kto dał bombę jej nie uruchomi, można być spokojnym
Pepper: Nie wydaje mi się
Dr Bernes: Wcześniej wspomniałaś mi o jakiejś Mask. Kim ona jest?
Pepper: Potrafi zmienić się w każdego
Dr Bernes: Naprawdę? To źle… Czyli ona operowała Tony’ego?
Pepper: Tak. Czy możemy coś jeszcze zrobić?
Dr Bernes: Tylko czekać
Wyszłam z fabryki, jadąc do szpitala. Dobrze, że nie musiałam na Święta go tam zabierać. Hmm… Postać, która zmienia się w każdego? Brzmi kiepsko, bo teraz trudno zaufać komukolwiek. Może SHIELD złapie sprawczynię ataków? Nie powinna przebywać na wolności, skoro jest w stanie kogoś zabić. Po godzinie znalazłam się na miejscu i weszłam do gabinetu. Ho spał przy projekcie implantu. Nie chciałam go budzić, dlatego czekałam, aż sam zechce otworzyć oczy.
Dr Bernes: Chyba jesteśmy na dobrej drodze
Dr Yinsen: Też tak uważam
Dr Bernes: Ho! Nie strasz mnie! Myślałam, że śpisz
Dr Yinsen: Tylko próbowałem coś wymyślić. Eee...I jak z nim? Przeżyje?
Dr Bernes: Na razie tak, ale trzeba pozbyć się reaktora. Ma bombę
Dr Yinsen: Cholera! Mówisz serio?
Dr Bernes: Ta, co podszyła się pode mnie, jest temu winna
Dr Yinsen: No to mamy jeszcze mniej czasu. Trzeba przyspieszyć pracę nad implantem
Dr Bernes: Uspokój się, dobrze? Tym zajmiemy się później, bo prawdziwy problem tkwi w sabotażyście. Musimy być czujni
Dr Yinsen: Całkowicie się z tobą zgadzam. A jak się czuje?
Dr Bernes: Dostał leki i śpi. Będzie dobrze
Dr Yinsen: Jesteś niezastąpiona
Dr Bernes: Ty też
Dr Yinsen: Dzięki tobie mogę pomagać ludziom. Dziękuję, że ponownie mi uświadomiłaś, kim jestem
Dr Bernes: Cała przyjemność po mojej stronie
Uśmiechnęłam się i wzięłam próbki do badań. Oby organizm Tony’ego zwalczył truciznę, bo tego lekarstwem nie da się nazwać. Wierzę, że da radę, choć w obecnej sytuacji trudno o nadzieję. Wiadomo, jak ciężko jest być Iron Manem, ale żeby w taki sposób walczyć z nim? Istne szaleństwo. Nieludzkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi