Part 54: Odbiło ci?



**Pepper**


Tony ma za dużo przede mną tajemnic. Myślałam, że mi w pełni ufa, ale widocznie byłam w wielkim błędzie. Jak mógł mi nie powiedzieć, że umiera? Nie spodziewałam się po nim tak egoistycznego zachowania, choć Rhodey’mu powiedział. Chyba muszę zastanowić się, czy z nim chcę spędzić resztę życia.
Siedzieliśmy zniecierpliwieni przed salą, czekając na jakieś wieści o stanie Tony’ego.

Pepper: Dlaczego nikt nie wychodzi? Czemu to tak długo trwa? Co się dzieje?!
Rhodey: Bądź cierpliwa. Dr Yinsen wie, co robi. Po prostu musimy czekać. Nic więcej nie możemy zrobić

Uderzyłam go w twarz, bo te jego gadanie było bezsensowne, a za ukrywanie prawdy powinien oberwać bardziej. Moje serce zaczęło bić, jak szalone na widok biegnącej lekarki. Znaliśmy ją. Przecież zawsze towarzyszyła temu doktorkowi w okularach. Od razu zaczepiłam ją na korytarzu. Możliwe, że coś wiedziała.

Pepper: Proszę mi powiedzieć, co tam się dzieje?! Jest bardzo źle?
Dr Bernes: Nie wiem. Przepraszam… Porozmawiamy później
Pepper: NIE POZWÓLCIE MU UMRZEĆ!

Krzyknęłam, upadając na kolana, płacząc z schowaną głową w dłoniach. To nie może się tak skończyć. On musi żyć! Jeśli coś pójdzie nie tak, sama tam wparuję i będę działać bez względu na to, czy mnie do niego dopuszczą.

**Victoria**

Musiałam, jak najszybciej pojawić się na bloku, gdzie operował Ho. Nie chciałam, by posunął się do czegoś, czego później będzie żałował. Dowiedziałam się od ordynatora o operacji i zamiarach przyjaciela, które nie były dobrym rozwiązaniem, dlatego nie mogłam rozmawiać z Pepper. W ostatniej chwili przerwałam mu wyjmowanie implantu.

Dr Bernes: Stój! Nie rób tego! Zgłupiałeś do reszty?!
Dr Yinsen: Nie wiesz, co chcę zrobić
Dr Bernes: Oj! Chyba wiem. Rozmawiałam z ordynatorem. Nie możesz go pozbawić implantu!
Dr Yinsen: Jest w zbroi. Nie mogłem jej zdjąć, bo utrzymuje przy życiu, a te ustrojstwo go zabija. Przed tymi drzwiami czekają na niego bliscy, którzy chcą zobaczyć się z nim żywym. Mam im powiedzieć, że zmarnowali czas? Tego chcesz?
Dr Bernes: Czyli po pozbyciu się implantu, jego serce będzie podtrzymywać zbroja?
Dr Yinsen: Masz lepszy pomysł?
Dr Bernes: Dlatego tu jestem

Pokazałam mu, co przyniosłam. W pudełku był reaktor łukowy, który mógł zastąpić wadliwy mechanizm. Przez chwilę się temu przyglądał, zastanawiając się nad tą opcją. Kiwnął głową, że się zgadza i wzięliśmy się do roboty. Próbowaliśmy wyjąć implant bez konieczności zdejmowania zbroi. Zaczęliśmy od stopniowego wwiercania się w napierśnik, by dojść do źródła mocy. Nic nam to nie dało, bo grubość materiału uniemożliwiała przebicie się przez wnętrze powłoki.


Dr Bernes: Chyba będziemy musieli pozbyć się zbroi, jeśli chcemy włożyć reaktor łukowy
Dr Yinsen: Trzeba być gotowym na nagłe pogorszenie stanu. Dasz radę?
Dr Bernes: Nie poddam się tak łatwo

Ostrożnie pozbawiliśmy Tony’ego zbędnego balastu. I tak, jak mówił Ho. Zrobiło się naprawdę gorąco. Gwałtownie na kardiomonitorze była ciągła pozioma linia. Od razu zrobiliśmy wymianę urządzeń, by serce zatrybiło z nowym rytmem życia. Czekaliśmy... Czekaliśmy na jakiś znak, że wszystko będzie dobrze. W razie niepowodzenia mieliśmy przygotowany odpowiedni sprzęt. Na szczęście obyło się bez tego, gdy wszelkie funkcje życiowe wróciły do normy. Ho nie wiedział, co mówić, więc wydawało mi się, że czuł strach.

Dr Bernes: Udało się. Możemy być spokojni. Czemu się nie cieszysz?
Dr Yinsen: Cieszę, ale to mogło skończyć się tragicznie przeze mnie. Przepraszam
Dr Bernes: Nie przepraszaj. Chciałeś uratować go za wszelką cenę
Dr Yinsen: Tak, jak zawsze
Dr Bernes: Wykorzystanie drugiej eksperymentalnej technologii wiązało się z większym ryzykiem
Dr Yinsen: Ale zadziałało
Dr Bernes: A gdyby się nie udało? Co wtedy?
Dr Yinsen: Zawsze walczymy do samego końca, więc niech tak pozostanie

Teraz Tony mógł żyć dłużej, ale mina Yinsena sugerowała, że problem nie został rozwiązany, a reaktor był tylko tymczasowo do użytku. Zabraliśmy go na intensywną terapię na potrzebę jednodniowej obserwacji. Wyjaśniłam Pepper, że już po strachu.

**Pepper**

Lekarka podeszła do mnie i uspokoiła. Od razu nalegałam na zobaczenie się z chłopakiem. Moim chłopakiem. Już tego nie ukryję. Zbliżają się święta i to będzie najlepszy czas na nasze wspólne plany. Najpierw musi wydobrzeć. Poszłam z nią pod odpowiednią salę i nawet nie musiałam prosić o pozwolenie. Mogłam wejść na OIOM. Usiadłam obok łóżka, trzymając go za rękę.

Pepper: Jesteś powodem mojego strachu. Tak bardzo się bałam, że już cię nigdy nie zobaczę, ale… walczyłeś. Walczyłeś dla nas. Dla naszej przyszłej rodziny. Teraz wiem, z kim spędzę resztę życia. Z nikim innym nie będę szczęśliwa, jak z tobą, Tonusiu. Będę czekała, aż się obudzisz

Cmoknęłam go w czoło, trzymając mocniej za rękę, by czuł, że jestem przy nim i jak bardzo byłoby źle, zawsze będę czuwała, jak anioł. Nie chciałam wychodzić z sali, więc siedziałam, aż do zamknięcia oczu.


**Victoria**

Dr Bernes: Bardzo jej na nim zależy. Powinna się dowiedzieć, co się z nim dzieje
Dr Yinsen: Jeśli ją kocha, sam się przyzna
Dr Bernes: Na razie próbuje być idealnym kłamcą
Dr Yinsen: Tony zawsze wolał sam rozwiązywać swoje problemy. W końcu jako Iron Man dba o swoich bliskich
Dr Bernes: Ale dalszymi kłamstwami zajdzie donikąd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X