To był idealny moment na atak. Teraz, kiedy ponownie odpoczywał, leżąc na starej kanapie, mogłem bez problemu uderzyć w jego ukochaną rudą. Starka też mógłbym zaatakować, ale po co niepotrzebnie brudzić ręce, skoro będzie cierpiał, gdy ona umrze?
**Pepper**
Zdrzemnęłam się na kilka minut, a po kartce nie było żadnego śladu. Próbowałam zapomnieć, lecz po głowie dudniły się echem.
Tony: Chcę być z tobą zawsze i wszędzie. Pamiętaj, że nigdy cię nie zostawię
Wiem o tym. Wiem. Tak bardzo za tobą tęsknię, ale muszę o tobie zapomnieć. Muszę zacząć żyć bez ciebie.
Gdy wypiłam sobie kawę na przebudzenie, miałam wrażenie, że widzę cień, który chodził za mną. Uśmiechał się uroczo, aż przeszedł przeze mnie jako duch. To, co czułam nie było czymś miłym, a jakimś zimnym powietrzem.
Pepper: Mogłeś zostać ze mną
Duch: Słuszna uwaga
Pepper: Co?
Niespodziewanie zostałam porażona paralizatorem i upadłam na podłogę. Nim straciłam przytomność, zauważyłam znajomą mi postać. Nikogo miłego. To był zabójca mojej matki.
~* Kilka godzin później o dziesiątej*~
Opadłam bezwładnie bez czucia niczego, a wcześniejsze piekło zastąpiło pustkę. Dusza znikała, a wraz z nią odchodziłam w niepamięć.
Obudziłam się w nieznanym pomieszczeniu, które próbowałam jakoś zlokalizować. Nie mogłam się ruszać i jedynie byłam w stanie rozglądać się przez pochylenie głowy w lewo lub w prawo. Na razie jedynie rozpoznałam magazyn, który był wypełniony skrzyniami z logiem Stark. Nie wiedziałam, że Tony ma firmę. Chyba nie mieliśmy okazji dowiedzieć się wszystkiego o sobie.
Duch: Trochę zwlekałaś z przebudzeniem, a nie oberwałaś za mocno. No chyba, że mam poprawić?
Pojawił się tak nagle obok mnie i przyłożył ostrze blisko szyi. Chciał, żebym poczuła strach. Typowe dla porywaczy. Jednak nie rozumiałam jednej rzeczy.
Pepper: Dlaczego mnie porwałeś?
Duch: Od początku byłaś moim celem, ale teraz muszę sprowokować Iron Mana, bo mam dla niego zadanie
Pepper: On nie żyje! Przestań pierdolić głupoty i mów prawdę!
Duch: Grzeczniej i nie krzycz, bo cię zabiję
Przejechał sztyletem po gardle, że faktycznie zaczęłam się bać o swoje życie. Kilka kropli krwi zaczęło wyciekać z rany, aż biel bluzki zmieniała się na taką z horroru. Oddech przyspieszył, a serce podskoczyło wysoko.
Duch: Grzeczna Patricia
Pepper: Mów… Mów, czego naprawdę chcesz?
Duch: Posłuchaj mnie uważnie. Okłamałaś mnie, bo Iron Man wciąż żyje i ma się dobrze. Nie wiem, czy twoi rodzice cię uczyli, ale za kłamstwa należy karać
Pepper: Zabijesz... mnie?
Duch: Och! To zbyt proste. Ja chcę się z wami pobawić
**Tony**
System zaczął działać w zbrojowni i zlokalizował jedną sygnaturę energetyczną, która nie należała do Whiplasha, a do kogoś innego. Zlokalizowano w Stark International? Dziwne. Chyba musiałem, jak najszybciej zgrać oprogramowanie do zbroi, by sprawdzić, co się dzieje.
<<Witam w wersji 2.0 dla Mark I. Proszę aktywować zbroję>>
Tony: Kod aktywacyjny: Stark02
<<Aktywacja zakończona sukcesem>>
Tony: Namierz intruza i sprawdź, czy nie ma tam ludzi
<<Namierzanie… Wykryto dwie osoby>>
Tony: W jakim stanie jest zbroja? Czy da radę działać bez problemu?
<<Zbroja jest w stanie działać, jeśli implant ma wystarczającą ilość energii do zasilania rdzenia mocy>>
Tony: Dobra. Już nie mam pytań
Wskoczyłem do zbroi i bez marnowania czasu na testy poleciałem w teren na miejsce sygnatury energetycznej intruza. Miałem nadzieję, że nikomu nie stała się krzywda.
**Pepper**
Nie liczyłam, że ktoś się pojawi. Mentalnie przygotowywałam się na nadchodzącą śmierć. Dlaczego ciągle mi powtarzał o Iron Manie, skoro byłam świadkiem jego śmierci? Widziałam, jak umierał. Przecież dr Yinsen wypisał akt zgonu. Jaki byłby sens kłamać?
Niespodziewanie coś wleciało przez dach, a raczej przebiło się przez niego. To on. Niemożliwe. Nie mogę go widzieć. Chyba, że umieram. Czyżbym miała do niego dołączyć?
Duch: Wiedziałem, że mnie znajdziesz, Iron Manie
Tony: Zostaw ją w spokoju!
Duch: Dobrze
Załadował pistolet, przykładając mi go do brzucha i nie wahał się, by strzelić. Był na to gotowy.
Tony: Nie będę powtarzał! ZOSTAW JĄ!
Teraz byłam pewna, że za chwilę odejdę stąd do tego “lepszego miejsca”. Ze strachu z moich oczu wypłynęły maleńkie łzy, a po szyi nadal ciekła niewielka strużka krwi. Iron Man się ruszył i celował z rękawicy w Ducha, bo tak się nazywał morderca. Nie wiedziałam, co robić. Po prostu chciałam, by to się skończyło. Lekko zrobił krok do przodu swoimi metalowymi butami, aż nastąpił strzał. Krzyknęłam na całe gardło przez ból.
Tony: Ty skurwysynu!
Opadłam bezwładnie bez czucia niczego, a wcześniejsze piekło zastąpiło pustkę. Dusza znikała, a wraz z nią odchodziłam w niepamięć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi