**Tony**
Miałem zrobiony porządek w fabryce, ale nadal nie przypominało to zbrojowni. Potrzebowałem czasu na zbudowanie zbroi, choć projekt prawie był gotowy. Zakładałem ulepszenia pod każdym kątem, by nie była tak łatwa do zniszczenia, jak pierwszy model, z którego pozostawiłem hełm ku pamięci przeszłości.
Patrzyłem przez okna, które pokazywały deszcz na zewnątrz. Od razu przypomniałem sobie, że…
Tony: Tęsknię ze tobą, Pepper. Brakuje mi najbardziej ciebie. Przepraszam, że cię zraniłem swoim odejściem, ale musiałem usunąć się w cień
**Pepper**
Wróciłam do domu, a Rhodey już stamtąd zniknął. Pozostałam sama. Pomyślałam, by wyrzucić z siebie cały ból i napisać na kartce, co czuję, a później wrzucić ją do płomieni, by zapomnieć o Tony’m. Zapomnieć? O czym ja myślę? Przecież nadal go kocham, mimo jego odejścia na tamten świat. Pogoda idealnie pasowała do mojego nastroju. Kompletna rozpacz w szarości. Siedziałam tak, pisząc pierwsze myśli, jakie pojawiły się w mojej głowie.
Pepper: Tęsknię za tobą. Tak mi ciebie brak… że oszaleję przez tę pustkę. Ja… kochałam cię. Byłeś moim stróżem. Byłeś ze mną, a ja zawsze chciałam być… z tobą
Do oczu napłynęły łzy, które spłynęły, padając na kartkę. Zaczęłam żałować, że nic nie zrobiłam, żeby go ocalić. Pozwoliliśmy mu odejść. To nie tak miało być.
Siedziałam przy biurku dość długo, aż zaczęłam przysypiać i głowę wypełniły najskrytsze marzenia.
Stałam przy oknie, dotykając je dłonią ,a deszcz nadal padał. Byłam w białej sukience, a na twarzy był rozmyty makijaż, który zniknął, gdy przejechałam ręką po szybie i ktoś chwycił mnie za biodra. Poczułam przyjemne ciepło w podbrzuszu. Lekko odwróciłam głowę i stał za mną mężczyzna również spowity bielą. Miał na sobie maskę, że nie wiedziałam, kim był. To mógł być każdy.
Anonim: Uczynisz zaszczyt zatańczyć ze mną?
Pepper: Z przyjemnością
Chwyciłam postać za rękę, a w sali zapaliły się lampiony, zwisające z sufitu w odcieniach czerwieni. Przypominały chińskie lampiony, ale nie było to ważniejsze od spokojnego tańca, a w sali było słychać muzykę: “Coldplay- Gravity”. Nasze ciała delikatnie się obracały z gracją tak, jakbyśmy poruszali się, kołysząc w powietrzu. Na chwilę muzyka przyspieszyła i to był moment, żeby uniósł mnie wysoko w górę, trzymając za biodra, aż poczułam włosy rozdmuchiwane przez niewidzialną siłę.
Pepper: Czuję się taka… wolna
Anonim: I szczęśliwa, prawda?
Pepper: Prawda. To takie piękne
Opuścił mnie na ziemię, że znowu mogłam się do niego przytulić, a znajome bicie serca pozwoliło odkryć anonima. Spojrzałam mu głęboko w oczy, podnosząc powoli prawą dłoń w celu zdjęcia maski. Chciałam upewnić się, że to on. Gdy widziałam całą jego twarz, maska opadła na dół i przywarł ustami do moich warg, składając namiętny pocałunek. W oczach zaszkliły się łzy.
Pepper: Tony? Co ty robisz w moim śnie?
Tony: Chcę być z tobą zawsze i wszędzie. Pamiętaj, że nigdy cię nie zostawię
Pocałunek się pogłębił, aż zamknęłam oczy, wyobrażając sobie tę chwilę jako ostatnią. Muzyka przestała grać, a on rozpłynął się w powietrzu. Jedynie pozostała mi maska. Jednak to nie był koniec snu. Znalazłam kartkę.
Kocham cię na zawsze bez żadnych wyjątków. Na zawsze razem będzie Tonuś dla Pep
Gdy odczytałam treść, opuściłam ją i to był znak zakończenia snu. Obudziłam się przy biurku. Spojrzałam na swój wyrzut emocji, który zajął mi jedną stronę. Papier wzięłam ze sobą do kuchni, gdzie powoli zaczęłam go spalać nad palnikiem pieca. Z tych wrażeń, które poczułam w moim świecie, puściłam wolno kolejną falę łez.
Pepper: Mogę marzyć, ale… muszę żyć rzeczywistością. Muszę. Tony Stark już… odszedł… i nie wróci
Byłam zrozpaczona, przypominając sobie te słowa ze snu. Specjalnie zapisałam je i przyczepiłam karteczkę przy łóżku, by kiedyś znowu sobie przypomnieć, kim dla mnie był. “Na zawsze razem będzie Tonuś dla Pep”.
**Tony**
Aura pozostała bez zmian, ale musiałem skupić się na nowej zbroi, choć trudno nie myśleć przez chwilę o mojej ukochanej Pep. Bardzo ją zraniłem i swój powrót muszę zaplanować, by nic złego się nie stało.
Postanowiłem wziąć się do roboty, tworząc podstawowe elementy zbroi. Zacząłem od hełmu, ale nie potrafiłem się za bardzo skupić, że musiałem się poparzyć palnikiem po palcach. Od razu opatrzyłem rękę. Na szczęście nie było groźnych ran i mogłem kontynuować pracę. Jednak ciągle gdzieś widziałem Pepper, jak coś do mnie mówi. Poczułem, jak coś we mnie pęka. Te serce, które najzwyczajniej w świecie było martwe. Biło tak słabo, że bez implantu byłbym martwy.
**Duch**
Widzę, że wziąłeś się za budowę zbroi. No dobrze. Pozwolę ci pracować, ale nie myśl sobie, że twoja ukochana jest bezpieczna. Jeśli najbardziej ucierpisz na jej stracie, nie ma sprawy. Bez problemu się pozbędę Patricii. Jestem gotowy, by dokończyć mój cel. Przygotuj się na cios prosto w serce.
--**---
Witajcie. Jednak wrócę do tego bloga z wielu przyczyn, bo tak wiele osób dało mi ostatnio wsparcie, że chcę dalej dzielić się z wami tą żywą historią. Gdyby notki się nie pojawiały, Martuśka jako druga adminka będzie je dawać. Zdecydowałam nie usuwać bloga. Tyle włożyłam w niego pracy i serca, a nawet samych własnych myśli, co pozwalały dać głębię emocji w partach. Mam nadzieję, że będziecie czytać, jak i komentować. Jeśli macie pytania, pytajcie. Tak więc Katari powróciła :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi