**Tony**
Dlaczego powiedziałem, że Duch umarł? Niby kto mógł być do tego zdolny? Zaczynałem błądzić na tyle mocno, że głowa pulsowała z bólu. Wróg jedynie mierzył z broni. Jeśli wszystko było snem, nie mogłem zginąć. Nie mogłem, a jednak czułem, że moje ciało umierało.
Duch: Poddaj się, a zapewnię ci szybką i bezbolesną śmierć
Tony: Ach! Naprawdę? Kłamiesz, Duch... Nie zabijesz mnie
Duch: Podaj jeden powód
Tony: Bo nie istniejesz!
Przyzwałem zbroję, celując w niego z repulsora. Zagroziłem mu śmiercią, a ten śmiał się pod maską. Tak samo zachowywał się, jak za życia. Nie ruszało go to i przeładował swój pistolet. Czekał tylko na odpowiedni moment, by strzelić.
Tony: Nie strzelisz
Duch: Naprawdę? Myślisz, że to sen? Że Pepper, Rhodey i inni nie zginęli z twojej winy? Wydaje ci się, iż nie jesteś winny? Oj! Anthony, jesteś żałosny
Tony: Oni żyją. Wiem o tym
Duch: Twój ból jest prawdziwy. Udowodnię to
Szybko zamachnął się, chwytając za sztylet, który wbił w moją rękę. Wykonał ruch tak szybko, aż nie byłem w stanie przewidzieć ataku. Krew sączyła się z rany. Po części miał rację, bo odczuwałem ból, zaś ścisk w klatce piersiowej robił się mocniejszy. Z trudem oddychałem. Wkurzyłem się, strzelając na oślep. Cel ciągle się przemieszczał. Zbyt szybko dla mojego oka, czy sensorów zbroi. Jakim cudem zdołał przebić się przez jej materiał? Traciłem siły, choć nie miałem zamiaru tak łatwo odpuścić zabójcy.
Kiedy załadowałem moc do unibeamu, przede mną pojawiła się Pepper. Już nie dostrzegałem zagrożenia. Mój mózg płatał mi figle.
Pepper: Tony, odłóż broń. No chyba, że chcesz mnie zabić
Tony: Pepper? Ty przeżyłaś?
Pepper: Walczyłam za nas, rozumiesz?
Tony: A Duch, Stane i Kontroler?
Pepper: Nikogo nie było... Kochanie, obudź się. To tylko zły sen
Tony: Pepper...
Pepper: Musisz się ocknąć... Nikogo nie zabiłeś, a jeśli kogoś skrzywdzisz, to tylko
Duch: SIEBIE
Tony: Co?
Byłem zaskoczony, gdy ponownie pojawił się Duch. Ukochana zniknęła. Nie wierzyłem, co widziałem. Przeciwnik przebijał się przez tworzywo pancerza, co nie stanowiło problemu przy wykonywaniu śmiertelnych ciosów. Atakował coraz bliżej implantu, a z każdego cięcia wylewało się mnóstwo czerwonej cieczy. Wykrwawiałem się.
Duch: Nadal uważasz, że to imaginacja?
Tony: Pepper... Ona żyła... Widziałem ją! Aaa!
Duch: Żegnaj, Anthony
Zadał ostateczny cios w słaby punkt Iron Mana. W sam środek mechanizmu. Wrzasnąłem z bólu, upadając na podłoże. Sylwetka zjawy rozpłynęła się. Ponownie dostrzegłem żonę.
Pepper: Tony, obudź się. Jestem tu przy tobie
Tony: Pepper...
Pepper: Walcz... Zostań z nami
Tony: Nie... Nie mogę. Ja umrę
Pepper: Jesteś silny. Nie poddawaj się. Czekamy na ciebie z Marią
Tony: Ach! Domyślam się
Pepper: Wróć, Tony. Wróć
Z jej oczu wypłynęły łzy. Powoli zamykałem powieki, dostrzegając ułamek uśmiechu rudej. Chyba wola walki nadal wystarczyła, by wygrać gonitwę między życiem, a śmiercią.
~*Godzinę później*~
**Pepper**
Nadal siedziałam z Marią daleko od sali. Jednak podeszłyśmy do lekarza, który lekko uśmiechnął się. Coś musiało się zmienić. Ciekawość wzięła górę i zapytałyśmy o stan Tony'ego. Córka zaczęła podskakiwać z radości. Też ucieszyłam się na wieść, że odzyskał przytomność. Pozwolił wejść jednej osobie. Uzgodniłam z resztą, że to będę ja. Widziałam, jak rozglądał się, szukając czegoś. Byłam szczęśliwa, aż rozpłakałam się, widząc te spojrzenie błękitnych oczu.
Pepper: Tony, wróciłeś do nas. Tak się cieszę, że żyjesz. Wiesz, jak martwiliśmy się o ciebie? Oj! Tony, ostatni raz mnie tak nastraszyłeś
Tony: Ciebie... też miło... widzieć... Pep
Pepper: Jak się czujesz? Pamiętasz, dlaczego tu jesteś?
Tony: Ech! Walczyłem i...
Pepper: Tony, spokojnie. Musisz odpoczywać
Tony: Umierałem, prawda?
Pepper: Tak trochę, ale teraz będzie coraz lepiej
Przytuliłam go bez zwracania uwagi, czy cierpi. Poczułam bicie jego serca. Było takie słabe, a nadal usiłował walczyć, żeby żyć dalej.
Pepper: Śpij dobrze
Tony: Pep, nie... odchodź... Zostań
Pepper: Ale musisz nabrać sił
Tony: Zostań
Pepper: No dobrze... Lekarze niewiele zdołali ci pomóc, bo implant...
Tony: Wiem, Pepper... Czuję to
Pepper: Bardzo boli? Może poproszę o jakieś leki i...
Tony: Nie musisz... Dobrze cię widzieć
Cmoknął mnie w policzek, ukrywając złe samopoczucie. Siedziałam przy nim, bo tak chciał. Razem jakoś damy radę, choć nie wiedziałam, że ktoś mógł nam zagrozić. Teraz wystarczyło, by wrócił do zdrowia, a skoro Iron Man nie miał żadnych wrogów, pora zająć się dalszymi planami.
----***---
Czas na przerwę. Wiem, że niektórych zawodzę, choć nie mam wyboru. Muszę odpocząć i żebyście byli ciekawi, skończyłam w zeszycie pisać "IMAA inaczej". Z notkami wrócę od stycznia, a osoby z Wattpada wiedzą, że mam też inne opowiadania. Opowiem o nich krótko.
- "W poszukiwaniu przeznaczenia" (rozszerzona wersja wypadku i tego, jak Gene Khan potrafi być zły) Podzielone na 40 części. Pisane z punktu widzenia obserwatora
- "It's too late" (Tony i Pepper jadą na wakacje do Japonii). 10 części perspektywami Tony'ego i Pepper
- "Ghost" (Tony ginie podczas inwazji i kradnie ciało z kostnicy--> brzmi dziwnie, ale tak było) Tu siedem części i głównie pisanie perspektywą Tony'ego
- "Przypadkowe przeznaczenie" (Tony, Rhodey i Pepper urodzili się tego samego dnia). Łącznie 24 części. Pisane różnymi perspektywami
Mega super opowiadania i już nie mogę się doczekać stycznia 😘😘
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przeżyjesz tak długą przerwę :)
Usuń