Part 310: Płomienie zemsty



**Tony**

Pojechałem do zbrojowni, zaś Pep z Marią zostały przy Rhodey'm. Lepiej, żeby nie był sam, choć Roberta została już poinformowana o jego stanie. Na razie moim zadaniem było pokrzyżować plany Viper.
Po dotarciu na miejsce, fabryka stała w ogniu. Straż gasiła pożar, a matka mojego przyjaciela patrzyła z skrzyżowanymi rękami na szkody.

Tony: Co się stało?
Roberta: Ty mi powiedz, Tony... Właśnie wracałam ze sklepu, a tu takie coś. Domyślasz się, jak do tego doszło?
Tony: Cholera! Nie wiem! Przecież... Viper...
Roberta: Viper?
Tony: Chyba ona podpaliła fabrykę
Roberta: Co z Rhodey'm? Dobrze się czuje?
Tony: Jutro powinien dostać wypis. Ma problemy z nogą,. ale więcej ran nie ma. Przez miesiąc nie będzie walczył
Roberta: I dobrze, a ciebie też powinien dotyczyć urlop
Tony: Nie mogę zrezygnować, Roberto. Ja muszę walczyć!
Roberta: Szanuj swoje zdrowie. Dobrze ci radzę i nie chcę cię w niczym ograniczać, lecz pewne działania mają pewne granice, których nie powinieneś przekraczać
Tony; Wiem i teraz znowu wszystko od nowa
Roberta: Niezupełnie, bo wasz dom przetrwał. Nie ma żadnych uszkodzeń. Jedynie część fabryki, gdzie masz swój warsztat, to poszła z dymem. Możecie przenieść się do mnie. Żaden problem
Tony: Nie chcę być dla ciebie ciężarem. Niech Pepper z Marią będą z tobą
Roberta: A ty?
Tony: Muszę dorwać sprawcę

Sprawdziłem przez oprogramowanie w telefonie, czy JARVIS  był w stanie działać i odnaleźć Viper. Pobiegłem do resztek części roboczej, natrafiając na schowek ze zbroją zapasową. Już nawet zapomniałem, że przygotowałem się na każdą ewentualność.
Gdy strażacy ugasili pożar, zostałem sam. Zdołałem odpalić główny komputer, ale większość obwodów została przepalona. Jednak udało się włączyć system namierzania. Bingo!

**Viper**

Mogłam spowodować więcej szkód, ale nieważne. Zdenerwowałam Starka. Wkrótce się pokaże w zbroi, bo w końcu zadbałam o to, by miał w czym walczyć. Nie spodziewałam się, że znajdzie mnie tak szybko. Pojawił się w czerwonej zbroi, niszcząc okno w mojej bazie. Takiej tymczasowej, bo kiedy z nim skończę, wrócę do normalnego życia.

Viper: Jesteś szybki, Stark
Tony: Po co się mścisz, Viper? To nie ma sensu. W ten sposób tylko... Aaa!
Viper: Zamknij się! Ty nic nie wiesz!

Wymierzyłam z działa, wystrzeliwując rakiety na jeden wymierzony cel. Obserwowałam, jak usiłował uniknąć pocisków. Jedną oberwał w plecy, aż przebił się przez ścianę. Nadal nie miał dość.
Nagle z zaskoczenia dostałam własną bronią w te same miejsce, co on na początku. Lekko syknęłam z bólu, lecz zmieniłam uzbrojenie na miotacz EMP. Od razu stracił panowanie nad pancerzem, aż runął w dół. Załadowałam spluwę, przykładając mu ją do głowy.

Viper: Masz dość?
Tony: Chciałaś skrzywdzić... moją... rodzinę. Ach! Nie odpuszczę ci... tak łatwo
Viper: Żegnaj, Stark. A może jakieś ostatnie słowo?
Tony: Masz przestarzały sprzęt... Od Fixa?
Viper: Co?!

Rozproszył moją uwagę, strzelając z repulsorów. Niemożliwe. Powinien nie mieć szans na użycie sprzętu, skoro impuls poraził zbroję.

Viper: Co to za chora sztuczka?!

**Tony**

Wiedziałem, że połączy z nim siły. Od razu domyśliłem się, co jej sprzeda. Stare działko z impulsem elektromagnetycznym? Pierwszy model pancerza mogłaby unieszkodliwić, ale nie ten. Ten tworzył podwójną warstwę ochronną przed szkodliwym działaniem.

Tony: Poddaj się... To już koniec
Viper: Nigdy! Jeden ruch i oboje wylecimy w powietrze!
Tony: Odłóż ten detonator... Duch i Katrine... Oni... nie chcieliby... tego
Viper: A skąd wiesz?! Jesteś winny i musisz otrzymać karę! Mogłam zabić twoją żonę i nie miałbyś nikogo! Tak, jak ja! Dosyć tego! Pożegnaj się z życiem!

Nie blefowała. Użyłem pola siłowego, by zapobiec wybuchowi. Chciałem również uratować zabójczynię, ale nie udało się. Wybuch nastąpił, lecz pole po części zmniejszyło szkody. Jednak moja zbroja nie zniosła tej siły eksplozji, która wyrzuciła mnie przez ściany magazynu. Autopilot nie działał w tym modelu. Musiałem wrócić o własnych siłach.

[[Uwaga. Poważne naruszenie zbroi. Zalecany powrót do zbrojowni]]

**Pepper**

Dzwoniłam do Tony'ego. Ciągle nie odbierał, a do tego nie odpisywał na wiadomości. Spotkałyśmy panią Rhodes, która przyszła do syna. Jak zwykle zachowywała powagę, ale o tym, gdzie znajdował się mój mąż... Nikt nie wiedział. Zaczynałam się bać, bo ledwo wrócił z walki i tylko godzinę odpoczął, a to za mało.

Maria: Mamo, nie martw się. Gdyby coś się stało, wiedziałybyśmy
Pepper: Niby tak, ale... Martwię się
Maria: Ja też
Roberta: Nie wiem, gdzie może być, ale znam plany Tony'ego
Pepper: Co takiego?
Roberta; Szuka Viper. Podobno ona stoi za podpaleniem fabryki
Pepper: CO TAKIEGO?! CO ZA SZMATA!
Maria: Spokojnie... Proszę
Pepper: Wybacz, ale nie mogę w to uwierzyć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X