Part 265: Uprowadzona



**Matt**

Powoli wstawałem zmieszany całym chaosem. Wszędzie wyły alarmy pojazdów ratunkowych, które przyjeżdżały na miejsce wybuchu. Ciągle nie widziałem Katrine, a raczej nie mogła uciec. Coś tu było bardzo nie tak. Minąłem ciało Rhony, które leżało spalone na węgiel. To był horror, szukając jakiegoś ocalałego. Podpierałem się ściany, by nie upaść. Moje zdolności regeneracyjne działały wolno po tak potężnej eksplozji. Gdyby nie geny Makluan, dołączyłbym do przyjaciółki Katty i innych.
Gdy zdołałem wydostać się na zewnątrz, dostrzegłem pięć karetek, sześć wozów strażackich i trzy policje. Przez hałas nie mogłem się skupić na leczeniu ran, co obficie krwawiły. Najbardziej ucierpiała głowa oraz prawa ręka.

Tony: Matt! Matt, jesteś cały?!
Matt: Tata?

Zauważyłem, jak stał w swojej zbroi, a za nim pojawił się Duch. No to i tak będę martwy. Będzie wypytywał o swoją córkę. I co mu powiem? Że nie wiem, gdzie może być? Taka odpowiedz go nie zafascynuje.

Tony: Dobrze, że żyjesz, ale lepiej niech zobaczy cię lekarz
Matt: Nie trzeba. Wyleczę się w domu
Duch: Gdzie jest Katrine?
Matt: Szukałem jej, ale nie znalazłem
Duch: To gdzie ty byłeś?!
Tony: Ej! To nie jego wina... Matt, wrócisz jakoś do domu?
Matt: Chyba... Chyba tak
Tony: Gdyby coś się działo, zaczekaj na mnie, bo muszę sprawdzić bombę, która wybuchła.... Ktoś przeżył poza tobą?
Matt: Nie wiem
Tony: To zaraz się przekonamy... Wracaj do domu
Matt: Dziękuję, że tu jesteś
Tony: Trzymaj się

I później już nie zobaczyłem ojca. Wszedł w strefę ognia, ale w zbroi powinien znieść wszystkie przeszkody. Dziwne, że wspomniał o bombie. Kto mógł być do tego zdolny? Czy to ma związek ze zniknięciem dziewczyny? Więcej nie zadawałem sobie pytań, lecąc do domu. Wszyscy byli zajęci, więc nikt nie mógł mnie zauważyć.

**Tony**

Razem z Duchem szukaliśmy ocalałych oraz śladów po ładunku. Zaczęliśmy od szatni. W żadnej z szafek nie było nic podejrzanego. Poszliśmy dalej. Sprawdziliśmy klasę chemiczną i tu też bez niespodzianek. W jakiś sposób musiała się znaleźć w środku. Moment... Biuro dyrektora. Zdołaliśmy znaleźć resztki po tym pomieszczeniu, co najbardziej ucierpiało. Mężczyzna nie żył, a na biurku leżała walizka. Przeskanowałem ją. Pochodzi z Stark International.

Tony: Widocznie dyrektor Nara chciał odebrać jakąś przesyłkę dla szkoły
Duch: Nie obchodzi mnie to! Chcę wiedzieć... Gdzie jest Katrine?!
Tony: Uspokój się. Znajdziemy ją... FRIDAY, namierz ostatnie miejsce, gdzie przebywał Matt. Wiesz, jak szukać?

<<Oczywiście... Ostatnia lokalizacja znajdowała się na korytarzu przed wejściem do sali anglojęzycznej>>

Tony: Byliśmy w pobliżu. Sprawdźmy jeszcze raz

Pokierowałem Ducha do położenia możliwego tropu, żeby odnaleźć jego córkę. Był wściekły, a wolałbym uniknąć z nim walki. Mr. Fix tego chciał. Chciał nas skłócić. Co na tym zyska? Wszystko. Coś, jakby dwóch największych jego wrogów miała pozabijać się nawzajem.
Kiedy przeszukiwaliśmy korytarz, natrafiliśmy na martwych uczniów oraz jednego z nauczycieli. Raczej nikt nie przeżył, ale Duch coś odnalazł.

Duch: Poznajesz?
Tony: Kawałek bicza... Whiplasha. Cholera!
Duch: Ten skurwiel ją porwał, rozumiesz?! To na pewno z twojej winy! Drugi raz została uprowadzona! Zabiję cię lub twojego syna, jeśli już jej nie zobaczę żywej!
Tony: Teraz wiemy, że żyje
Duch: Kurwa! Zrozum jedno! Do bomby dodał zapalnik i wszystko poszło z dymem, a ten jego sługus ją zabrał, bo Fix ma coś do ciebie!
Tony: Niby co?! Prawie zabił Matta! Też jest ofiarą!
Duch: Ofiarą?! Nie ma mowy, Stark! Ona ma żyć!
Tony: On chciał nas skłócić! Nie widzisz tego?! Taki miał plan!
Duch: Skończ chrzanić, Anthony!
Tony: Więc uspokój się!

<<Tony, wracaj do zbrojowni. Prawdopodobieństwo ataku się zwiększa>>

Tony: Wiem... Duch, znajdziemy... ją, ale musimy... działać... razem
Duch: Ja z tobą?! Koniec tego! Nigdy więcej, Stark! Sam odnajdę córkę!
Tony: Tylko ja... wiem, kiedy... Whiplash... się ujawnia
Duch: I co z tego?! Teraz działam sam! Nie pozwolę, żebyś spieprzył kolejną akcję!
Tony: Jest... ważna... dla ciebie... i mojego syna
Duch: Więc lepiej nie przeszkadzaj i gnij w swojej bazie
Tony: Duch!

Nie zdołałem nic więcej powiedzieć. Ucisk przy implancie narastał, że nie mogłem oddychać. Musiałem odpuścić, ale i tak chciałem odnaleźć Katrine.

~*Dwie godziny później*~

**Katrine**

Piekielnie bolała mnie głowa, a całe ciało było jakby sparaliżowane Nie czułam ani jednej kończyny. Tylko lekko obróciłam się, szukając jakiegoś detalu, gdzie byłam. Jakieś rażące lampy nade mną, a ręce przykute do stołu. Czułam się, jak w sali z horrorów. Mieli mnie torturować? Proszę bardzo. Drugie porwanie w moim życiu też zdołam znieść.
Nagle drzwi się otworzyły. Weszły dwie osoby.

Whiplash: Nareszcie się obudziłaś, dziewczynko. Wybacz za ten paraliż, ale nie możesz stąd uciec, dopóki mój pan nie wypełni planu
Katrine: Czego... on... chce?
Whiplash: Śmierci Iron Mana i Ducha
Katrine: O nie

---***---

Pora rozpocząć fazę 12 z hukiem. Tę część opowiadania zatytułowałam "Człowiek kontra technologia", więc możecie się domyślić, że głównym wrogiem będzie... Nie zdradzę. Domyślcie się sami ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X