**Rhodey**
Nie powiedziałem Ivy o potencjalnym zagrożeniu, jakim był Whiplash. Jednak zawsze mogłem ją ochronić i bez pancerza. Przecież w Akademii Wojskowej świetnie sobie radziłem. Otworzyłem drzwi, używając kluczy. Może mieszkanie urządziłem skromnie, lecz wystarczyło kilka pokoi. Nasza trójka ma tu swoje miejsce. Zabrałem Dianę do jej pokoiku. Położyłem w łóżeczku, by nabrała ochoty na sen. Potrzebowałem porozmawiać z żoną bez wrzasków małej. Usiedliśmy w salonie, czyli jedna lampa przy kanapie, telewizor i półka z filmami oraz muzyką.
Ivy: Kiedy to wszystko zrobiłeś?
Rhodey: No miałem trochę wolnego, skoro dawno nie pojawił się żaden ze złoczyńców... Jak ci się podoba?
Ivy: Jest pięknie
Rhodey: Raczej nie wygląda na spełnienie twoich marzeń
Ivy: Rhodey, bo ci przywalę. Heh! Nie lubię życia w luksusie i bogactwie. Wolę takie najprostsze, gdzie doceniamy sam fakt, że staliśmy się rodziną
Rhodey: Masz rację
Ivy: Wszystko gra?
Rhodey: Tak, tak. Po prostu musiałbym zobaczyć się z Tony'm
Ivy: Masz przede mną jakieś tajemnice?
Rhodey: Na pewno je odkryjesz
Ivy: Czyli coś ukrywasz
Rhodey: Męskie sprawy
Ivy: Męskie? Domyślam się... To idź
Rhodey: Dasz sobie radę?
Ivy: Nie bój się. Będę dzwonić, gdyby sprawiła kłopoty
Cmoknąłem ją w policzek i przytuliłem na pożegnanie. Martwiłem się o przyjaciela. Ostatnio za dużo wypił i nie byłem pewny, czy czegoś nie zbroił.
Gdy wyszedłem na zewnątrz, poczułem pistolet wbity do pleców.
Generał Fury: Ręce na głowę... James Rhodes, jesteś aresztowany... Pójdziesz z nami po dobroci, czy będziesz stawiał opór?
Rhodey: Ach! Fury? Co się dzieje?
Generał Fury: Natasha łatwo wyśledziła twoją komórkę, a ty i Stark odpowiecie za atak zbroi
Rhodey: Chwila... Uważasz, że to nasza wina?! Bez kitu!
Generał Fury: Pepper sprowadzimy, kiedy ją namierzymy, lecz na razie jest poza zasięgiem... Idziemy
Skuł ręce w specjalne kajdanki, aż zaprowadził na helikarier. Generałowi naprawdę się nudzi. Wiedział, że to nie my wysłaliśmy wtedy zbroje, a ktoś inny.
Rhodey: Mogę zobaczyć się z Tony'm?
Generał Fury: Na razie trwa przesłuchanie. Potem przyjdzie twoja kolej
Rhodey: To jakieś szaleństwo, generale! Nic nie zrobiliśmy!
Generał Fury: Lepiej milcz, Rhodes
~*Godzinę później*~
**Tony**
Wydałem Rhodey'go. Podpuściła mnie. Nie tego chciałem. Jeszcze złapie Pepper i koniec drużyny. Musiałem jakoś przekonać Natashę, by mi pomogła. Bez zbroi nie miałem szans na ucieczkę i przeżycie. Z trudem odpowiadałem na zadane pytania.
Natasha: Zaraz skończymy, ale powiedz... Gdzie jest Pepper?
Tony: Nie... Ach! Nie wiem
Natasha: Musisz coś wiedzieć. Wiem, że zatajasz prawdę. Lepiej przestań, bo widzę, co się z tobą dzieje
Tony: Pepper... Ona... Ona zniknęła. Ekhm...
Natasha: Zrobimy przerwę, zgoda?
Tony: Nie... Ja muszę... Ach! Muszę naładować... implant
Natasha: No to masz problem
Tony: Natasha... proszę
Natasha: Coś wymyślę... Zostań tu
Tony: Czekaj!
Natasha: Co?
Tony: Ta... hi... ti
Natasha: Tahiti? Cholera! Jesteś pewny?! Tony!
Upadłem na podłogę, trzymając się za urządzenie. Jeśli w ciągu pięciu minut pikadełko nie otrzyma zasilania, umrę. Zabawne, bo padnę trupem na helikarierze.
**Pepper**
Nareszcie znaleźliśmy się na miejscu. Wyspa nie wyglądała na upiorną. Poza kryształami, co znajdowały się prawie na każdej części lądu, nie widzieliśmy żadnych wrogów. Agentka Hill obiecała nie kontaktować się z centralną, aż nie dojdziemy do wniosku, że potrzebujemy wsparcia. Specjalistka ze SWORD próbowała namierzyć sygnał obcych form życia. Dopatrzyła się jednego. Razem z przyjacielem ojca i niewielką grupą federalnych szliśmy w stronę tego sygnału.
Nagle usłyszałam krzyk, jakby ktoś wpadł w sidła bestii. Nie mogłam zrezygnować z misji.
Abigail: Odwrót! Powtarzam... Odwrót!
Agent Bernes: Trochę żałuję, że tu wróciłem
Pepper: Pękasz? Damy radę
Agentka Hill: Mam coś! Chodźcie! To chyba jakiś z agentów
Pepper: Tata?
Pobiegłam za nią, natrafiając na jedno ciało z wbitymi kawałkami kryształu. Agent kazał nam nie dotykać ciała. Za pomocą skanera w zbroi określiłam, czy żył. Brak oznak życia. Jednak coś miał w ręce. Brand sprawdziła kawałek kartki.
Wszyscy są martwi lub będą
Pepper: Czyli to agent FBI?
Agent Bernes: Z pierwszej grupy
Pepper: Ile ich było?
Agent Bernes: Ledwo trzy
**Natasha**
Pobiegłam po akumulator, by pomóc przywrócić Tony'ego do życia. W sensie, że jeszcze był przytomny, ale czas działał na niekorzyść. Przy okazji wyjawiłam generałowi, czego się dowiedziałam. Dzięki temu, Rhodey uniknął przesłuchania. Nie ma za co.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi