Part 262: Gdzie jest bomba?


**Matt**

Wychowawca wyjaśniał plan dnia, zaczynając od przedstawienia grafiku nauki. Najpierw mieliśmy mieć część lekcji wychowawczej, którą połączono z fizyką. Następnie w planie wpisano W-F, historię, zajęcia ze sztuki, angielski, a chemią skończą się tortury. Nie tęskniłem ze szkołą. Ani trochę. Jedynie Katrine nie przeszkadzał taki plan. Myślała pozytywnie.

Matt: Profesorze?
Prof. Klein: Słucham, Matthew
Matt: Czy trzeba być na każdej lekcji, żeby być na nocy filmowej?
Prof. Klein: Oj! Trzeba, trzeba. Nawet nie próbuj ucieczki
Matt: Nic nie kombinuję. Chciałem jedynie się zapytać
Prof. Klein: A ja ci odpowiadam... TO TYCZY SIĘ WAS WSZYSTKICH. MUSICIE BYĆ OBECNI NA KAŻDEJ LEKCJI. JEDYNIE PRZYJMUJĘ ZWOLNIENIA LEKARSKIE

Cała klasa wydała z siebie jęki niezadowolenia. Czekaliśmy na dzwonek wybawienia. Lekcja wychowawcza dość szybko się skończyła. To nie było pół godziny, a ledwie jakieś pięć minut. Musieliśmy wyjąć książki do nauki. Jedynie uśmiech Katrinie dodawał mi otuchy, choć pękała mi głowa od próby zrozumienia jednego zadania. Niestety, ale geniuszu nie odziedziczyłem po ojcu.
Gdy miałem zamiar się poddać, ktoś szturchnął mnie w ramię. Odwróciłem się. Dostałem kartkę od dziewczyny. Miała na niej odpowiedzi do pierwszego podpunktu. Napisałem z tyłu kartki jedno słowo. Dziękuję.

**Pepper**

Matt miał zostać w szkole cały dzień. Może warto wykorzystać ten czas, żeby porozmawiać z Tony'm, co do poprzedniego tematu o dzieciach. Zeszłam do części roboczej, znajdując na ziemi puszki po coca- coli, rozrzucone narzędzia, a do tego mnóstwo kulek papieru z szkicami projektów. Po zbrojowni przeszło tornado? O co chodzi?

Pepper: Tony, co się stało? Zerwałeś noc?
Tony: Lepiej o nic nie pytaj
Pepper: FRIDAY?

<<Nie mogę powiedzieć>>

Pepper: Świetnie... Może przyjdę innym razem
Tony: Zaczekaj, Pep... Przepraszam, ale miałem ciężką noc
Pepper: No widać po tym syfie i nie myśl sobie, że będę po tobie sprzątać
Tony: Victoria nie żyje
Pepper: W sensie, że dr Bernes?
Tony: A znasz inną?
Pepper: Chyba nie... Kiedy to się stało?
Tony: Dzisiaj, jak byłem na zwiadach, bo musiałem wiedzieć, co Mr. Fix szykuje. Ktoś z Stark International sprzedał mu bombę elektromagnetyczną, a skoro każdy wynalazek można zamienić w broń...
Pepper: Planuje wykonać zamach
Tony: Właśnie

Nagle włączył się alarm, który wykrył intruza. Nie spodziewałam się nikogo, ale Tony jakoś zareagował na spokojnie. Chyba wiedział, kogo niesie. Wszystko było jasne, gdy niewidzialne stało się widzialne.

Pepper: Duch!
Duch: We własnej osobie... Stark, zrób coś z tymi alarmami. Przecież nic nie kradnę
Tony: Wybacz, ale tak łatwiej ochronić się przed zagrożeniem
Duch: No niech ci będzie
Tony: Nie dowiedziałem się nic konkretnego, jeśli przyszedłeś w tej sprawie
Pepper: Zaraz, zaraz... Od kiedy wy współpracujecie ze sobą?
Tony: Gdy dowiedziałem się, że moja firma robi "lewe" interesy...  Fix chce podłożyć bombę w miejscu z dużym skupiskiem ludzi
Duch: Hmm... Times Square? Manhattan?
Tony: Chodzi o jeden budynek
Pepper: Eee... Idziecie zbyt skomplikowanym tropem. Nie lepiej namierzyć skradziony wynalazek?
Duch: Chyba jesteś mądrzejsza od Iron Mana
Pepper: Dziękuję za komplement

Od razu zamieniłam się miejscami z moim mężem. Łatwo weszłam w bazę odkryć z sejfu. Kilka sekund i wiedzieliśmy wszystko. Duch wyglądał na wściekłego, a Tony jedynie chwycił się za głowę.

Tony: No to już wiemy, gdzie jest bomba
Duch: Kurwa mać! Zabiję tego sukinsyna!
Tony: Ej! Nie możemy nic robić pochopnie!
Duch: Spieprzaj, Stark! To już moja sprawa!

Nie zdołaliśmy dostrzec, jak szybko rozpłynął się w powietrzu. Stąd ma taką nazwę. Bycie duchem.

~*Godzinę później*~

**Katrine**

Niewiele mu pomogłam z fizyką, ale starałam się, jak mogłam. Na szczęście mogliśmy iść na przerwę. Nie było zimno, więc poszliśmy na dach Akademii, by tam zjeść lunch. Matt jadł jedynie jabłko, a ja wolałam pić sok. Byłam bardziej spragniona przez upał. No nic. Widocznie dla niego takie temperatury są zwykłe. Przecież zdradził mi swój sekret. Nie był w pełni człowiekiem i musiał używać kamuflażu do ukrycia łusek oraz pazurów.

Matt: Dzięki za pomoc z tą fizyką
Katrine: Eee... Drobiazg, bo Rhona jest naszym geniuszem w klasie, więc pokazała, jak wykonać obliczenia
Matt: Szkoda, że za mną była jakaś farbowana blondyna i to ona podała twoją kartkę
Katrine: Hahaha! Przy tym nie musiała myśleć
Matt: Hahaha! Co mamy następne?
Katrine: Nasz ulubiony przedmiot
Matt, Katrine: W-F!
Katrine: Nie mogę się doczekać, jak z tobą wygram
Matt: To się jeszcze okaże

Uśmiechnął się głupawo, aż miałam ochotę mu przywalić. Od kary wybawił go dzwonek. Już ja mu pokażę, że ze mną nie ma szans na wygraną. Wszystko zależy od tego, na co dziś padnie. Siatkówka, a może zbijak?
Gdy znaleźliśmy się w szatni, każdy roznosił plotki, że będzie gimnastyka na zaliczenie. Znowu? Jednak niektórzy mówili o filmach na noc filmową. Usłyszałam jeden z tytułów horroru. Bodajże "The Ring". Brawo. Będę trupem. Chyba, że Matt wybawi mnie od tego pokazu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X