Part 245: Kobieca wersja Einsteina



**Duch**

Mogłem użyć strzałki paraliżującej, by nie mogła nic zrobić, ale najszybszym sposobem na obezwładnienie Viper było użycie paralizatora. Tak głośno krzyczała, że nie musiałem zbliżać się na więcej, niż trzy metry. Żądała wyjaśnień. Nic dziwnego, skoro siedziała przykuta do krzesła, czekając na skończenie kazania. Oj! Tym razem tak łatwo nie odpuszczę.

Viper: Co to ma znaczyć, hę?! Więzisz mnie bez dobrego powodu! No i gdzie jest Katrine?! Chyba nie puściłeś naszej córki do tego bydlaka!
Duch: Zamknij się, bo oberwiesz mocniej
Viper: Za co?! Można kurwa wiedzieć, czemu siedzę skuta?!
Duch: Jesteś nieobliczalna, Viper. Chciałaś zabić Matta i pozabijać wszystkich
Viper: Ha! Wszystkich?! Chyba coś ci się pomyliło! Starkowie mają umrzeć! Aaa!
Duch: Mówiłem, żebyś zamknęła jadaczkę
Viper: Aaa! To... To krzesło elektryczne?!
Duch: Hmm... Coś w tym guście
Viper: Nienawidzę cię. ŻĄDAM ROZWODU!
Duch: Naprawdę? A życzeń nie spełniam, wiesz? Nie jestem dobrą wróżką
Viper: DUCH!
Duch: Hahaha!

Lubiłem tak drażnić toksyczną żonę, bo pragnęła głowy Matta. Odkąd pogodziłem się z nim, próbowałem stworzyć dobre relacje ojca- córki, ale przez Viper wszystko się waliło po raz kolejny. Postanowiłem zadzwonić do chłopaka Katrine. Czy dotarli do szpitala? Zamiast jego głosu usłyszałem pocztę głosową. Co jest grane?

~*Dwie godziny później*~

**Tony**

Znalazłem się w zbrojowni, by tam zacząć badanie morderstwa pastora oraz równolegle starać się odnaleźć ukochaną. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby ktoś zrobił krzywdę mojej rudej. Na zegarze wybiła dziesiąta, a FRIDAY milczała. Dziwne. Sprawdziłem systemy i odnalazłem błąd. Ktoś ją wyłączył. Pepper? Może ktoś inny zakradł się. Czego mógł szukać?

Tony: FRIDAY, słyszysz mnie?

<<O! Witaj, Tony. Dawno cię tu nie było, ale jakiś obcy znalazł to, czego chciał>>

Tony: Przeszukaj bazę na temat Tahiti

<<Dane o Tahiti zostały usunięte>>

Tony: Jak to? Kiedy?

<<Wczoraj, lecz nie zanotowałam dokładnej godziny. Straciłam dostęp>>

Tony: Pokaż kamery

<<Brak nagrań>>

Tony: To chyba jakieś jaja!

<<Tony, uspokój się. W tym stanie nic nie działasz. Wiem, że twój organizm ledwo przeżył wstrząs>>

Tony: Nie martw się o mnie. Szukaj Pepper

<<Brak sygnału. Nie można namierzyć. Zbroja Rescue również poza zasięgiem>>

Tony: Pep, coś ty zrobiła? No dobra. Daj mi zbroję

<<Dostęp zablokowany>>

Tony: Niemożliwe, żebym miał tak mądrą żonę. Boże! W co ona się wpakowała?

<<Uwaga. Wykryto wroga, którego pancerz pasuje do twoich schematów>>

Tony: I jak mam za nim lecieć bez pancerza?

<<Jesteś zmuszony do bezruchu>>

Tony: No niestety... Poszukaj o tym, kto ma schematy

<<Ostatnia osoba, co mogła mieć coś wspólnego z atakiem na pastora był Mr. Fix>>

Tony: Cholera! Tylko jego brakowało!

**Matt**

Szybko przeniosłem się, lecąc z Katrine do mojego domu. Gdyby nie zasnęła, nie mógłbym tego zrobić. Swoich mocy wolałbym nie zdradzać nikomu. Byłem blisko fabryki, aż traciłem moc. Celowałem w miękkie podłoże, lecz na mojego pecha nie było. Wykorzystałem swoją siłę, by wbić się w ziemię. Jednak dla życia Katrine otuliłem ją na tyle mocno, by była w stanie przeżyć upadek.
Nagle zauważyłem, że nie spadłem na grunt. Pojawiła się jakaś bariera.

Strażnik: Pamięć masz, ale i część mocy. Tylko część, Matt
Matt: Czyli zostanę kosmiczną jaszczurką?
Strażnik: Już nią jesteś
Matt: A mama?
Strażnik: Nie
Matt: Ej! Co się... dzieje?

Nie zdołałem otrzymać odpowiedzi, bo zniknął. Nic, a nic się nie zmieniło. Pole ochronne zniknęło i wtedy odczułem uderzenie o podłogę. Katty znowu uchyliła powieki.

Katrine: Matt? Gdzie my... jesteśmy?
Matt: Przed moim domem
Katrine: Ty krwawisz!
Matt: Już nie

Dotknąłem czoło, skąd spływała krew. Od razu zniknęła rana. Wielka mi tajemnica, skoro zaraz się dowie. Brawo, Matt. Nie umiesz dotrzymać sekretu. Strażniku, będziesz zły?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X