Part 246: Posłuchaj się staruszka


**Matt**

Weszliśmy od tylnej strony domu, żeby uniknąć rodziców, ale mogli być w salonie. Trudno. Musiałem gdzieś ukryć Katrine przed jej szaloną matką. Zaprowadziłem ją do mojego pokoju, gdzie miała na chwilę zostać. Sprawdziłem swój telefon, czy ktoś nie dzwonił. Na liście nie rozpoznałem zastrzeżonego numeru. Zaryzykowałem, licząc na to, że Duch usiłował uzyskać informacji. Odebrał po pierwszym sygnale. Nie ukrywał swej złości.

Duch: Tak trudno odebrać, Matthew?!
Matt: Przepraszam, ale...
Duch: Co? Miałeś zabrać Katrine do szpitala... Gdzie jesteście?!
Matt: Ona żyje i... byliśmy u lekarza. Pomógł jej i nie musiała długo leżeć, więc jest u mnie w domu... Viper nie może wiedzieć
Duch: Daj moją córkę do telefonu
Matt: Zgoda

Nie miałem innego wyjścia. Skłamałem, bo nie chciałby znać prawdy. Raczej przez ten sekret zapomniałbym o życiu z ukochaną, a zależało mi na niej. Dla niej poświęciłem Lily, brnąłem w liczne kłamstwa i dokonałbym brutalniejszego poświęcenia, żeby zapewnić odpowiednie bezpieczeństwo przed niebezpieczeństwem. Nie chciałem podsłuchiwać, więc Katty rozmawiała z ojcem w spokoju, gdy ja poszedłem sprawdzić, czy rodzice znajdowali się w zbrojowni. Powinni wiedzieć o gościu. Poza tatą, który o dziwo nic nie robił oraz gadającą FRIDAY, nic więcej nie dostrzegłem. Żadnej misji?

Matt: Tato, przepraszam, że uciekłem, ale miałem pewne sprawy do załatwienia
Tony: Uciekłeś?
Matt: Eee... Zapomnij, co mówiłem
Tony: Bądźmy ze sobą szczerzy
Matt: Zgoda
Tony: Widziałeś swoją mamę? Nie mogę jej namierzyć
Matt: Nie wiem, bo dawno z nią nie rozmawiałem
Tony: Wszystko gra?
Matt: Chciałem zapytać o jedno
Tony: Słucham... Tylko nie pytaj o zgodę na seks
Matt: Nie, nie! Jestem normalny!
Tony: Normalny, powiadasz? A skąd te łuski?
Matt: Jakie łuski? O cholera! Dlaczego nic mi nie powiedział?!
Tony: Coś nie tak? Matt, odpowiedz
Matt: Nie, nie, nie! To niemożliwe!
Tony: Synu, uspokój się
Matt: Chyba Katrine musi wrócić do domu
Tony: Jest tutaj? Niech zostanie, jeśli nie będziecie ze sobą uprawiać seksu
Matt: TATO!
Tony: Błagam cię... Posłuchaj się staruszka
Matt: Dobrze się czujesz?
Tony: Możesz mieć dodatkowe rodzeństwo
Matt: O ludzie!
Tony: Ostatnio twój wujek się żenił i mieliśmy wieczór kawalerski i...
Matt: Rozumiem, ale nie chcę znać więcej szczegółów... Tato?
Tony: Skrzywdziłem twoje rodzeństwo tak samo, jak ciebie. Przepraszam, Matt

Nie mogłem dłużej słuchać, co miał do powiedzenia. Nie będę jedynakiem? Przyjdzie braciszek lub siostrzyczka. Niezły bigos. Stąd nalegał na zero zbliżania się do Katrine. Miał rację. Lepiej posłucham go.

**Tony**

Zraniłem Matta. Teraz będzie bardziej nienawidził własnego ojca, który dał się wpaść w wpadkę. Kolejne dzieci pokrzywdzone. Czy Pepper domyśla się, że możemy mieć następne maleństwa? Powinna poczuć to.
Kiedy FRIDAY kończyła skany okolicy, otrzymałem telefon od Natashy. Obawiałem się generała, czy nie wyrzuci Pep za ostatnie wyzwiska. Byłem ciekawy o co chodziło.

Natasha: Fury nie jest zadowolony. Lepiej szybko zbierz ekipę blaszaków i wybierzcie się na helikarier
Tony: Cała trójka? Jak bardzo marudzi?
Natasha: Pomiata każdym, więc zjawcie się, jak najszybciej
Tony: Ech! Jesteśmy rozdzieleni. Rhodey jest z żoną i pewnie też dziećmi, Pepper gdzieś zniknęła, a na mieście ktoś w zbroi mojego projektu sieje chaos
Natasha: No i właśnie chodzi o ten chaos
Tony: Próbuję odblokować jedną ze zbroi, by coś zdziałać
Natasha: Lepiej się wstrzymaj, bo zostaniesz aresztowany
Tony: Z jakiej niby racji?
Natasha: Wszystkie zbroje oparte na twoich schematach są pod kontrolą SHIELD
Tony: Ej! Tak nie można!
Natasha: Rozkazy z góry, Tony. Przykro mi

<<Uwaga. Wykryto wroga>>

Tony: Gdzie?

<<Śródmieście>>

Tony: Niech to szlag!
Natasha: Nic nie rób
Tony: Muszę, bo tam są też ludzie. Tam Rhodey planował... O nie. Nie!
Natasha: Stark, jesteś uziemiony! Nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów!
Tony: FRIDAY?

<<Zbroja odblokowana>>

Tony: Muszę działać
Natasha: Masz 10 minut, bo potem Fury dowie się, co planujesz
Tony: Grozisz?
Natasha: Jedynie ostrzegam

Rozłączyła się, a ja wszedłem do pancerza. Miałem nadzieję, by nikt nie ucierpiał. Wiedziałem o planach Rhodey'go, choć nie powiedział, gdzie pragnął zacząć na nowo życie. Chciał trzymać swoją rodzinę z daleka od niebezpieczeństw. Whiplash dawno nie wystawił nosa. To musiał być ktoś inny.
Nagle oberwałem kapsułą z płynnym helem. Spadłem, a osłony zostały zniszczone po jednym uderzeniu. Skądś kojarzyłem tę broń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X