Part 302: Biała rękawiczka


~*Godzinę później*~

**Tony**

Tak bardzo byliśmy blisko siebie, aż wzrosła chęć pożądania ukochanej. Na tej drodze stała jedna przeszkoda. Nie mogłem oddychać. Z trudem łapałem spokojny wdech i wydech. Czułem się coraz gorzej, a ból w klatce piersiowej wzrósł, zaś odłamki przemieściły się boleśnie, przebijając powierzchnię skóry. Chwyciłem się za bolące miejsce, siadając na kanapie.

Pepper: Tony, co się dzieje? Skrzywdziłam cię?
Tony: Nie... To nie... twoja... wina
Pepper: Przepraszam... Niepotrzebnie się narzucałam
Tony: Sam... chciałem... się... z tobą... kochać
Pepper: Spokojnie, Tony. Zaraz ci pomogę
Tony: Jak?
Pepper: Użyję swoich mocy
Tony: Pep...
Pepper: Muszę! Nie chcę cię znowu stracić!
Tony: Nie stracisz
Pepper: Połóż się i nic nie rób
Tony: Nie... rób tego... ponad swoje... siły
Pepper: Będzie dobrze

Zrobiłem, jak powiedziała i od razu przystąpiła do działania. Położyła dłonie przy zniszczonym implancie. JARVIS monitorował, czy coś się zmieniło. Przez jej ciało przepływała energia życiowa, która zaczęła się ulatniać. Widziałem, że z każdym wysiłkiem słabła. Nalegałem, by zaprzestała swoich działań. Prawie upadła ze zmęczenia.

Pepper: Przepraszam... Nie udało się
Tony: Twoja obecność... koi... ból

Uśmiechnąłem się do niej blado, ale z pełną szczerością. Powoli wstawałem po to, żeby przytulić Pep całym swoim ciałem. Bez względu na to, jak bardzo cierpiałem, nie chciałem stracić jedynej siły walki, co należała do mojej żony.
Po przytuleniu rudej, ponownie odczułem utratę sił. Starałem się walczyć.

Pepper: Została ostatnia morfina
Tony: Nie... dawaj... Wytrzymam... Aaa!
Pepper: Tony!

Upadłem na podłogę. Tym razem przegrałem z własnym organizmem. Nie miałem wyjścia i zamknąłem oczy, pogrążając się w ciemności.

**Pepper**

Przez poprzednią walkę, moje moce regeneracji kompletnie się wyczerpały. Musiałabym czekać do następnego dnia, a Tony nie miał tyle czasu. Zabrałam go do pomieszczenia medycznego, podłączając do urządzeń, monitorujących wszelkie funkcje życiowe.

Pepper: JARVIS, co się z nim dzieje?

[[Uszkodzenia wynoszą 85%. Stan jest w miarę stabilny]]

Pepper: W miarę? Mów po ludzku!

[[Jestem sztuczną inteligencją i nie mam w programie tłumaczenia na wasz język. Mogę tylko powiedzieć, co miałem na myśli]]

Pepper: Więc słucham

[[Urządzenie nie jest w stanie utrzymywać użytkownika dłużej przy życiu, zaś dłuższe korzystanie z wadliwej technologii może spowodować paraliż lub śmierć]]

Pepper: Boże! I co ja mam zrobić?

[[Zalecam wymianę mechanizmu na nowy]]

Pepper: Fakt, że umiem włamywać się do wielu strzeżonych baz danych, ale nigdy nie grzebałam przy metalu i elektronice... JARVIS, czy mogę w jakiś sposób doprowadzić implant, by był jakoś przydatny?

[[Niewielkie szanse są przy modyfikacji]]

Pepper: Ale jakieś są?

[[Niewielkie]]

Pepper: Cicho! Nie powtarzaj się! Wyświetl cały skan pikadełka. Wezmę się za operację

[[Pani nie ma takich uprawnień]]

Pepper: Nie obchodzi mnie to! Masz słuchać moich wytycznych, jasne?

[[Przygotowuję potrzebne informacje]]

Pepper: Świetnie

Przygotowałam sprzęt oraz ubrałam się odpowiednio do ingerencji chirurgicznej. Założyłam mu maskę tlenową i wstrzyknęłam środek nasenny. Teraz pozostało być odważną i wziąć sprawy w swoje ręce. Tony, wybacz mi. Musiałam to zrobić.

**Rhodey**

Diana nadal nie wróciła od Inhumans. Widocznie czuła się tam dobrze. Gdyby sprawiała kłopoty, już byłaby u nas. Ivy zdołała załatwić dla niej łóżko, żeby miała miejsce do spania. Sama wyniosła dziecięcą kołyskę oraz zabawki. Zastałem żonę śpiącą w salonie. Nie miałem serca jej budzić. Przykryłem jedynie kocem i też pomaszerowałem do łóżka. Jednak nie mogłem zasnąć. Nie tylko martwiłem się o córkę, ale również o przyjaciela. Ostatnio marnie wyglądał. Dla pewności zadzwoniłem do niego. Odezwała się poczta głosowa. Jedynie Pepper odebrała, gdy wybrałem do niej numer.

Pepper: Rhodey, jestem zajęta. Coś się stało?
Rhodey: Diana wciąż jest z Inhumans, a Tony nie odbiera. Mogę wiedzieć, co jest grane?
Pepper: Ech! Standardzik.... Powinieneś się domyślić
Rhodey: Mogę pomóc
Pepper: Nie trzeba... Chyba... Aaa! To nie ten kabel! Ogarniam, Rhodey. Nie musisz interweniować
Rhodey: Po twoich krzykach raczej muszę
Pepper: Poradzę sobie!
Rhodey: Z czym?
Pepper: Nie "z czym", a z kim. Z Tony'm!
Rhodey: Coś ty mu zrobiła?!
Pepper: Ratuję go, więc nie przeszkadzaj
Rhodey: Pepper? Halo! Jesteś tam?

---**---

Dzisiaj jest Światowy Dzień Mózgowego Porażenia Dziecięcego. Kiedyś byłam na to chora, a pozostałości po chorobie nadal pozostały, dlatego chcę wziąć udział w akcji. W tym celu podaję pod notką obrazek z informacją.

http://17milionow.pl/

"Tego dnia cały świat zabłyśnie na zielono"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X