Part 267: Piorunująca balerina



**Pepper**

Próbowałam zrozumieć, co Matt chciał przekazać. Zaczął od wybuchu Akademii Jutra, porwaniu Katrine, a na koniec dodał, że Duch zgodził się na tymczasowy rozejm, więc z jego rodziną chyba nigdy nie będziemy w zgodzie. Ostatnie słowa, jakie powiedział, uświadomiły mnie, że Tony miał atak i potrzebował, jak najszybszej pomocy. Trochę ciężko, skoro lekarze nie żyją, a tylko oni znali się na technologii, która go utrzymuje przy życiu.

Pepper: Matt, nie panikuj. Po prostu zachowaj spokój
Matt: Mamo, ja nie chcę stracić też taty. Co mogę zrobić?
Pepper: A nie jesteś ranny? Przecież byłeś w szkole, gdy doszło do wybuchu
Matt: No tak, ale... przeżyję. Leczę się
Pepper: To dobrze... Może rozmawiać?
Matt: Niezbyt
Pepper: Zasilanie ma w zbroi, ale pikadełko miało automatycznie użyć impulsu, by zakończyć atak
Matt; Ale nic się nie dzieje! Muszę ratować Katrine, a bez niego nie poradzę sobie!
Pepper: Matt, spokojnie... Wezwę Natashę. Ona doprowadzi twojego ojca do porządku
Matt: Mówiłaś, że przez generała był w kiepskim stanie... A jeśli znowu powtórzy się to, co było wtedy?
Pepper: Musimy zaryzykować... Rozłączam się, bo muszę z nią porozmawiać
Matt: Dobrze
Pepper: Nic nie rób i czekaj na nią. Potem masz wrócić do domu

Zakończyłam rozmowę, nawiązując połączenie z agentką.

**Natasha**

Fury znowu był wściekły, krzycząc na wszystkich. Najgorzej przeżywali to stażyści, czy nowi agenci SHIELD. Schowałam próbki do małej walizki, które mogłam wziąć do kieszeni przez możliwość pomniejszenia przedmiotu.
Gdy miałam zamiar wrócić do Clinta, co na pewno czekał na mnie z utęsknieniem w domu, otrzymałam nieodebrane połączenia od Pepper. Postanowiłam oddzwonić. Szybko odebrała.

Natasha: Hej! Nie spodziewałam się, że będziesz dzwoniła. Pewnie masz ważny powód, co?
Pepper: Jakbyś zgadła
Natasha: Hmm... Tony ma kłopoty?
Pepper: Dość poważny, a żaden z lekarzy nie może mu pomóc, bo nie znają tej technologii, a nie chcę go wysyłać na śmierć
Natasha: Wiem o Yinsenie, ale Bernes...
Pepper: Też nie żyje
Natasha: Biedna... Musiała nie wytrzymać
Pepper: Chyba tak. Straciła dwie osoby
Natasha: Czytałam raport... No to, co się dzieje z twoim mężem?
Pepper: Doznał ataku i na pewno z winy Ducha. Musiał bardzo się zdenerwować
Natasha: Pepper, nie jestem cudotwórcą. Niby, jak mogę pomóc?
Pepper: Znajdź rzeczy od Victorii. Może coś ma, co mu pomoże
Natasha: Hmm... Raczej coś zostawiła... Poczekaj chwilę

Włączyłam ją na tryb głośnomówiący, by bez problemu grzebać w rzeczach. Zaczęłam od szafki w laboratorium. W jednej z książek znalazłam dziurę. Tam dopatrzyłam się przybornika z nazwą "na wszelki wypadek". To musi być to.

Pepper: I co? Masz coś?
Natasha: Tak... Znalazłam, a teraz podaj mi miejsce, gdzie leży
Pepper: Już wysyłam
Natasha: Dobra... Mam
Pepper: Dziękuję
Natasha: Jeszcze nie dziękuj. Podziękujesz, jak przeżyje

Szybko rozłączyłam się, bo nie mogłam więcej tracić czasu.

~*Trzy godziny później*~

**Katrine**

Skończyło się zadawanie tak idiotycznych pytań, że tylko "geniusz" mógłby je wymyślić. Nie wiedziałam, co takiego znałam, a chcieli ze mnie wydobyć siłą. Whiplash, co chwilę obracał się na pile tarczowej, uderzając z biczy, aż moje ciało odmawiało posłuszeństwa.
Nagle oberwałam po raz kolejny w kręgosłup, że upadłam na podłogę wciąż skuta w kajdany. Słabłam z każdą chwilą. Ból narastał w partiach ciała, lecz nie krzyczałam. Jedynie zagryzałam język między zębami.

Mr. Fix: Masz dość?
Katrine: Nic... wam nie... powiem
Mr. Fix: Jesteś uparta i nie poddajesz się, ale my chcemy poznać jedną odpowiedź. Chcesz być wolna, więc współpracuj
Katrine: Co... chcecie wiedzieć?
Mr. Fix: To bardzo proste pytanie
Katrine: Mów
Mr. Fix: Jaka jest słabość Ducha? Poza tobą, co może go zabić?
Katrine: Nic
Mr. Fix: Nie uznaję takiej odpowiedzi... Co powoduje, że twój ojciec zaczyna się bać?
Katrine: Nic!
Mr. Fix: Oj! Niegrzeczna... Whiplash?
Whiplash: Z przyjemnością pokażę jej, co robimy za nieposłuszeństwo

Oberwałam mocniej z bicza w plecy, aż spięcie przeszło po kończynach. Zwijałam się z bólu, bo dłużej nie mogłam tego znieść.

Mr. Fix: Wystarczy... Dajmy jej chwilę namysłu
Katrine: Ja... Ja naprawdę... nie wiem
Mr. Fix: Nie kłam! Musisz znać słabość ojca! Co go może zabić?!
Katrine: Nie wiem
Whiplash: Mam ukarać dziewuchę?
Mr. Fix: Na razie wystarczy. Musi być żywa do czasu przybycia tatuśka

**Natasha**

Przez korki znalazłam blaszaka o godzinę za późno. Jego syn powiedział, że kilka minut temu stracił przytomność. Zdjęłam mu hełm, sprawdzając puls. Słaby. Musiałam użyć odpowiedniej strzykawki. Tyle mieszanek. Która przywróci odpowiednie bicie serca? Która nie zabije i postawi Tony'ego na nogi? Nie mogłam bawić się w zgadywanki. Czas uciekał. Wstrzyknęłam tą o kolorze zielonym, czekając na poprawę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X