Part 266: Kto chce wojny?


**Katrine**

Paraliż powoli ustępował, aż odzyskałam pełną władzę w kończynach. Zostałam odpięta od stołu i zabrana do miejsca na coś w rodzaju sali przesłuchań. Czego oni chcieli? Przecież ten robot tylko gadał o zabiciu blaszaka i taty. Jednak wiedziałam jedno. To oni doprowadzili do wybuchu w Akademii Jutra.
Gdy zostałam zakuta w specjalne kajdany na nadgarstki oraz kostki stóp, facet z czerwonym okiem rozpoczął zadawanie podstawowych pytań. Byłam w pełni opanowana, bo ktoś mnie stąd uratuje.

Mr. Fix: Nazwisko?
Katrine: Ghost
Mr Fix: Imię?
Katrine: Katrine
Mr. Fix: Imiona rodziców?
Katrine: Po co wam to wiedzieć?
Mr. Fix: Ty masz tylko odpowiadać, jasne? Jeśli tego nie zrobisz, Whiplash porazi cię na krześle
Katrine: O! Teraz wiem, komu zawdzięczam ten ból w plecach... Dzięki, koleżko
Whiplash: Ona w ogóle się nie boi
Mr. Fix: Spokojnie, mój przyjacielu. Wszystko się zmieni
Katrine: Mój ojciec was zabije. Wiem to, bo z Maggią tak postąpił
Mr. Fix: Ach! Droga, Katrine. My jesteśmy gorsi od ich i zapewniam cię... Na razie nie stanie ci się krzywda. Rób, co trzeba, a będziesz wolna
Katrine: Kłamiesz! Zabijecie mnie, bo wiem o was!
Whiplash: Bystra dziewczynka
Mr. Fix: Milcz, puszko!
Whiplash: O! Wypraszam sobie, ale nie jestem tą puszką sardynek!
Mr. Fix: Whiplash, uspokój się! Przez ciebie będę zmuszony do szukania nowej kryjówki!
Katrine: Kiedy mnie puścicie? Nie wiem nic, co chcecie wiedzieć
Mr. Fix; Oj! Ty wiesz więcej, niż ci się zdaje

Poczułam uderzenie bicza, które spowodowało piekielne porażenie prądem. Znowu traciłam czucie, ale nie miałam zamiaru się poddać. Nic ze mnie nie wyciągną.

**Duch**

Pieprzony Stark. Znowu przez niego mam same problemy, choć przy pierwszym porwaniu sam zawiniłem. Nie chciałem jej stracić, więc leciałem, usiłując namierzyć za pomocą fragmentu bicza, gdzie mogłaby być Katrine. Powinienem ją odnaleźć jakoś na obrzeżach miasta lub jeszcze w innym miejscu. Anthony znał wszystkie kryjówki Whiplasha, ale zerwałem z nim współpracę. Katrine nie będzie żadną ofiarą.
Nagle ktoś we mnie uderzył. Rozejrzałem się, ale nikogo nie było, lecz na pojeździe znalazł się ślad krwi. Chciałem sprawdzić, kto próbował ze mną zadrzeć nosa. Wylądowałem, natrafiając na młodego Starka. A to ci niespodzianka.

Duch: Dlaczego mnie śledzisz?
Matt: Raczej ty leciałeś za mną. Muszę odnaleźć Katrine. Nie wybaczę sobie, jeśli stała się jej krzywda
Duch: Naprawdę? A mówiłem, żebyś dbał o nią! Zawiodłeś, Matthew na całej linii. Nie licz, że nadal będę godził się na wasz związek
Matt: Duch, ja chciałem dla niej dobrze
Duch: Och! Zamknij się!

Chwyciłem go za gardło, przygwożdżając do ściany, aż uderzył się w głowę, która zaczęła mocniej krwawić. Nie zwracałem na to uwagi i rzuciłem chłopaka na kolejny mur. Przewrócił się, a z ust pluł krwią. Każdego szkoda.

Tony: Zostaw go! Odsuń się... od mojego.. syna!
Duch: Stark? Ciebie nie powinno tu być. Lepiej uciekaj, bo skończysz w takim stanie, jak on!
Tony: Przestań, Duch! On... nie zawinił... w niczym... Pomogę ci... znaleźć... Katrine
Matt: Tato, nic mi nie jest. Ekhm... Gorzej z tobą
Tony: Poradzę sobie
Duch: Skąd wiesz, gdzie jest przetrzymywana?! Ubzdurałeś sobie, że w ten sposób ocalisz Matta przed śmiercią! Ha! Żałosne!
Tony: Naprawdę wiem... gdzie... szukać
Matt: Tato!

No i blaszak runął w dół, ale jakoś wstał na nogi, chroniąc chłopaka swym ciałem. Idiota z niego.

**Matt**

Nie wiedziałem, co robić. Gdybym użył mocy, ujawniłbym swoje pochodzenie. Stałbym się dziwolągiem wśród innych. Chciałem ratować ukochaną, dlatego musiałem zakończyć ten spór. Ojciec ledwo oddychał i starał się mnie ochronić przed Duchem.

Matt: Współpracujcie razem, bo nic wam nie da działanie w pojedynkę!
Tony: Duch, posłuchaj... Walczymy z ... Fixem... Razem
Duch: Po co?! Znowu wszystko zepsujesz!
Matt: Do cholery! Macie być drużyną! Jeśli tego nie zrobicie, będzie za późno na ratunek! Ja kocham Katrine i nie chcę jej stracić przez wasze kłótnie!
Tony: Ma rację... Ostatni raz?

Podał mu rękę, czekając na to, czy zgodzi się, by ponownie zadziałać po tej samej stronie, a może nadal zgrzytać zębami. Duch podał dłoń, godząc się na rozejm. Pomogłem wstać tacie, zaś moje rany ponownie zaczęły znikać, choć długo tego stanu nie zdołam utrzymać.
Kiedy zbroja znów wzbiła się w powietrze, ponownie spadła, uderzając o ziemię. Co jest grane?

Duch: Nie będę czekać, aż się pozbierasz, więc gadaj... Gdzie oni są?
Tony: Ach! Śródmieście... Ostatni... port
Duch: Jak chcesz wyrównać rachunki, lepiej ogarnij się szybko
Tony: Zgoda

Duch zniknął, a ja próbowałem pomóc ojcu. Mogłem użyć swojej mocy, żeby go wyleczyć, ale przy Lily źle wyszło. Istniało jeszcze jedno ryzyko. Nie przeżyłbym tego. Postanowiłem zadzwonić do mamy. Może mi powie, co byłem w stanie zdziałać.

**Pepper**

Zbroja była sprawna, lecz serce Tony'ego biło zbyt szybko. Martwiłam się, a do tego Matt dzwonił. Odebrałam, choć bałam się, co mogę usłyszeć.

2 komentarze:

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X