**Rhodey**
Nie miałem czasu na dalsze pogawędki z komputerową wersją kopii Pepper. O jedną rudą za dużo. No dobra. Wystarczy tych żartów. Jeśli komputer się nie myli, znajdę mojego ojca w Rosji. Wiem, że kiedyś leciał do Europy, ale nie tam. To musi być pomyłka, ale muszę sprawdzić ten sygnał.
Gdy uzbroiłem się w zbroję, poleciałem za współrzędnymi. Mam nadzieję, że nikt nie zrobił mu krzywdy. Cały lot zajął mi dziesięć godzin. Ostrożnie wylądowałem przed hangarem.
Rhodey: Stąd dochodzi sygnał. Dziwne... Coś mi tu nie gra
<<Ostrzeżenie! Wykryto silne pole magnetyczne>>
Rhodey: Zbroja wytrzyma jego działanie?
<<Bez problemu... Uwaga!>>
Rhodey: Co znowu?
<<Przyciąganie jest silniejsze i zbroja może ulec uszkodzeniu>>
Rhodey: Mówiłaś, że wytrzyma!
<<Ale nie taką moc>>
Nagle poczułem, że nie mogę się ruszyć i w jednej chwili coś silnie zaczęło mnie do siebie przyciągać. Od razu rzuciło na ścianę, która była, jak wielki magnes. Cholera! Mogłem przewidzieć, że to jakaś pułapka. Wszystko stało się jasne, gdy w pomieszczeniu zrobiło się jaśniej przez oświetlenie hangaru, a najbardziej tam, gdzie byłem unieruchomiony. Z cienia wyszedł Kontroler. No pięknie. Mam przerąbane.
Kontroler: A więc to ty, War Machine? Dawno się nie widzieliśmy
Rhodey: Myślałem, że nigdy więcej nie będę musiał na ciebie zaglądać
Kontroler: A jednak się tu spotykamy. Wiem, czego chcesz i oboje możemy coś zyskać
Rhodey: Niczego ci nie dam
Kontroler: Hmm... To lepiej zmień szybko zdanie, jeśli chcesz, by David Rhodes wrócił w całości do domu. No chyba, że wolisz w kawałkach. Twój wybór
Wskazał na pszczelarzy, którzy trzymali go za ręce, a on był nieprzytomny. Nie wyglądał zbyt dobrze. Nie wiem, co mu zrobili, ale wszędzie znalazły się rany na ciele po różnych narzędziach. Od razu poczułem strach o ojca. Nie chciałem go stracić. Musiałem coś wymyślić.
Rhodey: Puść go wolno! Natychmiast, bo inaczej...
Kontroler: Bo inaczej, co? Jesteś słaby i nic mi nie zrobisz. To ja mam przewagę. Oddaj mi zbroję, a puszczę twojego ojca. Czas ucieka. Lepiej się zastanów
Rhodey: No zgoda. To tylko głupia zbroja. Weź ją sobie!
Wyłączył działanie płyty, że mogłem zejść. Kontroler wpatrywał się w pancerz i chciał go dotknąć, ale... No właśnie. Ja się nie poddałem. Gdy już chciał zabrać mi War Machine, wystrzeliłem kilka rakiet w każdą lampę, by zrobiło się ciemno. Nie mogli widzieć, że zbliżam się do ich więźnia. Co jakiś czas strzelałem w skrzynię, co wybuchały po jednym uderzeniu.
Kontroler: Znajdźcie go! Nie może nam uciec! Muszę mieć tę zbroję! RUSZAĆ SIĘ!
Nieźle go wkurzyłem, ale musiałem znaleźć ojca w tych egipskich ciemnościach. Przeskanowałem cały teren, szukając życia. Widziałem przez sensory, jak agenci AIM biegają w koło z... noktowizorami? Cholera! Pieprzona technologia. Kończy mi się czas. No dalej, tato. Gdzie jesteś?
Rhodey: Przeskanuj cały obszar. Czy poza pszczelarzami zdołasz go namierzyć?
<<Jest za tobą>>
Rhodey: Co?
FRIDAY miała rację. Leżał przede mną skuty w kajdanki. Boże! Jak on wygląda? Musiałem sprawdzić skanem medycznym, czy potrzebuje pomocy lekarzy.
<<Złamanie kości przedramienia, utrata przytomności i odwodnienie>>
Rhodey: Muszę go stąd zabrać. Gdzie jest najbliższy szpital?
<<5 godzin drogi>>
Rhodey: Żartujesz?
<<Nie dzisiaj>>
Rhodey: No dobra. Wybierz numer do Natashy. Przyda mi się jej wsparcie
<<Łączenie...>>
**Tony**
Powoli odzyskiwałem siły, a do pokoju wszedł Andrew. Myślałem, że narobiłem mu kłopotów. Że nie będzie chciał się do mnie odzywać. Usiadłem na pół leżąco, choć jeszcze czułem ból przy implancie. Stare szwy zastąpione nowymi.
Andrew: Jak się czujesz? Wybacz, że cię tak zmuszałem do mówienia o twojej traumie
Tony: W porządku. Nic się nie stało. Hehe! Bywało gorzej
Andrew: Przykro mi, co cię musiało spotkać. Życie z taką "pamiątką" bywa trudne?
Tony: Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo
Andrew: Naprawdę przepraszam
Tony: Nie musisz... Wiesz, że twoja sytuacja z synem przypomina mi moją?
Andrew: Nie wiedziałem, choć mówiłeś o nim. Dlatego tu jesteś?
Tony: Tak. Mówiłem wcześniej i to ty mi powinieneś wybaczyć za zepsucie spotkania
Andrew: Nie przejmuj się. Nie mam ci tego za złe. Dobrze, że żyjesz
Tony: Mogę cię o coś poprosić?
Andrew: Zależy
Tony: Pomóż mi walczyć z lękami. Chcę żyć, jak normalny człowiek
Andrew: Spokojnie. Od tego mamy tę grupę wsparcia
Tony: Dzięki
Andrew: Coś jeszcze?
Tony: Muszę wysłać list
Andrew: Spoko. Dam go Victorii i przekaże. Do kogo pisałeś?
Tony: Do Pepper
Jest kaseta i jest list tylko czekać jak zareagują na nie nie mogę się doczekać i super że Andrew pomoże Tonemu w walce z lekami. I pojawi się Natasha super, ale z tego co wcześniej to chyba kontlorerowi pomoże Mask więc szansę mogą być wyrównane. Haha komputer zawsze spoko, technologia jest dobra, ale też działa przeciwko nam zawsze tak jest :) Ale AIM nie ma tak zaawansowanej technologi jak ta skonstruowana przez naszego geniusza
OdpowiedzUsuńHaha. Z tą technologią is true story :) Heh, a AIM to tylko pszczółki.
Usuń