**Pepper**
Po jakiś dwóch godzinach dojechałam na miejsce. Maluchy same odpięły pasy, wychodząc z auta. Były na tyle samodzielne, że ze wszystkim już potrafiły dać sobie radę. Weszliśmy do szpitala, a o Tony'm, czy Rhodey'm nikt nic nie mówił. Na szczęście dzieciaki dorwały Victorię, jak ledwo wyszła z jakiejś sali.
Lily: MAMA!
Pepper: Widzę, Lily... Witaj, Victorio
Dr Bernes: Dobrze was widzieć. Jak tam się czuje nasz aniołek?
Lily: Dobrze, a tatuś?
Dr Bernes: Nie wiem. Nawet nie miałam pojęcia, że tu jest. Zapytajmy Ho
Poszliśmy razem z nią do gabinetu dr Yinsena. Było pusto, więc ostatni możliwy trop byłby oddział cyberchirurgii. Tak... Jest tam. A Tony? Rozglądałam się, szukając męża. Niepodziewanie z sali wyszedł specjalista.
Dr Bernes: Cześć, Ho. To prawda, że leży tu gdzieś Tony?
Dr Yinsen: Tak. Jest już po operacji i na razie jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo
Pepper: Co się stało?
Dr Yinsen: Jakaś walka Iron Mana. Tyle mi wiadomo. Chcesz się z nim zobaczyć?
Pepper: Tak. Proszę mnie tam zaprowadzić
Dr Bernes: To ty go odwiedź, a ja dopilnuję twoje maluchy
Pepper: Czy to...
Dr Bernes: Nie. Żaden problem
Pepper: Dziękuję
Dr Bernes: Nie ma za co
Uśmiechnęła się, prowadząc dzieci do swojego gabinetu. Niepewnie przeszłam przez drzwi do sali, gdzie leżał Tony. Był podłączony do różnych urządzeń wraz z kardiomonitorem, zaś na ustach miał maskę tlenową. Wyglądał na takiego spokojnego, ale o Rhodey'm nie powiedziałabym tego samego.
Pepper: Wszystko gra?
Rhodey: Nie, bo jak ma być dobrze, skoro Tony ledwo żyje, a Andrew popełnił samobójstwo?
Pepper: Poważnie? I to wszystko wina Kontrolera?
Rhodey: Stąd pewnie rozłączył komunikację z tobą. Ty nawet nie masz pojęcia, jaki to był horror. Wiesz, że zabiłem Kontrolera?
Pepper: Należało się sukinsynowi. Nie martw się. Nikomu nie powiem, bo sama mam dwie zbrodnie na sumieniu. Przez to, jak wtedy Lily została porwana, zabiłam Whitney, która była temu winna
Rhodey: I jak się z tym czujesz?
Pepper: Normalnie. Ci, którzy chcą skrzywdzić moją rodzinę, będą mieli ze mną do czynienia
Rhodey: Czyli uważasz, że dobrze zrobiłem?
Pepper: Jak dla mnie, to tak... Co mówił lekarz o Tony'm?
Rhodey: Że żyje i bez mojej szybkiej reakcji, mógłby umrzeć
Nagle zauważyłam, jak rusza dłonią a później lekko uniósł powieki. Nie mogliśmy go denerwować, więc nic mu nie mówiliśmy o walce. Jego serce biło tak słabo. Musimy uważać, co mówimy, by nie doszło do ataku. Chwyciłam Tony'ego za rękę, całując w nią.
Pepper: Nic nie mów, Tony. Musisz odpoczywać
Rhodey: Dobrze cię widzieć żywego. Pogadamy, jak wydobrzejesz
Pepper: Tony, spokojnie. Śpij
Cmoknęłam go w policzek i wyszłam z sali zawołać lekarza.
**Rhodey**
Ledwo się obudził i znowu zasnął. Potrzebował odpoczynku, skoro cudem wyrwał się ze szponów śmierci. Jednak coś było nie tak. Puls był nierówny. Od razu wybiegłem, wołając specjalistę, ale Pepper zdołała mnie wyprzedzić, bo szedł w moją stronę.
Dr Yinsen: Pepper mówiła, że się obudził
Rhodey: Tak, ale coś się dzieje
Pepper: Rhodey?
Dr Yinsen: Co dokładnie?
Rhodey: Coś z sercem
Szybko pobiegł do sali, analizując sytuację na kardiomonitorze. Kazał nam wyjść. Nie wiedziałem, co się dzieje. Pepper miała ochotę płakać i musiałem ją uspokoić. Była roztrzęsiona tym, co się działo z Tony'm.
Pepper: Uratuje go, prawda?
Rhodey: Będzie dobrze. Nie bój się. Tony to twardziel. Wszystko się jakoś ułoży
Pepper: Mam nadzieję
Czekaliśmy przed salą, licząc na poprawę sytuacji. Tak byłem zamyślony, że nie zauważyłem, jak Lily biegnie z Mattem po korytarzu. Biegli w naszą stronę. Dziewczynka bez wahania wparowała do jego sali. Lekarka jej nie zatrzymała.
Dr Bernes: Chyba chciała się z nim zobaczyć
Pepper: Martwi się
Dr Bernes: W końcu jest jego córką, a Matt woli się bawić, by zapomnieć o tym, co się wokół niego dzieje
**Lily**
Weszłam do sali taty. Nie wiedziałam, co było grane. Doktorek go badał i podał mu jakieś leki do kroplówki. Powoli podeszłam do łóżka. Chwyciłam ojca za rękę, by czuł, że jestem przy nim.
Lily: Co z tatą?
Dr Yinsen: Śpi. Dostał leki i powinien poczuć się lepiej. A ty? Jak się czujesz?
Lily: Dobrze
Już minęło kilka dni, że mówiłam bezbłędnie, co znaczy, że jeszcze trochę i pójdę do szkoły. Niestety czułam, jak jego serce bije słabo. Doktorek starał się mnie uspokoić, ale nie byłam taka pewna, czy faktycznie nie było powodów do zmartwień.
Lily: Musi być dobrze
Dr Yinsen: Spokojnie. Zrobiłem wszystko, by wrócił do zdrowia. Reszta pozostała w jego rękach
Lily: A kiedy wróci do domu?
Dr Yinsen: Na razie potrzebuje odpoczynku
Lily: Ale, co mu jest? Nikt nic mi nie mówi!
Dr Yinsen: Nie denerwuj się, bo znajdziesz się w tej samej sytuacji, co twój ojciec
Lily: Bo się zdenerwował?
Dr Yinsen: Jesteś jeszcze dzieckiem i możesz nie wszystko zrozumieć, choć ty jesteś mądrą dziewczynką
Lily: Proszę mówić. Na pewno zrozumiem
Dr Yinsen: No dobrze. Chodzi o to, że przez zbyt silny stres, implant źle działa, przez co nie może prawidłowo funkcjonować. Ty też masz implant, więc ci mówię, jakie są skutki
Lily: A mama wie?
Dr Yinsen: Dowie się i nie martw się, Lily. Szybko wróci do zdrowia... Chcesz przy nim zostać?
Lily: Tak
Dr Yinsen: Muszę porozmawiać z twoją mamą. Zaraz przyjdę. Gdyby coś się działo, powiedz mi lub komuś, kto będzie w pobliżu
Lily: Dobrze
Zostałam przy tacie, trzymając go ciągle za rękę. Bałam się, że szybko do domu nie wróci, a doktorek jedynie kłamał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi