Part 85: Pierwsze kroki



**Tony**


Dość szybko znalazłem się na oddziale, bo był połączony z szpitalem jako dodatkowy budynek. Sam nie wiedziałem, jak zniosę tę terapię bez Pepper, Rhodey’go no i dzieci. Będzie ciężko, ale wygram walkę i będę zdrowy psychicznie.
Gdy zaprowadziła mnie do mojego pokoju, zauważyłem kilka rzeczy. Biurko z lampką, a przed nim małe łóżko z niewielką szafką na ubrania. Miałem też widok na zewnątrz, lecz jedynie przez kraty. W końcu znalazłem się na oddziale otwartym. Rhodey wcześniej przyniósł potrzebne rzeczy, które będą podstawą do przetrwania w tych czterech ścianach.


Dr Bernes: Jak się czujesz?
Tony: Niby dobrze, ale…
Dr Bernes: Wiem. Niedawno wziąłeś ślub, a teraz jesteście oddzieleni od siebie. Ho będzie cię odwiedzał, gdyby coś złego się działo. Powinnam wcześniej z tobą przeprowadzić wywiad, ale nie wiem, czy jesteś w stanie. Może najpierw zaaklimatyzuj się w nowej przestrzeni. a później porozmawiamy, zgoda?
Tony: Zgoda
Dr Bernes: Nie przejmuj się. Telefon zawsze jest na korytarzu. Możesz dzwonić, do kogo chcesz, ale na razie przebierz się


Zamknęła drzwi, ale nie na klucz. Po prostu je domknęła, żebym mógł pobyć przez chwilę sam. Czyli tu teraz jest moje miejsce? Wśród wariatów i psychopatów. Będę tęsknił za przyjaciółmi, a szczególnie za Pepper. Jest jedynym powodem, dla którego jeszcze moje serce chce bić.

**Pepper**

Co robię? Płaczę. A Rhodey? Jak zwykle opanowany. Nie wiem, jak to przeżyję, ale chyba Tony’emu będzie też trudno. Zdecydował się leczyć, ale nic mi o tym nie powiedział. Czułam się okropnie. Niby mam obrączkę na palcu, a ze ślubu pozostanie mieszane wspomnienie. Gdy wtedy patrzyłam mu w oczy, byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. A teraz? Teraz muszę poradzić sobie z dziećmi. Żeby nie przegapił ich życia, będę każdego dnia wysyłać nagranie. Kaseta za list. List za kasetę. Uczciwy układ.
Kiedy skończyłam płakać, zabrałam maluchy i pojechałam z przyjacielem do domu. Musiałam zabrać pozostałe rzeczy. Prosiłam, by był ze mną, bo bałam się tego pustaka, co mu przyjdzie do głowy.

Rhodey: Wszystko gra?
Pepper: A jak myślisz, Rhodey? Ja tego nie przeżyję. Nie dam rady
Rhodey: Musisz, bo Tony również walczy. On was kocha, dlatego chciał pójść na terapię
Pepper: Ale zaraz po ślubie? Dlaczego?
Rhodey: Chyba planuje do przodu. Gdyby coś się stało… Zresztą, moja mama ci pomoże z dziećmi, ale najpierw weźmy twoje rzeczy

Rhodey miał rację. Oboje przeżywaliśmy trudną próbę, lecz jakoś wytrwamy. Gdy byliśmy na piętrze, gdzie znajdywały się nasze mieszkania, co chwilę rozglądałam się, czy Whitney gdzieś nie grasuje. Przyjaciel pomógł mi z rzeczami, a na Tony’ego drzwiach był napis “Na sprzedaż”. Widocznie on szybciej się z tym uporał.
Jak weszliśmy przez drzwi, położyłam łóżeczka na kanapie, a Rhodey zaczął przenosić ubrania z szaf do kartonów. Trochę nam to zajmie, ale trzeba rozpocząć nowy etap życia.

**Tony**

Otrzymałem odpowiednie ubrania z zakładu. Zdjąłem z siebie garnitur, ubierając białą bluzkę, spodnie i buty. Wyglądałem jakbym był chory psychicznie, ale trudno. Będę musiał się przyzwyczaić. Niewykluczone, że terapia potrwa z miesiąc. Zależy, co powie Victoria.

**Pepper**

Była już dwunasta i akurat wtedy uporaliśmy się z sprzątaniem pozostałych rzeczy, jak elektronika, przenośny sprzęt, czy reszta ciuchów. Dzieci dalej były spokojne. Chciałabym być nieświadoma czasem pewnych wydarzeń. Po skończeniu zaklejaniu kartonów, wynosiliśmy je do bagażnika. Od lekarki miałam ładowarkę do implantu Lily, by nie musiała w nocy specjalnie być w zbrojowni. Jak skończyliśmy wszelkie porządki, Rhodey też wyczyścił swoje mieszkanie, naklejając kartkę o sprzedaży. Po tym wszystkim pojechaliśmy do domu pani Rhodes. Mam nadzieję, że nie będziemy sprawiali kłopotu. Jednak przywitała nas ciepło.

Roberta: Witajcie. Przepraszam, że nie byłam na ślubie, ale niedawno wróciłam i rozprawa się przedłużyła. Niestety, ale mój klient został uznany za winnego
Rhodey: Nie przejmuj się, mamo. I tak jesteś najlepszą prawniczką
Roberta: To miłe z twojej strony, a co tu robicie?
Pepper: Tony musiał wyjechać na miesiąc
Roberta: Coś się stało?
Pepper: Musi coś załatwić, a my jeszcze nie mamy pokoju dla dzieci. Chciałam poprosić, czy mogę…
Roberta: Nie ma problemu. Nawet nie pytaj. Wchodźcie, bo zaraz zamarzniecie. Dobrze, że śnieg jeszcze nie zdążył spaść
Pepper: Dziękuję, a pani mąż…
Roberta: Jest na wojnie. Nie wiem, kiedy wróci
Rhodey: Nie napisał nic?
Roberta: Ciągle cisza. Eee.. Zjecie coś?
Rhodey: Padam z głodu
Roberta: Haha! Jak zawsze

Miło z jej strony, że nie widzi problemu, żeby zatrzymać się na chwilę. Weszliśmy do środka, przechodząc do salonu. Maluszki położyłam na łóżku, zaś wszystkie kartony postawiliśmy w przedpokoju. Trochę ich było. Roberta coś przygotowywała w kuchni. Chciałam jej pomóc, ale Lily zaczęła płakać. Dobra. Chyba czas zmienić pieluchę… Chwila… Minęły zaledwie sekundy… Matt też?

Pepper: Rhodey, bierz pieluchy. Pomożesz mi
Rhodey: Czemu ja?
Pepper: Och! Nie zrzędź, tylko mi pomóż

Od razu pobiegłam do dzieci, instruując przyjaciela, co ma robić. Wiem, że tego nie chciał, ale nie miał wyboru. Przyznaję, że spuściły nam niezłą bombę, a Lily się uśmiechała, ciesząc z tego. Po kilku minutach była “czysta”, a Rhodey dalej walczył z Mattem. Bawiło mnie to, lecz pomogłam mu. Już go odrzuciło na bok. Moja wina, ile jedzą? Przecież zjadły kilka papek w szpitalu. Na szczęście uporaliśmy się z bałaganem. Gdy pani Rhodes przyniosła nam ciepłe grzanki, Rhodey nie miał ochoty jeść. Aż tak poczuł zapaszki brudnej pieluszki, że stracił apetyt?

3 komentarze:

  1. Hahahaha super te pieluchy, a Rhodey pierwszy raz stracił ochotę na jedenie. Nie no dobre, super :D przez chwilę myślałam że wybuchne ze śmiechu hehe. A teraz inna sprawa. Mam nadzieję że uda mi się wyleczyć i ze ta miłość do Pep mu pomoże wyrtrwac ten ciężki czas. Wyglądałem jakbym był chory psychicznie, ale trudno. <-- najprzystojniejszy pacjent w psychiatryku, pięknie wygląda w białym takiego psychopate to ja sama bym chciała leczyć xD. Dobra no mi już odbija. A co do całości cudna czekam na dalszy rozwój akcji i co tam z ojcem Rhodeya ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh. Tak. No Rhodey pierwszy raz stracił apetyt. O tym, co się dzieje z Davidem już w kolejnych notka. Taa. Najprzystojieszy. Przesada :D

      Usuń
    2. No a nie :P Tonuś to nie zła dupa xD

      Usuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X