Obudziłem się w znanym mi pomieszczeniu. Moje sanktuarium. Laboratorium, gdzie spędzam większość czasu po śmierci taty. Sam na pamiętam, jak dokładnie doszło do wypadku, ale chyba wolałbym tego nie wiedzieć. Czasem niewiedza bywa lepsza od prawdy. Mrugnąłem kilka razy, by poprawił się wzrok. Leżałem na kanapie z ładowarką, podpiętą do implantu. Straciłem ojca, a zyskałem to “coś”.
Tony: Rhodey... co się stało?
Rhodey: Biegaliśmy i padłeś na chodniku. Pepper wygrała
Tony: Jaka Pepper?
Rhodey: Oj, człowieku. Nie będę wiecznie wlókł twoich zwłok, bo lekceważysz zalecenia
Tony: Odezwała się niańka
Rhodey: Nie bawi mnie to. Jeszcze jeden taki numer, a mama nigdy nie pozwoli ci wyjść z domu
Tony: Fajnie. Czyli do szkoły też nie muszę? Hah! Super! To my na serio biegaliśmy?
Rhodey: Gadasz, jak upity. Na pewno nic nie brałeś? Mama nas zabije za alkohol przed osiemnastką
Tony: Nie przesadzaj, dobrze? To jutro szkoła? Tyle, że bez sensu, jak ja wszystko wiem. Po co miałby mnie wysyłać do szkoły?
Rhodey: Nie wiem. Niestety już nie dostaniesz odpowiedzi. Jeśli jeszcze raz mi padniesz, nie ma szans, że ci odpuszczę matkowanie. Ciebie trzeba niańczyć! Ach, dobra. Muszę gadać z mamą. Tak, kolejne przesłuchanie. Nic nie mów i leż
Tony: Chciałbym być przy tym
Rhodey: Tobie zawsze do śmiechu, ale miesiąc temu taki radosny nie byłeś
Tony: Wiesz, dlaczego? Pamiętasz, co się stało?
Rhodey: Przykro mi z powodu taty
Tony: Mogliśmy nie lecieć tym przeklętym samolotem!
Byłem wściekły, aż odczułem to przy implancie. Jak zwykle stres nie jest dobry. Nigdy nie był. Poczułem, jak siedziałem w tej okropnej maszynie, przeżywając najgorszy koszmar. To był moment. Moment w chwili bliskiej śmierci. Miałem umrzeć, ale tak się nie stało. Wynalazek, który miałem pokazać tacie, uratował mi życie. Nie tak miało być.
Z tych wszystkich wspomnień wyrwał dźwięk telefonu.
Z tych wszystkich wspomnień wyrwał dźwięk telefonu.
Rhodey: Tony, spokojnie
Tony: To tylko Roberta. Mamy wracać do domu
Rhodey: Naładuj się i wracamy
Tony: Niech ci będzie
Godzinę później mogłem wstać i odłączyć się od kabla. Dziwnie się czuję, bo nie bylem jako tako człowiekiem przez to świecące się kółeczko. Zyskałem nowe życie, tracąc te wcześniejsze. Czy cieszę się, że zyskałem szansę na zupełnie coś nowego? Przekonamy się.
Razem z Rhodey’m poszliśmy na niemiłą rozmowę, zwaną przesłuchaniem. Zablokowałem drzwi i poszliśmy do domu. Roberta czekała na nas w kuchni z założonymi rękami. Mamy się bać?
Razem z Rhodey’m poszliśmy na niemiłą rozmowę, zwaną przesłuchaniem. Zablokowałem drzwi i poszliśmy do domu. Roberta czekała na nas w kuchni z założonymi rękami. Mamy się bać?
Roberta: Dobrze, że jesteście. Tony, jak się czujesz? Chyba nie boli, aż tak bardzo?
Rhodey: Mamo, już ci mówiłem. Myśmy tylko biegali. Przy okazji kogoś spotkaliśmy. Będzie w naszej klasie
Tony: Mów za siebie. Ja do szkoły nie mam zamiaru iść
Roberta: A właśnie, że pójdziesz! Twój ojciec powierzył mi opiekę nad tobą, więc masz chodzić do szkoły i być normalnym dzieckiem. Wiem, że wiele cię nauczył, ale musisz nauczyć się żyć z ludźmi, a większość czasu byłeś odizolowany od społeczeństwa. Szkoła to dobry wybór dla ciebie
Tony: Wolałbym pracować w laboratorium. Mam pewien projekt, który wymaga ulepszenia
Roberta: No dobra, ale i tak idziecie jutro razem. Dobra, co tak naprawdę wam się stało?
Rhodey: Już mówiłem, że wyścig
Roberta: Tony?
Rhodey: Mamo, już ci mówiłem. Myśmy tylko biegali. Przy okazji kogoś spotkaliśmy. Będzie w naszej klasie
Tony: Mów za siebie. Ja do szkoły nie mam zamiaru iść
Roberta: A właśnie, że pójdziesz! Twój ojciec powierzył mi opiekę nad tobą, więc masz chodzić do szkoły i być normalnym dzieckiem. Wiem, że wiele cię nauczył, ale musisz nauczyć się żyć z ludźmi, a większość czasu byłeś odizolowany od społeczeństwa. Szkoła to dobry wybór dla ciebie
Tony: Wolałbym pracować w laboratorium. Mam pewien projekt, który wymaga ulepszenia
Roberta: No dobra, ale i tak idziecie jutro razem. Dobra, co tak naprawdę wam się stało?
Rhodey: Już mówiłem, że wyścig
Roberta: Tony?
Niewiele pamiętałem, więc mówiłem tę samą wersję.
Tony: Tak, tak. To był wyścig. Na pewno się ścigaliśmy z taką…
Rhodey: Pepper
Tony: O! Właśnie. Z Pepper
Roberta: Kładźcie się spać, a ja sprawdzę później, czy mówiliście prawdę
Tony: Mi pasuje. Dobranoc
Rhodey: Pepper
Tony: O! Właśnie. Z Pepper
Roberta: Kładźcie się spać, a ja sprawdzę później, czy mówiliście prawdę
Tony: Mi pasuje. Dobranoc
Poszliśmy po schodach do swoich pokoi. Z wymiennymi spojrzeniami podirytowania minęliśmy się i poszliśmy spać. Zacząłem myśleć, jak tak naprawdę wygląda szkoła?
KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ
KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ
Niańka Rodney i prawnik Roberta oraz geniusz Tony niezła rodzinka hahaha szkoła to zło a Tony o tym się przekona hahaha
OdpowiedzUsuń