Ukradła mi telefon. Jak ona mogła? Kim jest? Czemu to zrobiła? Jak zwykle musiałem odzyskać skradzioną rzecz, a Rhodey mi chciał pomóc. Na szczęście dogoniliśmy ją w porę.
Tony: Możesz mi powiedzieć po co to zrobiłaś?
Pepper: Niby co?
Tony: Zabrałaś mi
Rhodey: Tony, ona ci go ukradła. Co ty taki niekapujący?
Tony: Ech, wybacz
Pepper: No to co? Ja tu sobie biegam i może pomyliłam. Też mam biały
Tony: Na pewno nie taki, jak mój, bo on ma więcej funkcji, niż zwykła komórka
Pepper: Zauważyłam
Tony: Co to ma znaczyć? Szperałaś w nim?!
Pepper: Haha tak
Tony: Miałaś zgodę?
Rhodey: Daruj jej
Pepper: Nie, nie miałam. A co tak ważnego w nim jest?
Tony: To jest jedyny taki na świecie
Pepper: Oo, to jest powód, by go wziąć. Nawet nie miałeś siły mnie dogonić, ale chyba nie chciałeś. Mogę go zabrać? Żartuję. Masz
Tony: Dzięki. Eee…
Pepper: Pepper. Jestem Pepper Potts. Mieszkam niedaleko stąd. A wy to kto? Zaczniemy od buraka
Tony: Co?! Ja burak?
Pepper: Hehe, bo już myślałeś, że coś ci zrobię z tym telefonem. Ja nie dziecko
Tony: Ok. Jestem Tony Stark
Pepper: No i jasne, skąd się wywyższa. Milo mi, a ty?
Rhodey: Rhodey Rhodes
Pepper: Oj! To już wiem, z kim zadarłam. Hah! Pozdrów mamę
Rhodey: Znasz ją?
Pepper: A no tak, prawniczka. To co? Może się pościgamy? Powinniście nabrać kondycji. Rhodey daje radę, ale ty, chudy, jak patyk
Tony: Przyjmuję wyzwanie
Pepper: O! To na miejsca, gotów staart
Pepper: Niby co?
Tony: Zabrałaś mi
Rhodey: Tony, ona ci go ukradła. Co ty taki niekapujący?
Tony: Ech, wybacz
Pepper: No to co? Ja tu sobie biegam i może pomyliłam. Też mam biały
Tony: Na pewno nie taki, jak mój, bo on ma więcej funkcji, niż zwykła komórka
Pepper: Zauważyłam
Tony: Co to ma znaczyć? Szperałaś w nim?!
Pepper: Haha tak
Tony: Miałaś zgodę?
Rhodey: Daruj jej
Pepper: Nie, nie miałam. A co tak ważnego w nim jest?
Tony: To jest jedyny taki na świecie
Pepper: Oo, to jest powód, by go wziąć. Nawet nie miałeś siły mnie dogonić, ale chyba nie chciałeś. Mogę go zabrać? Żartuję. Masz
Tony: Dzięki. Eee…
Pepper: Pepper. Jestem Pepper Potts. Mieszkam niedaleko stąd. A wy to kto? Zaczniemy od buraka
Tony: Co?! Ja burak?
Pepper: Hehe, bo już myślałeś, że coś ci zrobię z tym telefonem. Ja nie dziecko
Tony: Ok. Jestem Tony Stark
Pepper: No i jasne, skąd się wywyższa. Milo mi, a ty?
Rhodey: Rhodey Rhodes
Pepper: Oj! To już wiem, z kim zadarłam. Hah! Pozdrów mamę
Rhodey: Znasz ją?
Pepper: A no tak, prawniczka. To co? Może się pościgamy? Powinniście nabrać kondycji. Rhodey daje radę, ale ty, chudy, jak patyk
Tony: Przyjmuję wyzwanie
Pepper: O! To na miejsca, gotów staart
I biegliśmy, ale dziewczyna była szybka. No nie powiem, ale musiałem nabrać formy.
Chyba dzięki niej mi się uda. Nie do końca. Zrobiliśmy jedno kółko i miałem wrażenie, że słabnę. Skąd ona bierze tyle siły? No nieważne.
Gdy już byłem w połowie drogi, przewróciłem się i zemdlałem.
Chyba dzięki niej mi się uda. Nie do końca. Zrobiliśmy jedno kółko i miałem wrażenie, że słabnę. Skąd ona bierze tyle siły? No nieważne.
Gdy już byłem w połowie drogi, przewróciłem się i zemdlałem.
Pepper: A co on taki słabiak?
Rhodey: Jak się obudzi, sam ci powie
Obudziłem się na ławce. Wzrok wrócił do normy. Ruda stała i czekała, aż wstanę. Nie musiała długo czekać. Z pomocą Rhodey’go stanąłem na nogi. Kto wygrał?
Obudziłem się na ławce. Wzrok wrócił do normy. Ruda stała i czekała, aż wstanę. Nie musiała długo czekać. Z pomocą Rhodey’go stanąłem na nogi. Kto wygrał?
Pepper: Ha! Wygrałam. Chcecie jeszcze raz?
Tony: Zgoda
Rhodey: Stary, nie przeginaj. Wiesz, co potem będzie
Tony: Nie jestem dzieckiem. Trochę wysiłku nikomu nie zaszkodzi
Rhodey: Ale tobie, tak. Pamiętasz…
Tony: Pamiętam. No to na miejsca, gotów, staart
Rhodey: Stary, nie przeginaj. Wiesz, co potem będzie
Tony: Nie jestem dzieckiem. Trochę wysiłku nikomu nie zaszkodzi
Rhodey: Ale tobie, tak. Pamiętasz…
Tony: Pamiętam. No to na miejsca, gotów, staart
Przebiegliśmy kolejny dystans, ale po kilku minutach znów odczułem utratę sił. Tym razem na dłużej pogrążyłem się w ciemności.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
---**---
Witam was w moim wakacyjnym opo. Dlaczego akurat takie? Bo pisałam je w wakacje i miałam kompletnego świra, że naszła mnie wena, by napisać, jak sobie biegają i w ten sposób się poznają. I jak odczucia na początek?
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
---**---
Witam was w moim wakacyjnym opo. Dlaczego akurat takie? Bo pisałam je w wakacje i miałam kompletnego świra, że naszła mnie wena, by napisać, jak sobie biegają i w ten sposób się poznają. I jak odczucia na początek?
Jej nowy już. Myslalam że dopiero jutro . Haha super Pepper wyrafinowany złodziejaszek haha. Tony bez myślny Tony . Kurde nie mam gdzie wtrącić się o moim domu bez klamek xD . Czekam na nexa. Tony się nie poddaje i biega , biedny chudzutki, wywyższający się Stark. Słodkich snów o Pep tylko mu życzyć :)
OdpowiedzUsuńHeh. Miałam wstawić jutro, ale naprawdę wieje u mnie nudą. No life. Te opo jest inne i Pep nieźle spsociła na początku. Kolejna notka jutro
UsuńJak to szybko leci :) Już zakończyłaś tamto opowiadanie, które było bardzo dobre i świetnie się skończyło. Łysielec zdechł i biczownik też :D
OdpowiedzUsuńPepper bawi się w kradzież? XD Po niej to wszystkiego można się spodziewać! :D Tony jak zwykle daje się namówić a potem pewnie spędzi tydzień w szpitalu :p Za wszelką cenę nie może się poddać :D
Podoba mi się, czekam na nowe rozdziały :)
Pozdrawiam.
Fajnie, że ci się podobało. Przyspieszyłam dawanie notek, bo zbliżają się próbne matury. Po Pep można się wszystkiego spodziewać, a Tony uparty, jak osioł :D Kolejna część jutro. Dzięki, że czytasz :)
UsuńUparty geniusz niby jak inaczej mogło by być...czyżby inteligent zostanie lekkomyślny a Rhoney będzie grubaskiem wpierdzielającym rogale? Zacznie się zabawa :* <3
OdpowiedzUsuń