AKT VII: Zakład


Następnego dnia, media nagłaśniają sprawę z pociągiem. Większość uczniów w szkole o tym mówi, ale Pepper miała do załatwienia porachunki z landryną. Żeby nie okazało się, że cały zakład był fikcją, Rhodey był świadkiem rozmowy.

Pepper: Koniec. Zrobiłam, co trzeba. Byłam ze Starkiem na randce
Whitney: Dowód, proszę

Ruda pokazała jej zdjęcia z aparatu. Nie było na nich nic.

Whitney: Tu nic nie ma
Pepper: Co?! To niemożliwe! Rhodey, skasowałeś je?!
Rhodey: Nie! Ja nic nie ruszałem, tylko przeczytałem ten nius o Iron Manie
Pepper: Ten geniusz musiał zasłonić obiektyw palcem! Zamorduję go!
Whitney: Oj! Papryczka się piekli
Pepper: Nie mów tak!

Pepper chciała ją rozszarpać na kawałki, ale Rhodey je rozdzielił w porę. Nagle poczuła, że ktoś ją podsłuchuje. Ze schodów wyciągnęła Tony'ego. Szarpała go za ucho.

Tony: Ej! Puszczaj!
Pepper: Ładnie to tak podsłuchiwać?!

Na widok Whitney skamieniał. Doskonale wiedział, kim ona jest. Również nie przepadał za nią przez jej ojca, czyli Stane'a.

Tony: Co ty tu robisz?
Whitney: A chodzę do szkoły od dawna, wiesz?
Pepper: Niestety. Czy musiałeś przesłaniać obiektyw swoim paluchem, jak robiłam zdjęcia?!
Rhodey: Pepper, opanuj się!
Pepper: Mamy do pogadania, geniuszu!

Znowu chwyciła go za ucho dość boleśnie i zaprowadziła na dach. Tymczasem Whitney powiedziała Rhodey'mu o szczegółach zakładu.

Rhodey: Skoro ona coś miała zrobić, to ty też
Whitney:  A no tak.  Ja miałam jej za to dać jakieś pięć dolców
Rhodey: I o to tyle hałasu?
Whitney: Wiesz, jaka ona jest. Chciała pokazać, że znowu wygra
Rhodey: To głupie
Whitney: Jej to powiedz. Muszę już lecieć. Powiedz jej, że niczego nie dostanie
Rhodey: Nie będzie zadowolona
Whitney: Nie mój problem

Tymczasem Pepper rozliczała się z Tony'm. Puściła jego ucho, które całe poczerwieniało.

Tony: Skończyłaś?! Może mi powiesz, co miałaś mi powiedzieć?! Obiecałaś!
Pepper: Niech ci będzie, Stark
Tony: Nie możesz mi mówić po imieniu? Jestem dla ciebie miły, a ty dalej się chamsko do mnie odnosisz. Do jasnej cholery, co ja ci zrobiłem?!
Pepper: Takie hobby

Zaśmiała się i wyjęła pendrive z torebki.

Pepper: Koniec interesów. Masz, co chciałaś, a teraz, to odejdź
Tony:  A z tym gazem, co to miało być?
Pepper: Ojej! Wszystko ci muszę tłumaczyć?
Tony: Chyba tak
Pepper: Co za geniusz! Hahaha! No dobra. Zrobiłam to, bo chyba zapomniałeś, że udajemy
Tony: Przepraszam, Pepper. Nie chciałem być nachalny. Lepiej już pójdę, bo inaczej mnie zabijesz
Pepper: Już tego nie chcę, a twój sekret jest bezpieczny. Rhodey o tym wie?
Tony: Tak

Już nic więcej nie powiedział i zszedł z dachu na lekcję wychowawczą. Omawiali sprawy organizacyjne i o stosownym zachowaniu, co nikogo nie interesowało. Tony coraz łatwiej znosił godziny w szkole, ale przenośna ładowarka miała wady. Nie ładowała go w pełni.
Kolejną lekcją była historia i ciągle Rhodey wyrywał się do odpowiedzi, aż sam zrobił wykład, dlaczego tak skończyła się II wojna światowa.

Tony: No nareszcie. Skończyłeś
Pepper: Lepiej, żeby cię nie usłyszał, jak go wspierasz, geniuszu

Chłopak już się do niej nie odezwał. Wyszedł z klasy na długą przerwę, która trwała 30 minut. Tradycyjnie byli na dachu we trójkę. Tu również milczał.

Pepper: Bardzo ciekawy wykład. Hahaha! Aż mnie to wzruszyło!
Rhodey: Chyba nikt oprócz nauczyciela mnie nie słuchał. Widziałem, że coś kombinujesz, Potts
Pepper: Ty! Nie po nazwisku! Mam cię tak pobić, żeby Roberta cię nie poznała?!
Rhodey: Czy ty zawsze musisz mieć jakiś problem? Zgodzisz się, że jej ciężko dogodzić. Prawda, Tony?

Tony dalej się nie mieszał, a myślami był przy sprawie dokumentów, które miał zamiar przejrzeć od razu po szkole. Udawał, że ich nie słuchał, ale tak naprawdę doskonale wiedział, o czym sobie pogadują.

Pepper: Lepiej go zostaw. Jak milczy, tak jest lepiej. Przynajmniej nie ma nic do gadania
Rhodey: Pepper...

To go rozzłościło i od razu zbiegł na dół. Słowa rudej przypomniały mu, czego musi się dowiedzieć i wiedział, że wiek nie miał nic do tego, czy może mieszać się w sprawy firmy, czy nie.
Na następnej lekcji siedział z daleka od przyjaciół, choć Pepper trudno było nazwać jakoś pozytywnie, skoro ciągle go drażniła. To była zwykła lekcja muzyki. Tylko wtedy złagodniała i wsłuchiwała się w puszczane utwory.

Pepper: Nareszcie coś, co można słuchać
Rhodey: Taa... Bo ty nikogo nie słuchasz, tylko siebie
Pepper: Tylko spokojnie... Jego tu nie ma... Wsłuchaj się... w Mozarta

Ignorowała wszystkich uczniów wokół, by opanować swoje emocje. Nagle Tony'emu zaświeciła się bransoletka. Wcisnął przycisk na niej i zaczęło się ładowanie.Wiedział, że musi to jeszcze dopracować. Rhodey nie potrafił już siedzieć bezczynnie.

Rhodey: Chyba nie wyrywasz się z lekcji?
Tony: Nie
Rhodey: Chłopie, co w ciebie wstąpiło? Od przerwy do nikogo się nie odzywasz. To przez Pepper?
Tony: Ech... Byłem zamyślony. Wybacz, ale nie potrafię myśleć o niczym innym, jak o wypadku
Rhodey: Wiem. Nadal ci nie daje spokoju, ale powiedziała ci, co wie?
Tony: Dała pendrive, Przejrzę go z pozostałymi danymi, które wcześniej skopiowałem
Rhodey: Ale zrobiłeś coś z implantem?
Tony: Bransoletka służy jako przenośna ładowarka. Nic mi nie będzie
Rhodey: Na pewno? Wiesz, że się martwię?
Tony: W porządku. Chodzi ci o ten wykład z historii, co będzie za godzinę?
Rhodey: Chciałem na niego iść
Tony: To idź. Dam sobie radę
Rhodey: Jesteś pewien?
Tony; Jak już, to ruda będzie na mnie skazana

Zaśmiali się oboje. I zadzwonił dzwonek. Ulubiona lekcja Pepper dobiegła końca. Trochę niezadowolona spakowała książki i chciała wyjść z sali, gdy Rhodey poszedł na wykład, który miał trwać ponad 4 godziny, co było dla niego wybawieniem przed kolejnymi nudnymi lekcjami, jak angielski i W-F.
Gdy Tony już miał wyjść na korytarz, zatoczył się. Tym razem Pepper była poważna. Być może, to było przez nieobecność Rhodey'go, przy którym zawsze się popisywała? Jak zwał, tak zwał.

Pepper: A ty tak zawsze?
Tony: Powinnaś iść... na lekcje. Głupia... bransoletka

Ledwo zdołał oddychać, bo ból w klatce piersiowej nasilał się przez niepełne ładowanie. Dziewczyna nie wiedziała, o czym on mówił. Czemu wkurzył się na bransoletkę, umieszczoną na nadgarstku? Tony zdołał wstać na nogi, ale musiał podpierać się ławki. Z trudem poprosił o pomoc.

Tony: Mogę cię o coś... prosić?
Pepper: No słucham
Tony: Możesz mi pomóc...? Ja... muszę się gdzieś dostać
Pepper: Nie wystarczy, że dojdziesz do higienistki?
Tony: Z tym nie pomoże. To jak?
Pepper: A mam jakieś inne wyjście? Dobra, żartowałam. Nie będziesz mi tu trupem

KONIEC AKTU VII

---**----

W kolejnym akcie Pepper będzie dość brutalna. W sensie, że... A nie ważne. Dowiecie się sami. Pytania?



5 komentarzy:

  1. Notka jak zwykle baaardzo ciekawa. Wiem że to za wcześnue ale chciałam cie zapytac kiedy tony i pepper będą razem? ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem ci tak: Pepperony na talerzu i przy ołtarzu :)

      Usuń
    2. Postaram się jutro, ale jeśli chcesz wiedzieć więcej, zaakceptuj czat na Google i ci powiem

      Usuń
  2. Pepper i jej brutalność będzie beka

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X