Part 98: Nareszcie razem


**Tony**

Chciałem jej wszystko wyjaśnić o FRIDAY, ale raczej psychiatryk nie był odpowiednim miejscem do takich spowiedzi. Nawet zapomniałem, że Andrew słyszał całą naszą rozmowę. Po części mu ufałem, ale na razie nie powiem o Iron Manie. Dzieci były spokojne i wyglądały na szczęśliwe, a Pep dalej zgrywała focha.

Tony: Nadal się na mnie gniewasz?
Pepper: Ech! To nie to.. Zostaniesz z dziećmi na chwilę? Muszę do kogoś zadzwonić
Tony: Pepper, czy ty...
Pepper: Do Rhodey'go, jeśli jesteś ciekaw
Tony: Coś się stało?
Pepper: Nie wiem, dlatego chcę się upewnić. Zaraz wrócę, a do tej rozmowy wrócimy później. Nie wywiniesz się, Tony Oj! Nie wywiniesz się z tego, Tonusiu

Pogroziła mi palcem i poszła do budki telefonicznej razem z lekarką. Andrew się śmiał pod nosem, że nie zdołał się z tym ukryć. Wziąłem maluchy na kolana, ale były ciężkie. Bardzo szybko rosły, a przecież ledwo minęło pięć dni. Lily śmiała się z nie wiadomo, czego, zaś Matt zerwał się na nogi, biegając po całej jadalni.

Andrew: Ruchliwe masz te dzieci, choć wspominałeś jedynie o synu
Tony: Wiem, bo właśnie Matt skrzywdził swoją siostrzyczkę, która też ma implant. Jednak już mu wybaczyłem i będę nadal walczył
Andrew: Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale oberwałeś w pysk od swojej żony? Za co?
Tony: No tak. Pepper jest tą moją ukochaną. Dzięki niej, zapomniałem o zemście
Andrew: Za to ona cię uważa za zdrajcę. Naprawdę zdradziłeś ją z komputerem?
Tony: Hahaha! Nie! Tu chodziło o to, że jak ją poznałem, chciałem czuć jej obecność, choć na początku w zamyśle myślałem nad głosem matki, która umarła, gdy miałem 5 lat
Andrew: Oj! Wkopałeś się, Tony. Wkopałeś
Tony: Jakoś się z tego wyplączę. Wyjaśnię jej
Lily: Mama cie nie lubi
Tony: Lily? Ty umiesz mówić więcej słów? Niezwykłe, że wystarczyło kilka dni
Lily: A ty?
Tony: Co?
Lily: Lubiś jom?
Tony: Ja ją kocham, Lily
Lily: Mama nie mose plakać, bo ty jej nie lubiś
Andrew: Hehe! Teraz córka ci daje popalić
Tony: Pomożesz mi?
Andrew: Ech! To twoje życie, ale spróbuj jej jakoś przekazać swoje uczucia
Tony: I powiedzieć o Iron Manie

Ups! Wymsknęło mi się. Powiedziałem o tym na głos. Zresztą, może tego nie usłyszał?

Andrew: Czemu o Iron Manie?

Ajć! A jednak usłyszał. Co teraz? Są dwie opcje. Albo powiedzieć prawdę, co wiąże się z wpakowaniem go w niezłe bagno lub skłamać, mówiąc o pomyłce. Na szczęście w porę pojawiła się Pepper z lekarką.

**Pepper**

Niby wróci dzisiaj, ale z Rosji ma daleką drogę do nas. Biedny jego ojciec. Przez Kontrolera mógłby umrzeć, bo całe zamieszanie skupiało się na zbroi War Machine. Czasem mam dość tego ciągłego ryzyka, ale z Whitney miałam sprawę osobistą, którą wygrałam.

Dr Bernes: No dobrze, Tony. Możesz dzisiaj opuścić zakład, ale pod jednym warunkiem
Tony: Jakim?
Dr Bernes: Pepper będzie cię miała na oku. Jeśli zobaczy, że świrujesz, wracasz na terapię. Pasuje?
Tony: Zgoda
Lily: Mamo!
Pepper: Co, skarbie?
Lily: On cie nie lubi
Pepper: Nieprawda. On mnie kocha. Skąd taka myśl, że mogłoby być inaczej?
Andrew: Przepraszam, że się wtrącę, ale ona zrozumiała, co mówiliście o tej FRIDAY
Pepper: Eee...
Tony: Ach! No tak. Zapomniałem ci przedstawić mojego przyjaciela, który mi pomaga. To Andrew
Pepper: Miło mi. Jestem Pepper
Andrew: Wiem. Mówił o tego już nie jeden raz
Dr Bernes: Hmm... To wy sobie pogadajcie i tu masz wypis. Trzymaj się i nie ignoruj zaleceń
Tony: Haha! Dobrze i dziękuję
Pepper: A Lily?
Dr Bernes: Też może

Tak się cieszyłam, że Tony wrócił do nas, a jeszcze pozostało zobaczyć się z Rhodey'm. No i kwestia nowego domu. Chwila... No nie wierzę! Znowu Matt zniknął! Ja go naprawdę kiedyś przywiążę.

Tony: Wszystko gra?
Pepper: Znowu mi zwiał
Lily: Matt!
Pepper: Lily, nie! Stój!

Teraz i ona się zerwała, biegając po pomieszczeniu w poszukiwaniu braciszka. Dobrze, że będę miała wsparcie męża, bo to, że ja urodziłam dzieci, nie oznacza opierdalanie się drugiej strony tego małżeństwa. Andrew też postanowił nam pomóc w szukaniu tych małych wiercipięt. Po jakiś może pięciu minutach odnalazły się. Gdzie były? Szperały w lodówce. Od razu chwyciłam Lily, a Tony wziął Matta. Dzięki zablokowaniu drogi ucieczki przez Andrew, zdołaliśmy dorwać dzieciaki. Wszyscy poszliśmy do sali Tony'ego, by tam mógł przygotować się do wyjścia.

Tony: Dziękuję ci za wszystko. Będziemy w kontakcie?
Andrew: No pewnie. Cieszę się, że mogłem pomóc, a ostatnio napisałem list do Rachele
Tony: I jak?
Andrew: Napisała mi, że przyjedzie mnie odwiedzić
Tony: Powinieneś już dawno opuścić zakład. Wyglądasz na zdrowego
Andrew: Bo jestem, ale chcę pomagać takim osobom, jak w twoim przypadku
Pepper: Ja też ci dziękuję, że pomogłeś Tony'emu
Andrew: Nie ma za co

Tony dość szybko spakował się oraz przebrał w swoje normalne ciuchy. Żeby maluchy nam nie uciekły, położyłam je do łóżeczek, przypinając paskiem. Ostrożności nigdy nie za wiele.

**Tony**

Pożegnałem się z Andrew po przyjacielsku i miałem nadzieję, że znowu się zobaczymy. Tak wiele dla mnie zrobił, więc nie zapomnę, czego dokonał. Uratował moje życie, ratując od szaleństwa z przeszłości. Kiedyś nadejdzie ten czas, że powiem mu o Iron Manie i być może będzie z nami walczył w obronie dobra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X