Part 93: Zemsta Whitney


**Rhodey**

Nikt nic nie mówi. Zero informacji o stanie ojca. Wdowa jedynie gadała z generałem, gdy ja próbowałem opanować emocje. Jednak coś mi się wydawało, że ma być jeszcze gorzej. Zdjąłem swój pancerz, bo na helikarierze każdy wiedział, kim jestem. Tu nie ma spraw incognito. Każdy wszystko wie.
Mijały długie godziny, że zaczynałem robić się niecierpliwy. Gwałtownie wstałem, jak otworzyły się drzwi.

Rhodey: Co z nim? Będzie żyć?
Lekarz: Nie będę kłamał, bo nie wygląda za dobrze. Nie jestem w stanie określić wszystkich obrażeń, a do tego potrzebna byłaby szczegółowa diagnostyka. Jednak jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Założyliśmy gips na złamanie i podajemy mu płyny
Rhodey: A mogę się z nim zobaczyć?
Lekarz: Kim jesteś?
Rhodey: Jego synem
Lekarz: W takim razie, proszę wejść
Rhodey: Dziękuję

Wszedłem do sali i od razu zakryłem usta dłonią przez to, co zobaczyłem. Zabandażowana głowa, ręce i kilka ran na twarzy. Na szczęście oddychał, ale miał maskę tlenową. Urządzenie pokazywało odpowiednie odczyty, że po prostu spał, choć musiałem być czujny. Dorwę Kontrolera za to, co zrobił. Mógł zabić mojego ojca. Nie pozwolę, by ten drań chodził bezkarnie. Chwyciłem go za rękę, by czuł, że nie jest sam, zaś mama powinna wiedzieć, do czego doszło. Próbowałem się do niej dodzwonić. Nie odbiera. Możliwe, że jest zajęta rozprawą.

**Pepper**

Rano podałam dzieciom kaszkę. Zjadły bez marudzenia, a później postanowiłam razem z nimi odwiedzić Rhodey'go w zbrojowni. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Odstawiłam maluchy do łóżeczek, by zobaczyć, kogo niesie. Okazało się, że to lekarka. Nigdy jej nie widziałam bez fartucha. Nawet nie zdołałabym zgadnąć, gdzie pracuje.

Pepper: Dzień dobry. Chce pani wejść?
Dr Bernes: Nie mam zbyt wiele czasu. Przyniosłam coś dla ciebie od Tony'ego
Pepper: List?
Dr Bernes: Tak
Pepper: Dziękuję. A jak się czuje?
Dr Bernes: Jest dobrze. Zresztą, sama się dowiesz, jak to przeczytasz. Mam mu przekazać jakąś wiadomość?
Pepper: Kasetę. Będzie nią zachwycony
Dr Bernes: Niech zgadnę... Dzieciaki rozrabiają?
Pepper: Szybko rosną. Matt już chodzi, a Lily poznaje pierwsze słowa
Dr Bernes: Dajesz z nią radę?
Pepper: Jest ciężko, bo już wie, co się stało. Teraz musi znieść ból
Dr Bernes: Nie martw się. Da radę. Gdyby coś się działo, zadzwoń. Ciągle jestem pod telefonem
Pepper: Dziękuję

I pożegnałyśmy się. Ledwo zamknęłam drzwi i dzieci tak po prostu mi zniknęły. Gdzie polazły? Matt już umie chodzić i biegać, ale Lily nadal nie. Zaczęłam je szukać po całym mieszkaniu. To nie było śmieszne. I wtedy coś poczułam. Ciarki na plecach. Światła zgasły.

Lily: MAMA!
Pepper: Lily! Gdzie jesteś?! LILY!

Krzyczałam przerażona, rozglądając się w stronę, skąd dochodził głos. Po chwili wszystkie lampy znowu rozbłysły, a ja nie wiedziałam, co się dzieje. O! Matt spokojnie chodzi z misiem po korytarzu. Chwyciłam go za ręce, próbując być spokojna.

Pepper: Dobrze, że nic ci się nie stało. A widziałeś gdzieś swoją siostrzyczkę Lily?

Znowu mnie nie słuchał i skoczył na kanapę. Pobiegł do pokoju po... kredki. Chwycił też jakieś papiery. Nie! Nie te! Ona mnie zabije! Nie może! Albo chwila... On coś rysuje. Może był dzieckiem, ale coś rozumiałam z jego bazgrołów. Narysował twarz Whitney? Dlaczego? Natychmiast chwyciłam Matta, biegnąc do zbrojowni. Musiałam znaleźć małą. Jeśli spadnie jej, choć jeden rudy włos z głowy, ta małpa mnie popamięta.

**Rhodey**

Dochodziła już osiemnasta. Natasha już więcej się nie pojawiła, ale zjawiła się za to Victoria. Dziwne. Nie powinna być w zakładzie psychiatrycznym? Od razu weszła do sali, gdzie byłem przy tacie. Gdy już miałem zamiar zapytać, co tutaj robi, zauważyłem, jak podniósł powieki lekko do góry. Rozglądał się i był rozkojarzony.

Dr Bernes: Dzień dobry, panie Rhodes. Przyszłam pana zbadać. Proszę się nie bać. Nie zrobię krzywdy
David: Kim... ja... jestem? Kim ty... jesteś?
Rhodey: Tato, nie poznajesz mnie? Jestem Rhodey. Twój syn, pamiętasz?
David: Nie poznaję
Dr Bernes: Muszę go zbadać. Wyjdź na chwilę
Rhodey: On mnie... nie... poznaje
Dr Bernes: Spokojnie, Rhodey. Jest wstrząśnięty i zagubiony tym, co się stało

Wykonałem jej prośbę, ale byłem skołowany. Co ten drań mu zrobił? Jak bardzo go skrzywdził? Przecież mój tata zawsze miał świetną pamięć jako jeden z głównych strategów w lotnictwie wojskowym.  Liczę, że mama przypomni wspomnienia, które ma ukryte głęboko w swojej podświadomości. Na razie musiałem jedynie czekać. Nic nie mogłem zrobić, a to było najgorsze w tej chwili. Nie mogłem pomóc.

**Pepper**

Matt siedział na kolankach, gdy próbowałam znaleźć tę flądrę. Lily pewnie się boi, a w dodatku za godzinę czeka ją kolejne ładowanie implantu. Do tego czasu muszę ją znaleźć.

Pepper: No dalej! Połącz się! Znajdź Madame Mask. Szukaj sygnatury energetycznej wroga

<<Nie gorączkuj się, Pepper. Madame Mask pozostaje nieuchwytna>>

Pepper: Czekaj... Skąd znasz moje imię?

<<Dzięki wbudowanemu skanerowi, wiem, że tu siedzisz>>

Pepper: No dobra. Pomóż mi ją znaleźć, BO INACZEJ PRZEROBIĘ CIĘ NA GADAJĄCY TOSTER Z KÓŁKAMI!

2 komentarze:

  1. Co za veszczelna baba !!! Zabić ją !! Co ona chce na tym zyskac to przecież jeszcze dziecko i do tego poważnie chore ona chyba przezvm ta maskę kompletnie zglupiala. Haha ooo Tony obrębie ci się za ten komputer hahaha, ale na znaleźć Lily

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X