Part 73: Niepewna przyszłość



**Rhodey**


Nie wiedziałem, jak zacząć. Oboje byli we krwi, a Pepper wyszła spokojniejsza. Musiałem spytać o stan Tony’ego. Nadal strach istniał, ale w końcu on też był spokojny. Lekarka pojechała, a Yinsen z nami został.


Rhodey: Operacja się udała?
Dr Yinsen: Przyznaję, że było ciężko, bo pojawiło się kilka komplikacji, ale z Victorią poradziliśmy sobie. Teraz Tony musi nabrać sił. Wiele wycierpiał, a żadne leki i znieczulenie nie pomogły mu znieść bólu. Tylko wasza obecność dała tę siłę. Dziękuję wam
Rhodey: To my dziękujemy
Pepper: Teraz nie będzie miał żadnego ataku?
Dr Yinsen: Zobaczymy. Będę tu z wami, by dopilnować, że nic mu nie jest, a poza tym musi wiedzieć, że wraca do starych nawyków
Pepper: Ładowanie implantu. A coś jeszcze?
Dr Yinsen: Musi uważać na siebie i pod żadnym pozorem przez tydzień nie może walczyć
Rhodey: Tony nie będzie zachwycony
Dr Yinsen: No trudno. Operacja była bardzo inwazyjna dla jego organizmu, więc nie może się szarżować
Pepper: Ale będzie żyć?
Dr Yinsen: Będzie, jeśli sam będzie tego chciał


Lekarz zbadał stetoskopem jego bicie serca, a kardiomonitor mu pomagał ustalić, ile czasu zajmie regeneracja. Mimo zmartwień o przyjaciela, odetchnąłem z ulgą, bo żył, a ból skończył go męczyć.
Gdy chciałem coś powiedzieć, Pepper szybko pobiegła do łazienki. Nie wiedziałem, czego to była wina, ale… No przecież mówiła, że jest w ciąży. Albo tu chodzi o coś innego. Mam nadzieję, że po śmierci Gene’a nie będzie tyle problemów.


**Pepper**


Obce geny i pewnie ta przemiana musiały przyspieszyć proces ciąży. Czułam w sobie, jak coś we mnie kopie nóżkami, aż odruchowo zwymiotowałam na podłogę. Nie zdążyłam na czas wycelować w odpowiednie miejsce, że musiałam posprzątać podłogę. Liczę na urodzenie zwykłego bobaska bez jaszczurczego ogona.
Gdy skończyłam haftować, wytarłam usta, a swoje brudy sprzątnęłam z podłogi. Wyszłam z pomieszczenia, uśmiechając się, jakby nic się nie stało.


Rhodey: Dobrze się czujesz?
Pepper: Wiesz, jak to jest. Zupełnie normalne. Teraz Tony musi mi uwierzyć. Te geny i moje odrodzenie pewnie wspomogły wzrost dziecka w brzuszku
Rhodey: Eee… Jak bardzo wzrosło?
Pepper: Nie wiem. Wydaje mi się, że już zachowuje się niczym napastnik. Maluch rośnie. Raczej czwarty miesiąc, ale nie jestem pewna
Dr Yinsen: Jeśli naprawdę jesteś w ciąży, powinnaś być pod opieką odpowiedniego lekarza
Pepper: Wiem, ale nie mogę zostawić Tony’ego. Nie teraz
Dr Yinsen: Zajmę się nim i gdyby coś się działo, zadzwonię lub Rhodey ci powie
Pepper: No zgoda, ale najpierw trzeba się umówić na wizytę
Dr Yinsen: Victoria cię przyjmie bez kolejki
Pepper: Co? To ona…
Dr Yinsen: Tak. Zajmuje się takimi sprawami. Idź do niej, a my dopilnujemy, by nic złego się nie stało
Pepper: Zgoda


Poszłam im na rękę i zostawiłam Tony’ego, choć wolałabym być przy nim. Jednak zdrowie dziecka również jest ważne, o ile nie jestem w błędzie, bo zdarza się… A! Głupoty. Będę matką i Tonuś będzie babrał w pieluszkach.


**Rhodey**


Jestem w szoku. Tak szybko będę wujkiem. Ciekawe, czy będzie chłopczyk. A może dziewczynka? Tony w nowej roli zmieni swoje życie i liczę, że zadba o swoje serce. Oddychał spokojnie, lecz nadal nie otworzył oczu. Jak długo…


Rhodey: Jak długo trzeba czekać?
Dr Yinsen: Tyle, ile będzie potrzebował czasu. Nie martw się. Gdyby coś się działo, jestem tu
Rhodey: Wiem, ale chcę, żeby w pełni wyzdrowiał
Dr Yinsen: To niemożliwe, a po tej operacji nie ma zbyt wielkich szans do odzyskania pełnej sprawności
Rhodey: Czyli mam rozumieć, że nie będzie mógł chodzić?
Dr Yinsen: Nie o to mi chodziło. Mam na myśli stan jego serca, ale raczej szybko wróci do zdrowia. Odpocznij, bo na razie nic nie zdziałasz. Sam muszę się położyć po tej długiej operacji
Rhodey: W części domowej jest kanapa. Może pan tam iść, a ja będę spał na krześle
Dr Yinsen: Nie ma mowy. To niezdrowe. Jeśli tak bardzo chcesz mieć na niego oko, weźmiemy go ze sobą, ale ostrożnie. Trzeba uważać na jego rany


Lekarz miał rację, więc nie miałem nic przeciwko. Wziąłem Tony’ego ostrożnie sposobem matczynym, a specjalista zabrał ze sobą cały sprzęt. Po kilku minutach znaleźliśmy się w części domowej. Powoli położyłem go na łóżku w salonie, a nam pościeliłem posłania w innym pokoju. Próbowałem zasnąć, lecz jedynie leżałem. Znowu zacząłem się bać o przyjaciela. Napisałem SMS-a do Pepper, że przenieśliśmy się do drugiej części fabryki, gdyby chciała do nas zawitać. Później oczy same się zamknęły, odpływając do świata snów.


**Tony**


Powoli otwierałem oczy. Nareszcie nie czułem tego piekła, jak w trakcie operacji. Jednak byłem w innym miejscu. Salon? Od razu chciałem wstać, lecz narywały szwy przy klatce piersiowej. Dotknąłem je dłonią i faktycznie tam były, a serce znowu wspomagał implant. Oby nie zepsuł się po raz drugi, bo nie mam zamiaru ponownie przeżywać tego piekła. Na bransoletce wyświetliła się godzina. Piąta nad ranem? Trochę odleciałem, a teraz nie mogłem się nigdzie ruszyć. Próbowałem, lecz bezskutecznie. Byłem rozkojarzony, a znałem to miejsce. Czy ktoś tu był? Zrobiłem najgorszą rzecz, co mogłem. Starałem się krzyczeć.


Tony: Halo! Jest… tu… ktoś?


Ledwo zdołałem coś powiedzieć, ale kogoś zobaczyłem w pomieszczeniu. Pepper? Czy to możliwe? Przecież była ze mną w trakcie operacji. Uśmiechała się, trzymając swoją rękę na brzuchu. Ostrożnie podeszła do mnie.


Tony: Pepper? Czy… Czy… to… naprawdę… ty?
Pepper: Tony! Ty żyjesz!


Krzyknęła, rzucając mi się na szyję. Chyba nie mam zwidów? Nie! To musi być ona! Tylko jej serce bije takie żywe, ale czułem dwa odmienne pulsy. Dziecko? Raczej pogrążyłem się w koszmarze. Żartuję. Po prostu, jak dla mnie, trochę za wcześnie. Nie jestem gotowy na rolę ojca.


Tony: Pepper…
Pepper: Cii… Śpij, skarbie. Musisz odpocząć. Pamiętaj… Jestem przy tobie

Nagle jej twarz się rozmyła. Nie rozumiem. Nadal się nie przebudziłem? Chciałem, jak najszybciej zobaczyć się z nimi, a szczególnie z rudą. Tak naprawdę i bez przywidzeń.


---**--

Rozpoczynamy fazę czwartą. Ostatnio mam problem z pisaniem notek, ale postaram się jakoś je wstawiać. Czeka was mnóstwo niespodzianek. Pozytywnych i negatywnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X