Part 71: Zaufaj mi



**Pepper**


Nie chciałam mieć żadnej armii, więc pozbyłam się Tong jednym gestem. Siła z pierścieni była poza moją kontrolą, dlatego musiałam je zniszczyć, bo schować, to za mało. Poleciałam z Księżyca, używając ostatnich sił, by moc z pierścieni wyparowała. Poczułam, jak słabnę, a zbroja znika z ciała, zaś cała Makluańska potęga wybuchła, a fala eksplozji popchnęła mnie ku Ziemi. Zaczęłam spadać. Jeśli mam umrzeć, nie boję się tego. Skończyłam z moim przeznaczeniem. Jestem wolna.
Nie spodziewałam się, że ktoś mnie złapie. Chwila… Rhodey? Skąd wiedział? Dziwne, a na brzegu pełno ryb. Co jest grane?


Rhodey: Miałaś szczęście, że byłem w pobliżu. W porządku?
Pepper: Zabiłam Gene’a
Rhodey: Należało mu się za to, co zrobił. Przez niego Tony nadal cierpi. A gdzie masz pierścienie?
Pepper: Zniszczyłam je. To koniec. Eee… To teraz pozwól, że ja zapytam. Skąd tyle ryb?
Rhodey: Wrzuciłem reaktor do morza, by nie wybuchł w fabryce
Pepper: Ale przecież… Tony!
Rhodey: Spokojnie. Jest w odpowiednich rękach
Pepper: Jak to?
Rhodey: Operują go
Pepper: Zabierz mnie do niego
Rhodey: Nie możemy przeszkadzać, bo jeszcze nie skończyli
Pepper: I tak chcę być z nim
Rhodey: Twoje wsparcie się przyda


Razem z Rhodey’m poleciałam do zbrojowni. Tak się bałam, że Gene go zabił, ale na szczęście prawda była inna. Chciałam być przy nim. Przeze mnie cierpi.


**Victoria**


Tony w końcu był spokojniejszy, bo ból zniknął. Jednak na kardiomonitorze puls był nierówny. Niedobrze. Od razu chciałam podać kardiofrynę, ale Ho nalegał czekać, aż wstawimy implant. Ostrożnie wkładaliśmy mechanizm w dziurę, podłączając uważnie każdy z kabli. Znowu coś było nie w porządku. Zaczął się trząść.


Dr Yinsen: Cholera! Podaj lek na uspokojenie
Dr Bernes: Na pewno zadziała?
Dr Yinsen: Zrób to!


Podałam, co kazał i drgawki ustąpiły. Jednak funkcje życiowe zaczęły spadać niebezpiecznie nisko. Przygotowałam defibrylator, żeby uruchomić implant. Wystarczy jedno uderzenie o średniej mocy.


Dr Bernes: Strzelać?
Dr Yinsen: Musi spaść do zera
Dr Bernes: Oszalałeś?! Tak nie można!
Dr Yinsen: Pamiętasz o łamaniu zasad dla ratowania ludzkiego życia?
Dr Bernes: Pamiętam, ale… Teraz to za wiele
Dr Yinsen: Zaufaj mi, Victorio. Chcę mu pomóc


Ho miał większe ode mnie doświadczenie, więc musiałam dać mu wolną rękę, zgadzając się na wszystko. Poczekałam na poziomą linię, a czekać nie trzeba było długo. Bardzo szybko się pojawiła i wtedy spostrzegłam, że on czegoś użył. Nie wiedziałam, co to jest. Specjalnie próbuje zatrzymać akcję serca? Tak… Zrobił to.


Dr Yinsen: Ładuj do 400. Strzelaj!


Uderzyłam z defibrylatora, ale nie udało się. Użyliśmy większej mocy, wspomagając się adrenaliną. Chwila… Jeszcze sekunda… Jest!


Dr Bernes: Mamy go. Co teraz?
Dr Yinsen: Poczekaj. Trzeba sprawdzić, czy implant jest podłączony prawidłowo
Dr Bernes: I co?
Dr Yinsen: Podaj mi skalpel
Dr Bernes: Jeszcze chcesz go kroić?
Dr Yinsen: To konieczne. Jeden z przewodów utknął w lewym przedsionku
Dr Bernes: Niedobrze. Trzeba uważać
Dr Yinsen: Wiem, dlatego muszę go jakoś przesunąć


Stąpaliśmy po cienkim lodzie. Jeden zły ruch i wszystko pójdzie w diabli. Podałam mu skalpel, by naciął lekko organ. Delikatnie włożył rękę w celu wyjęcia przewodu. Próbowałam być spokojna, a przecież Ho powinien czuć strach. Chyba wzięłam go od niego. Obserwowałam kardiomonitor, przygotowując się na każdą z możliwych opcji. Na razie było dobrze. Eee… Do czasu, gdy doszło do najgorszego. Przewód swoim ostrym końcem przeciął aortę. Musiałam pomóc zatrzymać krwawienie.


**Pepper**


Cały lot myślałam nad tym, co zrobiłam w kosmosie. Posunęłam się do zabicia człowieka. Jednak nie czułam się z tym źle, bo należało mu się. Chciał nas pozabijać, więc role się odwróciły.


Rhodey: Czyli naprawdę Gene nie żyje? Szkoda, że nie mogliśmy tego zobaczyć
Pepper: Też żałuję. Zrobiłam to, bo odpalił bombę. Myślałam o najgorszym
Rhodey: Na szczęście Tony jest bez reaktora. Zobaczymy się z nim po operacji
Pepper: Wstawią nowy implant? Będzie musiał się ładować? Nie umrze?
Rhodey: Whoa! Pepper, zwolnij! Nikt cię nie goni. Wiem, że dadzą implant, ale na resztę pytań sam chciałbym znać odpowiedzi
Pepper: Oby wszystko dobrze się skończyło. Wydawało mi się, że ci rycerze mnie w świątyni posiatkują, a obudziłam się, jak nowo narodzona


Po jakiś dwóch godzinach znaleźliśmy się na terenie fabryki. Od razu chciałam pobiec do Tony’ego. Za jakąś szybą widziałam jakiś lekarzy. Miałam zamiar krzyczeć, lecz jedynie upadłam na kolana, płacząc.


Pepper: Rhodey… Co… się… dzieje?
Rhodey: Musimy czekać. Tony jest silny
Pepper: To moja wina. Moja i tych pierścieni


**Victoria**

Zdołaliśmy zatrzymać krwawienie, ale to nie był koniec problemów. Zszyliśmy aortę i wyjęliśmy przewód. Jednak na happy end było za wcześnie. Pozostał jeden element. Trzeba przywrócić Tony’ego do życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X