Part 64: Pozytywny


**Victoria**


Jeszcze tego samego dnia zaniosłam próbki do laboratorium, gdzie mogłam dokładnie przyjrzeć się składowi substancji. Były uderzająco do siebie podobne, ale pod mikroskopem można było zauważyć różnicę. Mieszanka Ho zawierała mieszaninę tych lekarstw, które wypisał w swoim notatniku, zaś ta od oszustki zawierała powieloną ilość każdego z rodzaju środków dożylnych. Teraz byłam pewna, co do możliwych objawów. Poza drgawkami mogą pojawić się trudności z oddychaniem, problemy z sercem, a nawet i śpiączka. Po zbadaniu próbek pojawiłam się w gabinecie, zdając raport.


Dr Yinsen: Czego się dowiedziałaś?
Dr Bernes: Że zlekceważyłam zagrożenie. Popełniłam błąd, Ho. Jeśli oni sobie z tym nie poradzą, Tony może umrzeć
Dr Yinsen: Skąd taki pesymizm, Victorio? Nie rozumiem cię
Dr Bernes: Przed chwilą zbadałam próbki twojej mieszanki i tej, co została podmieniona. Tony chciał wziąć dwutlenek litu, a to nie była ta substancja
Dr Yinsen: Rhodey opanuje sytuację, więc nie przejmuj się. Nie ty jedna zlekceważyłaś stan pacjenta. Mi też się kiedyś zdarzyło
Dr Bernes: I co zrobiłeś?
Dr Yinsen: Uratowałem ludzkie życie. Teraz ty powinnaś zrobić to samo

**Pepper**

Ciągle siedziałam przy Tony’m, martwiąc się jego stanem. Leżał na kanapie przykryty kocem. Rhodey też nie ukrywał swoich zmartwień. Niech się nimi podzieli. Od razu odczuje ulgę. Przy okazji musiałam mu wyjaśnić, skąd u mnie tyle strachu. Opowiedziałam o tym, co zrobiła Mask, ale nie pisnęłam ani jednego słowa w sprawie umowy z Gene’m.

Rhodey: Powiedziałaś Tony’emu?
Pepper: Dobrze wiesz, że musiałam. Zależy mi na nim. Kocham go całym sercem. Nie chcę… Nie chcę, żeby cierpiał
Rhodey: Pepper, nikt tego nie chce. Whitney przegięła, a najgorsze jest to, że ja zawiniłem
Pepper: Czemu?
Rhodey: Bo widziałem Tony’ego wieczorem i pytał się, gdzie jest dwutlenek litu. To musiała być Mask. Mogłem pomyśleć, że z nim nie gadam, a z oszustką. Jeśli kogoś trzeba winić, to tylko i wyłącznie mnie
Pepper: Niestety, ale ode mnie się zaczęło

Z oczu uwolniłam łzy. Płakałam z każdego możliwego powodu, które pojawiały się w głowie. Płakałam, bo mogę stracić Tony’ego. Płakałam, bo uświadomiłam sobie, że nigdy nie będziemy szczęśliwi, choć pewnie po zaliczeniu wpadki, urodzi się… dziecko. Przez te całe zamieszanie zapomniałam zrobić test, ale teraz najważniejszy był mój przyszły mąż. Jednak ten stres mnie zżerał i szybko pobiegłam do apteki, wracając z testem ciążowym. Po jakimś kwadransie miałam wynik. Pozytywny.

**Tony**

Obudziłem się w zbrojowni z zamglonym wzrokiem. Powoli zacząłem zauważać twarze moich bliskich. Rhodey i Pepper. Czułem się dziwnie, lecz nie narzekałem. Już chciałem wstać, ale ruda mnie powstrzymała. Przytuliła się do mnie, płacząc. Była przestraszona, co było czuć przy szybkim biciu serca.
Nagle zacząłem się krztusić, lecz szybko kaszel ustąpił. Gdy zasłoniłem ręką usta, poczułam na niej krew. Niedobrze. Żeby nie patrzyli, wytarłem krew o kanapę.

Pepper: Już więcej… mi tego… nie rób. Słyszysz mnie? Nie chcę cię stracić
Tony: Pep, kochanie. Jestem tu… Możecie mi powiedzieć… co się stało?
Pepper: Mask podmieniła mieszanki. Wstrzyknąłeś sobie coś innego
Tony: To wiele wyjaśnia
Pepper: Czyli co?
Tony: Czułem się inaczej, ale walczyłem z Blizzardem
Rhodey: Wiedziałem, że coś kręcisz. Dlaczego od razu mi nie powiedziałeś?
Tony: Ech! Znasz mnie. Nie chciałem was niepotrzebnie martwić
Pepper: Rhodey, czy możesz nas na chwilę zostawić?
Rhodey: Nie ma mowy! Nie ma być żadnych tajemnic
Pepper: To sprawy rodzinne
Rhodey: O! Ale i tak chcę być przy tym
Tony: To będzie bolało?
Pepper: Chyba się tego spodziewałeś
Tony: Mów
Pepper: Będziesz ojcem
Rhodey: Aj caramba! Gratuluję, stary
Tony: Ty… tak… na serio?
Pepper: Serio, serio. Tony?

I znowu zamknąłem oczy. Chyba przez wieść o ciąży Pepper. Będę tatusiem? Tak szybko już wie? O! Nie! Te testy z apteki są oszukane. Chcę mieć to na piśmie, ale najpierw ułożę myśli na spokojnie we śnie.

**Pepper**

Kolejny raz stracił przytomność. Mam nadzieję, że to przez informację, a nie z innego powodu. Rhodey na początku śmiał się, jak debil, wyszczerzając swoje białe ząbki, które w każdej chwili mógł zacząć zbierać z podłogi. Jednak uciszył się.

Rhodey: Chyba się tego nie spodziewał. Hehe! Teraz się wpakował w niezłe bagno
Pepper: Jak przez to zemdlał, to dobrze, ale boję się, jeśli będzie gorzej
Rhodey: Zawsze możemy sprawdzić
Pepper: Faktycznie

Sprawdziłam odczyty z bransoletki i wtedy usłyszałam coś głośnego przy moich uszach. Chrapanie. No zasnął, ale musi tak hałasować gardłem? No nic. Jak się obudzi, niech uświadomi sobie w pełni, że gdybyśmy się zabezpieczyli, nie byłoby dziecka przed ślubem. Dla pewności powinnam się umówić do lekarza, żeby potwierdzić ciążę. Może to pomyłka, a Tony nie będzie musiał śmierdzieć brudną pieluchą? Zobaczymy. Na razie prawie wszystko jest dobrze. Prawie, bo trzeba powstrzymać Gene’a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X