AKT XXX: Finał


Pepper ciągle była przy Tony'm. Nie spuszczała go, nawet na minutę. Wybiła godzina ósma. Minęły kolejne godziny, a chłopak dalej się nie obudził. Roberta wstała i zbudziła Rhodey'go.

Roberta: Rhodey, pobudka! Do szkoły!
Rhodey: Naprawdę mi nie odpuścisz?
Roberta: Na zbyt wiele ci ostatnio pozwoliłam. Pora nadrobić zaległości
Rhodey: A Pepper?
Roberta: Nie jestem jej matką, ale widzisz, że nie jest w stanie nic zrobić
Rhodey: Póki Tony się nie obudzi
Roberta: Dokładnie. Chodźmy do domu, a ona się zajmie nim, jak trzeba
Rhodey: Ufasz jej?
Roberta: Tu nie potrzebne jest zaufanie. Wiem, że się martwi. To po prostu widać
Rhodey: Pepper, gdyby coś się działo, w szafce jest apteczka. W gorszym wypadku musisz go zabrać do szpitala
Pepper: Wolę tego uniknąć

Rhodey wyszedł wraz z mamą z laboratorium, choć prawidłowa nazwa to zbrojownia. Dziewczyna sprawdziła dla pewności, czy nie rany są winne jego stanu. Nadal nie widziała w nich czegoś niepokojącego. Położyła głowę blisko implantu, słuchając bicia jego serca.

Pepper: A mówiłeś, że zadzwonisz, gdy będzie już po wszystkim. Proszę cię, tylko, żebyś się obudził. Czy proszę o zbyt wiele?

W końcu prośby i błagania zostały wysłuchane. Tony powoli otworzył oczy. Poczuł, że miał lekko mokrą bluzkę. Wszystko dla niego stało się jasne, gdy zobaczył swoją dziewczynę. Chciał wstać, ale go powstrzymała.

Tony: Pepper, co się stało?
Pepper: Musisz mnie tak straszyć? Trzeba iść do szkoły, ale ty dopiero się obudziłeś. Walczyłeś z Whiplashem. Uratowałeś Rhodey'go. Przypominasz sobie?
Tony: Pamiętam. Przepraszam, że nie dałem ci znać
Pepper: Trudno. Najważniejsze, że żyjesz

Przytuliła go czule i cmoknęła w policzek. Uważała, że nie zasługiwał na pocałunek przez jego głupotę. Pomogła mu wstać, by usiadł na kanapie.

Pepper: Musiał cię nieźle potraktować. Takiego kopa energii, że nie chciałeś wstawać. Hahaha! Naprawdę, Tony. Dobrze, że wróciłeś. Idziemy do szkoły?
Tony: Trochę mną potrząsł, ale mogę iść. Tylko czemu szkoła? Co planujesz?
Pepper:  Hahaha! A skąd taki pomysł?
Tony: Już trochę cię poznałem, więc co kombinujesz?
Pepper: Zobaczysz. To co? Wstajesz?

Tony powoli stanął na nogi. Jego ciekawość zwyciężyła i z pomocą Pepper poszli do szkoły. Nie wiedział, czego mogą się jeszcze po rudej spodziewać. Była nieobliczalna, ale miała też uczucia.
Gdy zaczęła się pierwsza lekcja, siedzieli na fizyce. Tony od razu chciał być aktywny, by poprawić sytuację z ocenami. Niestety Pepper go powstrzymała.

Tony: Pepper, muszę mieć jakieś oceny. Wiesz, że uciekałem z lekcji, a do tego ta sprawa ze Stane'm...
Pepper: Dobra, cicho. Nie przeszkadzaj mi w planie. Cierpliwości

Pepper zadbała o to , by jej niespodzianka działała na jedną osobę. Rhodey'go Rhodesa. Spóźnił się na lekcję, co mu nie przeszkadzało.

Rhodey: Przepraszam, profesorze za spóźnienie
Prof, Klein: W porządku. Usiądź

Gdy zamknął za sobą drzwi, na jego głowę wylała się woda z wiadra. Oczywiście wiedział, kto to zrobił. Od razu rzucił oskarżenia na drugą ławkę od końca pod oknem.

Rhodey: Pepper!
Prof. Klein: Panno Potts, czy to pani sprawka? Proszę przeprosić kolegę
Pepper: Hahaha!
Prof. Klein: Nie śmiej się. Przeproś go
Pepper: Bo co? Pójdę na kawkę do dyrektora Nara? Hahaha! Super! Tęskniłam za tym!

Przewróciła stolik i kopnęła krzesło. Stała się dosłownie kobietą- demolką. Rhodey wyszedł do łazienki, by zmienić koszulkę, ale na korytarzu poślizgnął się o ... masło? Pepper miała dziwne pomysły, ale tego nie był koniec. Ostatnia niespodzianka czekała na niego w sali.
Gdy wrócił do ławki, pod nią znalazł węża. "Prawdziwego".

Rhodey: Aaa! Wąż!
Pepper: Hahaha!
Prof. Klein: Za drzwi! Do dyrektora!
Pepper: Tak! Tak! Taak!

Skakała, podśpiewując z radości. Wystawiła język Rhodey'mu i poszła do dyrektora. Cała klasa wybuchła śmiechem. Happy się cieszył, że mają taką uczennicę w klasie. Była wyjątkowa.

Tony: Jest niezła. Hahaha! To ci dopiero Pepper Potts
Rhodey: I ciebie to bawi?! To jest nękanie!
Tony: Oj! Weź wyluzuj. To sztuczny wąż, a bluzkę możesz zmienić. Musiała się na czymś wyżyć. Pewne tak odreagowała ostatnie wydarzenia
Rhodey: W taki sposób?!
Prof. Klein: Proszę o ciszę! Lekcja jeszcze się nie skończyła!
Rhodey: A ty się już dobre czujesz?
Tony: Nieźle. Pepper musiała mnie uzdrowić. Hahaha!
Rhodey: To fakt. Wpłynęła na ciebie bardziej, niż ja, czy mama
Tony: Powinniśmy się cieszyć. Mamy podwójne zwycięstwo. Stane'a już nie ma, a Whiplash pokonany
Rhodey: Tak, w sumie? To masz rację. Trzeba się cieszyć, ale wizyta u dyrektora? Trochę dziwny entuzjazm
Tony: Ech. Cała Pepper

Przyjaciele spotkali się na dachu po skończonej lekcji. Rhodey w końcu nie był wściekły na rudą za taki numer, którego nie zapomni do końca życia. Ruda dołączyła do nich nadal z diabolicznym uśmiechem.

Pepper: I wróciłam. Cieszycie się?
Rhodey: Mogłaś odpuścić chociaż tego węża. Miałem paść na zawał?
Pepper: Bez jaj. To miał być żart, a masło było dobre?
Rhodey: Nie jadłem
Pepper: W sensie, że było dobre do ślizgania. Hahaha!
Tony: To co teraz? Może pójdziemy do pizzerii? Ja stawiam
Rhodey: Wolę rogaliki
Pepper: Haha! A ty dalej? Ja jestem za pizzą
Tony: Przegłosowane. Będzie pizza
Pepper: Nie chcę wam psuć tej miłej atmosfery, ale czeka cię pogadanka z Robertą, Tony
Tony: O kurcze. Na śmierć o tym zapomniałam
Rhodey: Niepotrzebnie przypominasz
Pepper: Ktoś musi jej powiedzieć, co zaszło. Na pewno nie ja
Tony: Kamień, papier, nożyce

Zagrali w grę. Do trzech punktów. Przegrał Tony i nie mógł się wywinąć z tego. Z trudem zniósł, że musi mówić o swoim czynie Robercie. Bał się jej reakcji.
Po lekcji zamówili pizzę na wynos do domu, by pogadankę mieć z głowy. Jednak Rhodey jako pierwszy rzucił się na dostawę pizzy. Szybko zapłacił i zamknął mu drzwi przed nosem. Facet odjechał, a przyjaciele również dorwali się do pudełka. Brali po kawałku i jedli.

Rhodey: Lepsze są rogaliki
Pepper: Powiedział to gościu, który wpieprzył trzy kawałki na raz
Tony: Hahaha! Dobre, Pepper. Ja tam wolę pizzę. Jest pyszna, ale trochę mało dali keczupu
Pepper: Da się zrobić, Rhodey, gdzie jest kuchnia?
Rhodey: Po prawej
Pepper: Dzięki. Zaraz przyjdę

W lodówce znalazła poszukiwaną rzecz. Miała do wyboru dwa keczupy. Ostry i łagodny. Wybrała ten pierwszy. Ukryła uśmiech diablicy, by nie zdradzić swoich zamiarów. Wzięła butelkę i wycisnęła cały keczup na pizzę. Rhodey szybko się dorwał po kolejną dokładkę.

Pepper: Na zdrowie. Hahaha!
Tony: Pepper?
Pepper: Cii, jedz Rhodey. Jedz

Pikantność odczuł język, a później żołądek. Czuł, jak wypala mu gębę od środka.

Rhodey: Aaa! Parzy! Parzy!
Pepper: Hahaha!
Rhodey: Pepper, miejże litość i przestań mnie dręczyć!
Pepper: Hahaha! Dobrze, dzidziusiu

Ich euforię przerwało pojawienie się Roberty. Rhodey wypił sporą ilość wody, by nie wypaliło mu języka. Prawniczka chciała znać prawdę o śmierci Stane'a.

Roberta: Dobrze się bawicie?
Rhodey: Pepper przegina
Pepper: Ojejejeje! Już się skarżysz mamusi? Hahaha!
Tony: Powinienem ci się do czego przyznać, ale proszę cię. Nie wsadzaj mnie do więzienia, bo ja zabiłem Stane'a
Roberta: Dlaczego, Tony?
Tony: Zrobiłem to, by ochronić wszystkich, na których mi zależy, bo w końcu jestem Iron Manem

KONIEC AKTU XXX I MINISERII

--**--

No i dobrnęliśmy do końca. Cieszę się, że wam się podobało. W poniedziałek postaram się zacząć nowe opo też jako scenariusze, ale bardziej w formie perspektyw. Zobaczymy, jak wyjdzie. No to, co sądzicie o zakończeniu i całości? Czekam na wasze komentarze :)

3 komentarze:

  1. Hymm... koniec aktów, teraz to muszę się wysilić i napisać dłuższy komentarz. Hahaha Stara Pepper Potts powraca hahahahha i te masło hahah nie mogłam i dotego ten wąż, a i chyba bardzo się stęskniła za dyrektorem Nara :) Czyżby Pepper pozwoliła jego żonie nadrobić z nim czas :) Szlachetne, szlachetne. A teraz ogólnie podobają mi się te akty, ciekawe c by było jakby je nakręcić hymm... Ok. Super te scenariusze szkoda, że się już skończyły, ale będą nowe :). Fajnie, że Tony i Pepper się spiknęli :) i to w fajny sposób :) Pepper zawsze była bohaterką Tonego i to fajnie, że go w twoich aktach ratowała :) Trochę jakby za mało mi zemsty Whitney, ale ćiii niech se siedzi w tym pokoju bez klamek. Roberta dowiaduje się prawdy....czyli Tony idzie siedzieć ? czy zamaskują dowody ?. Reasumując i powtarzając jeszcze raz te akty są super, prawie nikt nie umiera, Tony w końcu nie spędza większości czasu w szpiutalu, wylizuje się w domu, głównie dzięki Pepper. To czekam na nowe opowiadania. Pozdrawiam i dużżżżo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jakoś wytrwałaś do końca. To jedyne opko, gdzie nie siedzi tyle razy w szpitalu no i Pep jest zupełnie inna. Prawie nikt nie umiera? A Stane? Whitney nie uciekłaby z Ravencroftu i niech tak pozostanie. Ciekawe, że chciałabyś to mieć nakręcone, ale zawsze można coś takiego zrobić , o ile się chętni znajdą. No to kolejne opo jutro wystartuje. Też ci życzę weny :)

      Usuń
  2. Zarąbista całość...masło na korytarzu nieno boskie i Pepper na kawce u dyra ona to musi poprostu kochać...najlepsza Pepper nigdy się niezmieni...jej zachowanie jest rozwalające i jak tu sie nieśmiać i ten ketchup is beautiful kocham <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X