AKT XXVII: Atak


Tony nie wiedział, jak przyjąć do wiadomości, że Stane znowu mógł zniszczyć pracę jego ojca. Był zarazem i wściekły i zszokowany.

Tony: Jak to się stało?
Roberta: Ktoś z zarządu się ze mną skontaktował i mi powiedział, co się stało w firmie. Mówił, że nie jest sam. Jakiś robot w biczami
Tony: Whiplash
Roberta: Kto?
Tony: Nieważne. To co można zrobić?
Roberta: Ty nic nie rób. Wcześniej, jak gadałeś ze Stane'm, o mało nie zginąłeś, a teraz z nim jest ktoś jeszcze i na przyjemniaczka raczej nie ma, co liczyć
Tony: Ale coś trzeba zrobić!
Roberta: Przepraszam, że ci o tym mówię, ale mówiłeś prawdę. FBI postara się go zgarnąć. Nie myśl o tym. Będzie dobrze
Tony: Obyś miała rację, Roberto

Rozłączył się i próbował się opanować. Serce biło szybciej, niż zwykle. Pepper próbowała go uspokoić. Domyśliła się, co go tak zdenerwowało. Jednak chciała się upewnić, że ma rację.

Pepper: Co się stało? Chodzi o Stane'a?
Tony; Tak. Znowu sprawuje kontrolę nad firmą. Muszę ją odzyskać, póki nie zniszczył wszystkiego, co zbudował mój ojciec
Pepper: Radzę ci odpuścić. SHIELD się nimi zajmie
Tony: SHIELD? A nie FBI?
Pepper: Tajna Agencja Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych. To oni nadają się do takich zadań, a nie jakieś FBI. Tak ci powiedziała?
Tony: Tak. Zajęli się tym
Pepper: To szaleństwo! Nie dadzą rady
Tony: A mówiłem ci, że jest tam Whiplash?
Pepper: Cholera! No nie żyje! Jest martwy! Co sobie myślą?! To bezmyślne!
Tony: Zajmę się tym
Pepper: A tobie już do reszty odbiło?! Zostajesz ze mną!

Dziewczyna również poczuła strach na swojej skórze, wyobrażając sobie starcie agentów FBI  z Whiplashem, a jej ojciec niestety do nich należał. Tony przytulił ją, by się uspokoiła. Oboje to przeżywali. Ona bała się o Virgila, a on chciał nie dopuścić do zamienienia Stark International w koncern zbrojeniowy.

Tony: Trzeba go powstrzymać
Pepper: Tony, ja tego nie przeżyję
Tony: Niby czego?
Pepper: Jak ty i mój tata giniecie

Z jej oczu wypłynęły łzy. Strach przekroczył wszelkie granice. Nie chciała go puścić na samobójczą misję. Objęła silnie Tony'ego w pasie, by nie zdołał uciec.

Pepper: Masz ze mną zostać
Tony: Pepper, nic mi nie będzie. W końcu mam zbroję, tak? Będzie dobrze. Obiecuję, że jeszcze mnie zobaczysz
Pepper: Nic nie obiecaj. To puste słowa. Po prostu nie pakuj się w to piekło
Tony:  Ja muszę, Pepper. Nie mam innego wyboru
Pepper: Ciągle jesteś ranny. Nie możesz...
Tony: Już nie czuję tych ran. Nie martw się. Zadzwonię, gdy będzie już po wszystkim

Pocałowała go w usta na pożegnanie. Trudno jej było puścić chłopaka na taką misję. Wiedziała, że był Iron Manem, więc jakąś obronę miał.

Pepper: Będę czekała w laboratorium
Tony: Nie wolisz zostać w domu?
Pepper: Tam będę miała pewność, że wróciłeś cały i zdrowy
Tony: Będzie dobrze

Wyszli do laboratorium, gdzie leżała zbroja Mark I w częściach. Niektóre elementy musiał naprawić. Spawał hełm, napierśnik i rękawice. W jedną godzinę był gotowy do boju. Ostatni raz pocałował rudą i wyleciał. Ona usiadła w fotelu, obserwując wszystko, co się dzieje.
Nagle wbiegł Rhodey, rozglądając się po bazie, czy był tam Tony.

Rhodey: Pepper, co ty tu robisz?
Pepper: Masz wyczucie. Pilnuję, jak widzisz
Rhodey: A gdzie Tony? Tylko mi nie ściemniaj
Pepper: A kiedyś skłamałam?! Daj spokój! Wróci. Długo to nie potrwa
Rhodey: Pepper, gdzie on jest?
Pepper: W Stark International. Chce dorwać Stane'a
Rhodey: I ty go puściłaś?!
Pepper: Nalegał, więc dałam mu wolną rękę. On wróci. Mam nadzieję, że mój tata na tym nie ucierpi. FBI też tam jest
Rhodey: Osz w dziób! Czemu oni?
Pepper: A z Whiplashem nie dadzą rady. Iron Man im się przyda
Rhodey: Whiplash?! To jest chore! On naprawdę jest samobójcą!

Tymczasem, gdy Rhodey krzyczał przez nieodpowiedzialność przyjaciela, Tony był w budynku. Na korytarzu mijał nieprzytomnych agentów i samych pracowników firmy.
Niespodziewanie został zaatakowany przez Whiplasha. Oplótł zbroję biczami, porażając całe ciało użytkownika.

Whiplash: Ułatwiasz mi zadanie, Iron Manie. Teraz mogę cię zniszczyć tu i teraz
Tony: Niedoczekanie twoje

Strzelił z unibeamu i uwolnił się z ucisku biczownika. Natychmiast poleciał do łysielca, który w spokoju siedział przy biurku. Uśmiechał się złowieszczo, realizując swój plan.

Stane: Wiedziałem, że się tu zjawisz. W końcu od dłuższego czasu mnie obserwujesz, a ja ciebie. Oddaj mi zbroję po dobroci, a Whiplash nie zrobi nikomu krzywdy
Tony: Jesteś szalony, Stane! Nie pozwolę ci zniszczyć tego, co zrobił mój ojciec! Poświęcił swoje życie dla tej firmy, a ty to niszczysz!
Stane: Howarda już nie ma. Nic nie zmienisz. Oddaj zbroję
Tony: Nie!
Stane: Whiplash! Zabij go!
Whiplash: Z przyjemnością

Biczownik rzucił bomby na pancerz. 3 sekundy i nastąpił wybuch. Przebił się przez ścianę, dobijając go jeszcze bardziej. Tony strzelał z repulsorów, by jakoś osłabić przeciwnika. Stane dzięki kamerom obserwował z bezpiecznej odległości starcie Iron Mana z Whiplashem.

Whiplash: Hahaha! A mogło być po dobroci. Cóż. Mogło być, ale już nie może!

Znowu uderzał biczami w jego pancerz, a on za wszelką cenę starał się jakoś go pozbyć bez szkodzenia agentom, którzy wciąż byli nieprzytomni. Wyrzucili go przez okno z budynku, ale z pomocą dysku mógł przemieszczać się w powietrzu. Łysielec nie widział, co się z nimi dzieje. Walka toczyła się w mieście, ale szybko przeniosła się na tereny fabryki. Tak długo walczyli, że nie zauważyli, jak Słońce zachodzi. Pepper słyszała odgłosy biczy.

Whiplash: Skończmy to! Za długo to trwa
Tony: Masz rację. Pora na koniec

Ruszyli ponownie do ataku. Whiplash zdecydowanie skoczył na niego z biczami. Pepper wyszła z fabryki i po kryjomu patrzyła na ich walkę. Była przerażona, widząc, z jakim wrogiem miał do czynienia.
Gdy biczownik rzucił bomby na zbroję, nastąpił kolejny wybuch. Iron Man poleciał blisko słupów energetycznych. Wykorzystał je przeciwko niemu.
Kiedy już miał znowu się na niego rzucić, Tony strzelił z unibeamu z całej siły. Whiplash zawinął się na przewodach i wybuchły słupy blisko niego. Fala uderzeniowa odrzuciła chłopaka daleko, dobijając go twardo o ziemię. Powoli się podnosił i wyleciał do Stark International. Stane dalej siedział za biurkiem.

Tony: To koniec, Stane! Przegrałeś!
Stane: Hahaha! Tak sądzisz?

Wstał i podszedł go od tyłu, przyczepiając minipluskwę, która poraziła cały jego system.

<<Systemy wyłączone>>

Stane: To ja wygrałem, a ty poniosłeś porażkę. Zbroja należy do mnie
Tony: Stane!

Łysielec pozbył się jego zbroi i chwycił Tony'ego za kark. Stał przy oknie i miał jedną myśl w głowie.

Stane: Chciałeś mi zniszczyć życie, a teraz, to ja zniszczę twoje. Żegnaj, Stark

Wyrzucił go przez okno i spadał w dół. Na szczęście w porę ktoś złapał Tony'ego. Nie spodziewał się niczyjej pomocy. To była Pepper.

Tony: Moja bohaterka
Pepper: Musiałam tu przyjść. Wiedziałam, że jestem ci potrzebna

KONIEC AKTU XXVII

3 komentarze:

  1. Pepper znowu w akcji, ale ona ma wyczucie. A teraz niech załatwi Stana tak samo jak Whitney należy mu się !!! Super akt czekam na nexa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro będzie kolejny. Jednak Tony jeszcze nie pokonał Stane'a. Wszystko w swoim czasie

      Usuń
  2. Pepper bohaterka bosko...
    Czemu Stane nieskończył na krześle? Why?
    Szkoda geniusza...ale i tak jest boskie

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X