AKT XXVI: Przejęcie


Następnego dnia, Tony obudził się. Czuł się nieco lepiej, ale dalej odczuwał ilość ran na ciele. Skutki po ataku Whitney szybko nie znikną w zapomnienie. Ignorował ból, bo chciał spotkać się z Pepper. Powoli wstawał z łóżka, co przy szwach było trudne. Jednak nie zamierzał się poddać i udało mu się stanąć na nogi. Trzymał się ściany, aż musiał powoli zejść do śniadanie. Przytrzymał się poręczy i jakoś poszło. Usiadł przy stole.

Roberta: Mogłeś leżeć w łóżku, a raczej powinieneś. W takim stanie...
Tony: Proszę, przestań. Nic mi nie będzie. Jest dobrze i przepraszam za wczoraj
Roberta; Nic się nie stało. Niepotrzebnie o tym wspominasz, ale z tym, że Stane uciekł? Dalej tak twierdzisz?
Tony: Tak
Roberta: Skąd to wiesz?
Tony: Ech... no eee... przeczucia
Roberta: Nie wydaje mi się. Dlaczego kłamiesz? Możesz mi zaufać. Potrafię dotrzymać tajemnic

Zawahał się, czy powiedzieć jej o Iron Manie? Była jego matką zastępczą, więc mógł powierzyć jej taki sekret. Jednak on bał się, że w ten sposób narazi ją na niebezpieczeństwo.
W kuchni zjawił się Rhodey.

Rhodey: Tony, co ty tu robisz? Miałeś się nie ruszać
Tony: To nic takiego. Chodzić mogę. Niczego sobie nie złamałem, pamiętasz?
Rhodey: Pamiętam, ale i tak musisz uważać na szwy. Znowu ci mogą pęknąć
Tony: Dobrze, "mamusiu". Widzę, że muszę mieć dwie niańki na głowie
Roberta: To zwykła troska
Tony: Przesadzacie. Naprawdę nic mi nie jest

Zjadł jedną kromkę, popijając herbatę i poszedł do łazienki przemyć twarz. Spojrzał na chwilę w lustro, widząc tam hełm Iron Mana. Ciąg przyczyn i skutków nie miał końca. Obawiał się dwóch swoich wrogów. Stane'a i Whiplasha, którzy przygotowywali atak na firmę. W celu przejęcia byli w stanie posunąć się do każdej z metod. Nawet zabijania. Jak to mówił Macciavelli: Cel uświęca środki. Przygotowywali broń, a plan był prosty. Włamać się do budynku i go przejąć. Whiplash miał wątpliwości.

Whiplash: Chcesz po prostu przejąć kontrolę nad Stark International. Kosztem ofiar?
Stane: Nie wierzę, Whiplash. I tobie to przeszkadza? Myślałem, że nie masz nic przeciwko zabijaniu. Chciałeś zabić Starka
Whiplash: To, co innego. Walka z wrogiem, który jest uzbrojony, a cywilem bezbronnym to wielka różnica. Mam swój honor, Stane. Wiem, co można, a czego nie
Stane: Jesteś słaby

Biczownik wkurzył się i zniszczył okno w pokoju Whitney, które rozprysnęło się w powietrzu.

Whiplash: Mówiłeś coś?
Stane: Czasem trzeba działać poza prawem
Whiplash: Słyszałem, jak załatwiałeś z nim interesy. Słaby to był twój obrońca, bo nie zdołał cię uratować przed odsiadką w celi
Stane: Musiał mieć słabszy dzień
Whiplash: Hahaha! Słabszy dzień? Nie wierzę, co słyszę. To jest żałosne, Stane! Taka postawa
Stane: Dobra, mamy coś do zrobienia. Wrócimy do tej rozmowy, jak zadanie będzie skończone. Wiesz, co trzeba robić
Whiplash: Wiem. To do roboty

Chwycili za swój arsenał i zaczęli realizować swój plan. Whiplash był wysoko nad ziemią i nikt go nie zauważył. Natomiast Stane potrzebował kamuflażu. Ubrał się w długi płaszcz i kapelusz. Ukrywał swoją twarz przed ludźmi, bo był znanym biznesmenem.
Gdy dotarli pod budynek, weszli tylnym wejściem, które dalej było otwarte przez ostatni wyczyn Pepper.

Stane: To będzie bułka z masłem
Whiplash: Nie wydaje mi się

Na korytarzu latały kamery strażnicze z możliwością ataku na włamywacza. Dotarli na piętro sejfu, gdzie były przydatne wynalazki do użytku. Niestabilne, ale miał to gdzieś. Chciał wiedzieć, tylko jedno. Że to zadziała.

Whiplash: Zajmę się nimi
Stane: Musisz. Trzeba je zniszczyć
Whiplash: I to ja lubię. Robić demolkę

Rzucił się z biczami na roboty, przepoławiając je na pół. Dzięki temu bez problemu przeszli do sejfu. Stane zgarnął jakieś działo jonowe, ale maski tam nie było. Wybiegł korytarzem do windy i pojechali do jego biura, skąd zarząd sprawował kontrolę. Postrzelił kilku z nich, a reszta uciekła.

Whiplash: To wszystko?
Stane: Jeszcze nie. Trzeba zająć się pozostałymi ludźmi z zarządu. Możesz?
Whiplash: Z przyjemnością

Wyrzucił ich z biura siłą, a niektórzy poczuli prąd na swoim ciele.

Stane: Teraz Stark International znowu należy do mnie. Ostatni cel to zbroja.
Whiplash: Co chwilę mi ucieka. Jednak obiecuję, że już nie wyjdzie żywy. Zedrę z niego tę zbroję
Stane: No i takiego Whiplasha znam. Bez litości

Gdy sojusz planował ostatni element swojego triumfu, Tony poszedł do Pepper. Udało mu się uniknąć Rhodey'go, a Roberta już siedziała w pracy. Pepper spoglądała przez okno, czekając na swojego chłopaka. Virgil wiedział, co do niego czuła, ale jeszcze nigdy nie miał okazji go poznać. Przez obowiązki agenta znowu zostawił córkę w domu.
15 minut później, do drzwi zadzwonił Tony. Otworzyła mu z lekkim wahaniem. Odczuwała koszmar nadal psychicznie. Zaprosiła go do pokoju, gdzie usiedli porozmawiać.

Tony: Cześć, Pepper. Jak się czujesz? Widzę, że promieniejesz
Pepper Bo jesteś ze mną. A z tobą w porządku?
Tony: Mam dość niańczenia i proszę cię. Odpuść. Jeśli będzie coś nie tak, od razu wrócę do domu

Cmoknął ją w policzek i czule przytulił.

Pepper: Jesteś kochany. Pamiętaj, że możesz liczyć na moją pomoc
Tony: Wiem o tym. A kiedyś na nią nie mogłem liczyć?
Pepper: Jak cię uważałam za totalnego bufona i niedorajdę. Tylko wiesz, że wtedy cię nie znałam
Tony: Ja ciebie też, ale chciałem cię poznać. Miałem takie przeczucie, by z tobą zacząć nową znajomość

Pepper dotknęła ręką jego implantu i znowu czuła to samo bicie serca, jak ze snu. Bała się, że się ziści ten koszmar i umrze. Tony widział, jak posmutniała.

Tony: Co cię smuci?
Pepper: Twoje serce...

Przerwała, gdy przypomniała sobie, że mówiła to samo we śnie. Chciała powiedzieć coś innego.

Tony: Nie bój się. Jestem tu i zawsze będę przy tobie
Pepper: Dobrze się czujesz?
Tony: W porządku. Nie przejmuj się. Nie umieram

Zaśmiał się, ale ją to nie bawiło. Posmutniała jeszcze bardziej. Miała ochotę płakać. Poczuł, że musi ją pocałować. Wydawało mu się, że w ten sposób uwolni ją z sieci zmartwień. Pocałunek się pogłębił i ruda chciała, by ta chwila trwała wiecznie.
Niespodziewanie zadzwoniła Roberta. Zignorował połączenie.

Pepper: Musisz wracać?
Tony: Siedzę tu od kilku minut. Jeszcze nic złego nie zrobiłem. Pozwól mi zostać
Pepper: Zostaniesz, ale dla pewności porozmawiaj z nią. To musi być coś ważnego

Chłopak zdecydował się odebrać. Kobieta próbowała mu przekazać jakoś w spokojny sposób złą wiadomość.

Tony: Roberto, co się stało?
Roberta: Miałeś rację. Stane uciekł i on...
Tony: Co robi?
Roberta: Zarząd już nie sprawuje rządu nad firmą. Stane ma kontrolę
Tony: Co?! Nie! To nie może być prawda!

KONIEC AKTU XXVI

----***---

Tak, jak już mówiłam, sojusz Stane'a z Whiplashem przejęła SI. Nie wiem, czy wiecie, ale pozostały 4 akty i witamy inne opo. Macie jakieś pytania? Notki postaram się dać jak najszybciej :)

3 komentarze:

  1. Woo co to będzie Stane ten głąb chce po zabijać niewinnych ludzi co za bufon ! Whiplash ma swoje zasady . A Tony mimo wszystko przyszedł do Pep ołł... Szkoda z jednej strony że już się kończy bo było super. Ale ciesze się że będzie nowe :) dużo weny i czekam na dalszy ciąg. A u mnie nn htpp:// imaa-z-mojego-pokrenconego-zycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety opko się kończy, ale będzie następne. Już wpadam do ciebie, co tam wymyśliłaś :)

      Usuń
  2. Stane i Whiplash krzesło elektryczne...
    serio żeby tak wymordować zarząd? chora głowa Stane'a...
    Roberta jak zwykle pomocna...uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X