AKT XXIV: Koniec?


Whiplash uciekł, a zbroja wróciła do laboratorium, choć w programie miała zapisane miejsce docelowe: zbrojownia. To było to samo miejsce.
Gdy trafił do laboratorium, Pepper przeraziła się na widok uszkodzeń zbroi. Była w środku rozszarpana. Tony przeszedł kilka kroków do stołu roboczego, gdzie zdjął cały pancerz.

Pepper: Tony!

Od razu podbiegła do niego, by go przytulić. Cieszyła się, że żył. Jednak znowu rany się otwarły, a implant szybko migotał. Nagle stracił przytomność. Upadł w jej objęciach. Podłączyła go do ładowania, bo myślała, że to obudzi Tony'ego. Gdy miał dojść do siebie, znowu zajęła się jego ranami. Po zszyciu ich, nałożyła opatrunki. Czuła, że jego serce bije zbyt szybko.
Długo czekała, żeby się obudził. Ponad 3 godziny. Wiedziała, że to przez obrażenia z walki.

Pepper: Tony, wszystko gra?
Tony: Pepper... On uciekł
Pepper:  Spokojnie, nic nie mów i nie denerwuj się niepotrzebnie
Tony: Stane... Muszę go znaleźć
Pepper: Nigdzie się nie ruszasz. Mówiłam, żebyś z nikim nie walczył. Chciałeś coś tylko sprawdzić? Co?
Tony: Whiplash
Pepper: Ty naprawdę jesteś samobójcą! Oszalałeś, by w ogóle walczyć! Przez twoją bezmyślność naraziłeś się na niebezpieczeństwo! Mogłam cię stracić!

Rozpłakała się i znowu go przytuliła. Ten strach nie chciał jej opuścić. Miała dość przeżywania tego uczucia. Kochała go ponad wszystko.

Tony: Nie martw się... Będzie dobrze. Mówiłem, że wrócę
Pepper: Musisz odpocząć
Tony: Nie mogę... Muszę... znaleźć Stane'a
Pepper: O co ci chodzi? Siedzi w kiciu, więc po co go szukać?
Tony: Whiplash... pomógł mu... uciec

Pepper przeniosła go na kanapę, gdzie się położył. Przykryła kocem, by odpoczął. Ciągle siedziała przy nim. Bardzo się martwiła, że znowu mu się pogorszy, a chciała za wszelką cenę uniknąć wizyt na ostrym dyżurze.

Pepper: Żeby to było ostatni raz. Nie chcę znowu cię widzieć w takim stanie
Tony: Po prostu musiałem coś sprawdzić
Pepper: Szukając kłopotów? Gdzie ty masz mózg? Znasz swoje zdrowie. Naprawdę zdajesz sobie sprawę, że mogłeś zginąć?!
Tony: Ale i tak mnie kochasz?
Pepper: Cokolwiek, by się stało, nie przestanę. Czyli ten Whiplash mu pomógł. A z tym prądem...?
Tony: To była pułapka, a ja w nią głupi wpadłem
Pepper: Dobrze, że żyjesz. To najważniejsze, ale nie możesz się stąd ruszać, rozumiesz?

Cmoknęła go w policzek, a on to odwzajemnił. Poczuł przyjemne ciepło, które rozpala jego martwe serce. Jednak już biło spokojnie.

Tony: Dziękuję
Pepper: Drobiazg
Tony: Nawet tak nie mów. Jestem ci wdzięczny i zawsze cię będę kochać. Nawet, jeśli umrę
Pepper: Przestań. Nie mów tak. Nie umrzesz, jak ja żyję

Przytuliła go, płacząc po cichu i ze szczęścia i smutku. Niespodziewanie, do laboratorium wtargnął Rhodey. Zawsze to on im przerywał w najlepszych momentach. Był zdziwiony, widząc zniszczoną zbroję, a przy Tony'm była dość blisko Pepper.

Rhodey: A jednak go znalazłaś. I gdzie był?
Pepper: Niby coś chciał sprawdzić, a widzisz, jak się urządził? Puszka przedziurawiona na wylot, a rany znowu musiałam zszyć
Rhodey: Dobrze się czujesz?
Tony: Teraz tak. Przy Pepper szybko wracam do zdrowia. Było coś ciekawego na lekcjach?
Rhodey: Olałem je. Siedziałem z profesorem od historii i rozmawialiśmy o II wojnie światowej
Pepper: To widać, że każdy robił coś ciekawszego, niż ty. Hahaha!

Wrócił jej humor na krótko, bo szybko spoważniała, przypominając o ucieczce Stane'a. Już nie krępowała się pokazywać swoich uczuć. Ciągle leżeli ze sobą wtuleni. W końcu była całkowicie otwarta i szczera.

Tony: Stane uciekł z pomocą Whiplasha. On to wszystko zaplanował i wie, że jestem Iron Manem. Spełnia się najgorszy koszmar. A jeśli też uwolnią Whitney?! I jak mam się tu nie denerwować?!
Pepper: Tony, spokojnie. Musisz odpocząć. Nieźle oberwałeś, a do tego twoje serce...
Tony: Nie musisz mi o tym przypominać. Dbam o siebie
Pepper: Tak bardzo, że Whiplash prawie cię zaprowadził do grobu?
Rhodey: Że co?! Mówisz poważnie?!
Tony: Muszę coś zrobić. Ach... nie mogę leżeć. Muszę działać
Pepper: Tylko, że Stane nie wie o Ravencroft, że tam siedzi Whitney. Raczej będzie chciał wrócić do firmy
Tony: Ja też tak zrobię

Odpiął się od ładowarki i zaczął wstawać na nogi. Długo nie ustał i upadł. Pepper znowu go położyła na kanapie i jedną ręką zakuła w kajdanki, a kluczyk miała przy sobie. Przykuła go do kabla ładowarki.

Pepper: Nie rób głupstw. Teraz mi nie uciekniesz
Tony: Pepper... puść mnie
Pepper: Nie ma mowy. Nie ufam ci, a nie możesz nigdzie się ruszać. Ledwo żyjesz. Wolisz leżeć tu, czy trafić do szpitala, by Roberta poznała prawdę?
Rhodey: Lepiej tu zostań. Tony, znasz ją i wiesz, co zrobi z nami. Będziemy mieli szlaban na wszystko i do fabryki już nie pójdziesz
Tony:  A co z implantem? Przecież muszę go ładować
Rhodey: Oj! Ona jest sprytna i coś wymyśli
Pepper: Nigdzie się nie ruszysz
Tony: Niech ci będzie. Nie mam wyboru
Rhodey: Nie jesteście głodni?
Pepper: Chyba chciałeś powiedzieć, że ty jesteś, a ja mam zapieprzać po rogaliki, bo już je zjadłeś?

Cała trójka się zaśmiała. Nawet Tony zmusił się do takiej, a nie innej reakcji. Pepper dała mu pieniądze, by sam poszedł kupić.

Rhodey: A ty nie idziesz?
Pepper: Ty jesteś głodny, a nie ja. Poza tym, ktoś musi popilnować "geniusza"
Rhodey: Taki geniusz, że sam nie umie o siebie zgadzać
Tony: Ej! No bez przesady. Nie potrzebuję niańki całodobowo
Pepper: Potrzebujesz. Rhodey, spadaj po rogale. My też chcemy jeść
Rhodey: Mówiłaś coś innego
Pepper: Hahaha! Kobieta...
Tony: Zmienną jest
Pepper: I prawidłowo

Rhodey wyszedł do sklepu. Apetyt wygrał ze strachem i bardziej chciał coś zjeść, niż bać się o Stane'a. Ładowanie dobiegło końca. Odłączył się od zasilania, ale dalej był przykuty, że nie mógł nigdzie się ruszyć.

Tony: Pepper, mogłabyś mnie uwolnić?
Pepper: Poproś ładnie
Tony: Prooszę
Pepper: No dobra, ale za to wrócisz do domu. Nie kombinuj nic głupiego
Tony: Dobrze. Już nic nie zrobię. Nie bój się
Pepper: Dopilnuję tego

Uwolniła go z kajdanek i pomogła mu wstać. Wciąż był słaby i jej pomoc była nieoceniona. Gdy wyszli z laboratorium, przeszli próg drzwi od domu. Po przejściu przez schody, dotarła do jego pokoju. Nigdy tam nie była i zaczęła rozglądać się, co on tam miał. W końcu położyła go na łóżku i zalecała mu leżeć w bezruchu.

Pepper: Masz szczęście. Jutro mamy wolne i jeszcze żyjesz. Jeśli znowu będziesz mnie stawiać w takiej trudnej sytuacji, zrzucę cię z dachu i to na serio
Tony: Hahaha! Trzecia próba. Ty chyba nigdy się nie zmienisz
Pepper: Zmieniłam się, ale nie całkiem tak, jak ty. Naprawdę bałam się o ciebie
Tony: Jestem nieodpowiedzialny, głupi i naiwny? Wiem to. Nie musisz mi tego udowadniać

Pocałował ją w usta i próbował zasnąć. Gdy zostawiła go w spokoju, nie potrafił zasnąć, bo myślał o ucieczce Stane'a i Pepper. Wiedział, kim była dla niego. Jego dziewczyną.

KONIEC AKTU XXIV

3 komentarze:

  1. To fajne, że Pep się tak martwi o Tonego, ale żeby aż kajdankami do siebie przykuwać.
    Coś czułam po tym twoim komentarzu, że to nie koniec ze Stanem, że się mylimy jak tak myślimy, czyli Stane wynajmuje Whiplasha tak?. Niezłe jaja z tego mogą wyjść. Jestem ciekawa czy Whitney jeszcze powróci. Akt fajny, słodki no i czekam na nexa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pep się martwi. I tak powinno być, niż planowanie go zrzucić z dachu. Stane ma sojusz z Whiplashem, więc będzie się działo. Whitney już nie wróci. Nie ucieknie z Ravencroft Kolejna notka już jest

      Usuń
  2. Nie no niańka Pepper przykuła geniusza... hahaha Rhonej i te jego rogale czemu on musi tyle żreć poprostu boskie

    OdpowiedzUsuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X