Rozdział 55: "Święta trójca" musi umrzeć cz.1 Gra o życie



**Rhodey**

Obudziłem się w obcym mi pomieszczeniu. Na drzwiach spostrzegłem orła, co znaczy, że byłem w SHIELD. Co się stało? Gdzie Pepper? Obok łóżka siedziała moja mama. Na policzkach wciąż były widoczne łzy. Płakała?

-Gdzie ja jestem?- mrugnąłem, by obraz stał się lepiej widoczny

-Dobrze, że wróciłeś, Rhodey. Tydzień ci to zajęło- przytuliła lekko się uśmiechając

-Tydzień? Chwila, co się stało? Mamo, możesz mi to wyjaśnić?- byłem zmieszany i nic nie pamiętałem sprzed przebudzenia

-Dużo, by mówić. Wiesz, jak ja się o ciebie bałam? Musisz z tym skończyć! Przestań być War Machine!- nalegała rozpaczliwym tonem

Nie mogłem uwierzyć własnym uszom, co słyszę. Mam zrezygnować z ratowania ludzi i uwalniania miasta od przestępców groźnych dla policji? To nie leży w mojej naturze. Tony na pewno się na to nie zgodzi. A właśnie...

-Gdzie jest Tony?

-Też na helikarierze. Pamiętasz może, co się wydarzyło?- spytała przejętym głosem

-Nic, ale powiesz mi w końcu, co się stało?- nadal liczyłem na wyjaśnienia, bo coraz bardziej bałem się, co mogę jeszcze usłyszeć

-Walczyłeś w mieście z Pepper. Na szczęście ona nie ucierpiała, ale ty walczyłeś o życie przez tydzień, a Tony'ego aresztowali, oskarżając o te liczne morderstwa

-Co? To oni znają nasz sekret?- byłem przerażony

-Spokojnie, Rhodey. Nikomu go nie zdradzą. Jesteście bezpieczni

-Możesz poprosić tu Tony'ego?- złagodniałem

Mama zamilkła. Nic nie rozumiałem. Tony wrócił i go aresztowali, ale co się z nim dzieje?

-Mamo, odpowiedz!

-Przesłuchiwali go, ale nie skończyli i zaczną katować pytaniami, jak jego stan się poprawi- przyznała, kryjąc niepokój

-Co to znaczy? Tony jest ranny?- moje przerażenie wskazywały wytrzeszczone gałki oczne

-Nie. Nic nie wiem. Victoria go bada. Martwi się o ciebie i był tu. Pepper też, ale gdzieś zniknęła

Strach sięgnął zenitu. Przypomniałem sobie o Katrine i to, co Tony mówił. Niedobrze.

-Niech szukają Katrine Ghost! Pepper jest w niebezpieczeństwie!

-Uspokój się. O czym ty mówisz?

-Powiedz im. Niech jej szukają!- krzyknąłem

Mama wybiegła na korytarz. Żeby tylko nie było za późno. Co Katrine planuje? Pepper, bądź cała.


**Pepper**

Miałam mętlik w głowie. Zaczęłam widzieć poprawnie. I to było najgorsze. Nie znajdywałam się w domu, tylko w czyimś salonie. Kobieta, która podawała się za agentkę SHIELD, wcale nią nie była. Pewnie mnie tu zabrała z helikariera, gdy słabo się poczułam i prawie zemdlałam. Jednak nic nie rozumiałam.

-Kim ty jesteś?

-Nie wystarczy, że jestem agentką SHIELD?

-Nie kłam! Mów prawdę!

-Sama chciałaś- jej twarz zaczęła się zmieniać

Nie wierzę. Czy Madame Mask nadal żyje? To przecież niemożliwe. Wzięli jej martwe ciało.

-Whitney?

-Pomyłka- zdjęła maskę

-Nic nie rozumiem- znowu zakręciło mi się w głowie i upadłam

-Mów mi Katrine Ghost, a raczej Ms Ghost- uśmiechnęła się złowrogo, a moje powieki opadły

Nie wiem, jak długo byłam nieprzytomna, ale zbudziłam się przykuta do ściany. Chciałam sobie to jakoś poukładać. Jakaś Ms Ghost mnie porwała, ale w jakim celu? Co ja jej zrobiłam? Niestety nie mogłam liczyć na pomoc, bo Rhodey był nieprzytomny, a Tony nie mógł opuścić łóżka. Czy najgorsze koszmary staną się rzeczywistością? Boję się.

-Czego ode mnie chcesz?

-Zemsty- wyciągnęła jeden ze sztyletów

-Zemsty? Ale czemu na mnie? Co ja ci zrobiłam?!- krzyknęłam, żądając odpowiedzi

-Pamiętasz może Ducha? To był mój ojciec, a ty go zabiłaś!- zbliżyła ostrze blisko mojej szyi, aż krew zaczęła szybciej krążyć

-To był twój ojciec?- byłam w szoku i strach bardziej odczuwałam przez to, że jego córka stała przy mnie

Teraz to ma sens. Dlaczego wszyscy kierują się zemstą? Nie może o tym zapomnieć? Eh. Mam poważne kłopoty, a na moich bohaterów nie mogłam liczyć. Chyba, że Bobbie. Muszę jakoś się z nią skontaktować. Nagle poczułam, jak coś mi wbija w rękę. Kolejna strzykawka. Pozostałe dwie leżały pod moimi nogami. Znowu wzrok zaczął świrować i obraz się kołysał.

-Chcesz umrzeć?

-Słucham?!

-To proste pytanie. Mogę ci przesunąć to ostrze po gardle i z tobą skończyć, ale chcę wiedzieć, czy masz już dość?- śmiała się prosto w moją bladą twarz

-Nie dam się. Już miałam do czynienia z takimi, jak ty. Zapomnij o Duchu. Przecież nie był dla ciebie dobrym ojcem

Zabójczyni wpadła w szał i przejechała sztylet po mojej bluzce, zadając rany.

** Victoria**

Nie było już na nic czasu. Implant niebawem się rozpadnie. Tony nie miał nic do gadania. Muszę go operować i to jeszcze dzisiaj. Poprosiłam wolny personel medyczny, by przygotowali go do operacji i wolną salę. Musiałam iść do Fury'ego. Potrzebowałam dostępu do archiwum Howarda. Generał nie był skłonny do rozmowy. Wciąż miał posępną minę. Pewnie przez sprawę z Iron Manem.

-Generale Fury, mam bardzo pilną sprawę. Chodzi o to, że potrzebuję dostępu do archiwum Howarda. Mogę?- poprosiłam o zgodę

-Przykro mi, ale nie zostałaś do tego upoważniona. Co ze Starkiem? Mogę kontynuować przesłuchanie?- spytał, ale to brzmiało, jak rozkaz

-Nie będzie to potrzebne, jeśli umrze. Potrzebuję dostępu do tych danych, bo jego serce przestanie bić, jak nie znajdę zastępczej technologii!- podniosłam nieco ton

Fury poprawił opaskę na oku i zaczął się zastanawiać, a ja tracę czas na kłótnie z nim. Po lekkim zamyśleniu, dał mi kod.

-Jeśli mnie nie okłamujesz, Bernes, archiwum będziesz miała na wyciągnięcie ręki

Nagle odezwał się mój telefon. To była jedna z lekarek, która była przy Tony'm.

-Co się dzieje?- zaniepokoiłam się

-Jego implant iskrzy, a serce zatrzymuje się. Co mamy robić?- słyszałam jej panikę w głosie

-Podajcie dożylnie adrenalinę i bierzcie go na blok

Szybko wbiegłam do archiwum i szukałam tego, co potrzebowałam. Howard miał wiele projektów, ale żaden z nich nie nadawał się do zastąpienia implantu. Gdy chciałam się już poddać, znalazłam projekt reaktora łukowego. Będzie zbyt mocny na niego i raczej jedynym wyjściem zostaje nowy mechanizm. Wzięłam stary projekt i wybiegłam na salę operacyjną. Na monitorze był widoczny słaby puls.

-Żyje, ale mamy mało czasu- przyłożyłam stetoskop w pobliżu implantu

Umyłam ręce i włożyłam rękawiczki, zakładając fartuch chirurgiczny, a na twarzy widniała biała maska.

-No to zaczynajmy- przełknęłam ślinę, czując lęk o jego życie

Za pomocą specjalnych narzędzi odczepiliśmy zniszczony mechanizm od klatki piersiowej. Zrobiliśmy to ostrożnie, by nie spowodować niechcianego ataku serca.

-Mamy jakiś implant w zapasach?

-Na szczęście został ostatni-  uspokoił mnie jeden z chirurgów

-Dobrze. W razie, czego będzie trzeba pomyśleć nad jego ulepszeniem

Wyjął z szafki mały mechanizm, który powoli przyczepiliśmy do klatki piersiowej. Teraz był najgorszy etap. Uruchomienie go. Jednym uderzeniem z defibrylatora implant zaczął działać. Serce Tony'ego zaczęło bić. Strach minął. Odetchnęłam z ulgą i pogratulowałam mojej załodze za udaną operację. Zabraliśmy go do sali, gdzie kardiomonitor kontrolował jego funkcje życiowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X