Rozdział 97: Żelazni obrońcy cz.1 Wsparcie


**Pepper**

Co to było? To musiało być coś mocnego. Wszyscy leżeli na ziemi. Nawet Vanko padł. Byliśmy na części helikariera, która miała rezerwy tlenu, więc Tony się nie udusi. Każdy powoli wstawał i otrzepywał się z gruzu.
Podleciałam do chłopaków. Zbroje były już w takim stopniu uszkodzone, że szansa na przetrwanie była niewielka. Posiłki dalej nie przybywały i skończył nam się czas. Baza zniszczona. Poddadzą się?

-Żyjecie? Odezwijcie się! Proszę!

-Pepper, to bolało. Ledwo czuję... kości- odezwał się Rhodey, wstając powoli z podłogi

-Kości? Au! Ja już nie czuję nic- odezwał się Tony

-Co robimy? Misja skończona. Powinniśmy wracać

-Nie pozwolimy wam wrócić w jednym kawałku! Zginiecie!- rzucił się Vanko wraz z Androidem, mierząc do nas z różnych broni

Nie mieliśmy planu działania, a SHIELD miała już dawno się pojawić. Skontaktowałam się z Coulsonem. Dlaczego tak to długo trwa? Musi wiedzieć, że plan został wykonany, ale z negatywnym skutkiem.

-Mówi agentka Potts. Rozmawiam teraz z szefem SHIELD?

-Witaj. Jak misja?

-Tragedia. Już nie dajemy rady, a helikarier zniszczony, tylko, że oni dalej chcą walki!

-Tylko spokojnie. Wysłałem już oddział godzinę temu, więc powinni się tam zjawić

-Mają być już teraz!- zaczęłam być podirytowana szybkością działania agencji, ale za czasów Fury'ego było tak samo

Niespodziewanie sygnał został przerwany, a Android robił ostry łomot na pozostałości helikariera. Od razu pomogłam chłopakom w walce, bo bezwzględność Rosjanina sięgała granic. Uderzyłam w niego z całej siły, żeby odsunąć go od nich.

-Twoje ataki są bezcelowe, Rescue. Kolej na mnie!- strzelił z rakiety, która przebiła mnie przez ścianę dość mocno

-Rescue!- zerwał się Tony do obrony i strzelił z repulsora

<< Uwaga. Rezerwy zostały wyczerpane>>

Cholera. No i doszło do najgorszego. Moja zbroja była w takim stanie, jak Centurion, więc jedynie ataki mogły być z repulsorów. Rhodey jeszcze zużywał całą artylerię na Dynamo, lecz również bez rezultatu pozytywnego.

-Co z SHIELD?- spytał Tony

- Wysłali już posiłki godzinę temu

-Gdzie oni są tak długo?! Nie damy rady bez wsparcia!- zdenerwował się Rhodey

-Musimy grać na zwłokę. Zdobądźmy ten cenny czas i hamujmy ich ataki. Ma ktoś jeszcze energię na pole siłowe?

-Za późno. Poszły ostatnie rezerwy- wyjaśnił War Machine, przygotowując się do ataku

**Victoria**

Pojawiłam się w bazie SHIELD, skąd uzyskałam informacje, że Tony, Rhodey i Pepper walczyli w kosmosie. Wiedziałam, w co się wplątali i obawiałam się, że przez Rosjanina i Androida, nie wrócą na Ziemię.
Nowy szef SHIELD ciągle czekał na jakiś kontakt od nich. Podobno wysłali gdzieś jednostki pomocne w walce, które nie dotarły na miejsce batalii.

-Mieliście jakiś z nimi kontakt? W jakim są stanie?

-Na pewno potrzebna jest im wszelaka pomoc. Dobrze, że jesteś. Zniszczyli już helikarier, ale dalej walczą. Vanko jest bez skrupułów i agentka Potts już mówiła, że nie dają dłużej rady i potrzebują wsparcia. Wysłałem już im pomoc, ale jeszcze nie dotarli

-To fatalnie. Trzeba coś zrobić. Kiedy wrócą do nas?- spytałam, bo za długo czekać i nic nie robić nie można było, gdy ich życia były zagrożone

Kilka dni temu rozmawiałam z dyrektorem i niestety dalej opcją był reaktor, jednak uznał, że jego zmniejszona wersja zostanie zaakceptowana przez organizm, a czas się dla niego kończył. Według moich założeń, jeszcze tego samego dnia jego stan się pogorszy.

-Musimy czekać, Victorio. Będzie dobrze. Poczekajmy na kontakt wysłanych jednostek, albo od Rescue

-Zna pan ich tożsamość?- byłem w wielkim zdumieniu

-Całe SHIELD zna. To już nie jest żadna tajemnica. Możliwe, że świat również pozna ich sekret, ale zależy, jak sprawy się potoczą

-Mam nadzieję, że jakoś wytrwają. Są silni. Muszą jeszcze dać radę i wygrać starcie

-Miejmy nadzieję, że wszystko się dobrze skończy

SHIELD nie miała dostępu do danych ze zbroi, więc nie byli w stanie określić, jak bardzo było z nimi źle. Myślałam, jak im pomóc. Miałam przy sobie wszystko, co się może przydać. Nawet w najgorszych wypadkach przygotowałam strzykawki z różnymi środkami na każde możliwe objawy. Postanowiłam jeszcze ustalić sprawę z implantem wraz z chirurgiem, który mi bardzo pomógł po śmierci Rachele. Udało się nawiązać z nim łączność.

-Dzień dobry, Victorio. Gdzie jesteś? Szukałem cię po szpitalu, ale ciebie nigdzie nie ma. Muszę ci coś ważnego powiedzieć i to w sprawie Tony'ego

-Przepraszam, że uciekłam, ale SHIELD mnie potrzebuje. Również chciałam z tobą o tym porozmawiać. Możliwe, że jeszcze dzisiaj będzie jego operacja

-Pogorszyło mu się?- spytał, a nie wiedział o jego drugiej tożsamości

-Niestety, ale tak. Zmniejszenie reaktora łukowego coś da? Na pewno zadziała?- spytałam dla pewności

-Jeśli implant go zabija, trzeba działać, jak najszybciej się da. Przygotuj się na taką konieczność, by operować. Dasz radę, Victorio. Wiem, że ci się uda. Ja nie wiem, czy będę w bazie SHIELD, więc będziesz musiała wziąć sprawy w swoje ręce

On miał rację. Musiałam wziąć się w garść. Rozłączyłam się z nim i zastanowiłam się nad planem. Mimo wszystko musiałam czekać, aż się tu pojawią. Bałam się, że dojdzie do czegoś okropnego. W kosmosie trudno przeżyć, a walka z bezlitosnym Rosjaninem i robotem, będzie ciężka, a do tego walczą z jakimś mutantem, co zabił Fury'ego, że pochwalił się tym czynem całemu światu.

**Pepper**

Rhodey dalej nie chciał się poddać. Nacierał ostatnimi siłami tak samo, jak Tony, który powinien już odpuścić. Widziałam, że z nim było kiepsko. Mój instynkt mi podpowiadał najgorsze. Bałam się, że umrze, a miał jakieś plany, które pozostały zagadką. Nie wiedziałam, czego mogę się po nim spodziewać. Musiałam coś zrobić, by nikt z nas nie umarł. Wzięłam się w garść i zaatakowałam Vanko.

-Łapy precz od moich przyjaciół!- uderzyłam z impetem w ciężką zbroję Rosjanina

-O tobie nie zapomniałem, Rescue!- rzucił się na mnie, a Android zajął się Centurionem

-Nie!- krzyknęłam, wymierzając w Dynamo, który obronił się przed atakiem

-Macie jakiś plan?!- krzyknął Rhodey, spowalniając

-Przetrwać!- krzyknął Tony, zbierając znowu siły

Rozpętało się prawdziwe piekło. Z każdego elementu zbroi iskrzyły kawałki metalu, a niektóre już odpadły, ze jedynie, co pozostało, to po części hełm, napierśnik i rękawice wraz z nagolennikami. Reszta zniszczyła się. Nie dawaliśmy rady, ale na szczęście pojawiło się oczekiwane wsparcie. SHIELD zajęła się Vanko.

-Co tak długo?!- podirytowałam się ich szybkością reakcji

-Natrafiliśmy na AIM. Też się wmieszali i chcieli zniszczyć Ziemię- odezwał się jeden z agentów

-Co?!- zdziwił się Android i zaczął uciekać

-Nigdzie mi nie pójdziesz- strzelił Tony z repulsora, ale to go nie powstrzymało

Większość agentów, jak idiotów, chciała się zająć Androidem. Mieli nam pomóc, a zajmują się najmniejszym zagrożeniem.
Nagle usłyszałam krzyk Tony'ego i Rhodey'go. Bardzo się przeraziłam i poleciałam za Crimson Dynamo. Przydusił ich do podłoża. Tworzyła się tragedia, a ci "pseudoagenci" dalej ganiali za robotem, a mieli nam pomóc. To nie tak miało być.

-Zostaw ich!- ostatnią energię użyłam na strzał z repulsora

-Haha! Tak wam SHIELD pomaga?! Żałosne!- zaśmiał się Ivan, odrzucając Rhodey'go do tyłu

-Rhodey!- nie mogłam nic zrobić i zbroja mogła tylko uderzać zwykłe ciosy

-Uciekaj, Rescue!- ostrzegł mnie, ale ja nie chciałam stać bezczynnie

Skontaktowałam się z SHIELD i wyrzuciłam z siebie gniew. Coulson kazał mi się uspokoić, a nie potrafiłam.

-Co to ma być?! To jest wasze wsparcie, że zajmują się robotem, a nie prawdziwym zagrożeniem?!

-Spokojnie, panno Potts. Pojawili się, więc wam pomogą

-Właśnie, że nam nie pomogą! Ganiają za robotem! Tak mieli pomóc?!

-Wszystko będzie dobrze

-Walczyli z AIM,  bo mieli zniszczyć Ziemię?! To jakieś jaja!- byłam podirytowana, że walczyliśmy o życie, a SHIELD nam nie pomogło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X