Rozdział 96: Tylko jedna strona wygra


**Tony**

Udało mi się dolecieć do lewego skrzydła, gdzie aktywowałem ładunek. Android dalej mnie atakował, a przez zużytą energię mogłem jedynie uderzać z repulsorów na niskim poziomie, co ani trochę go nie zraniło.

-A jednak przeżyłeś. Chyba za słabo się do tego przyłożyłem, ale ja ci to obiecuję,  że dziś na pewno skonasz

-To się jeszcze okaże- ustawiłem odliczanie i wyleciałem dołączyć do Rhodey'go, który ledwo dawał radę z Vanko

-Nic wam to nie da

-Druga już jest!- zakomunikowałem pozostałym, gdy Android rzucił się do pościgu

Pozostała kwestia z Pepper. Miałem nadzieję, że poradzi sobie z Mallenem. Poznałem wcześniej jego umiejętności i wiedziałem, jakie ma możliwości. Musiałem coś z nim zrobić, by ruda nie skończyła tak samo, jak wtedy Rhodey. Crimson Dynamo nadal był nietknięty. Cała zbroja nie miała żadnych uszkodzeń. Walczenie z wrogiem, którego nie da się pokonać, było trudne. Jednak dla nich obu musiało być rozwiązanie z gazem.
Nagle nastąpiła eksplozja. Pepper przebiła się przez ścianę. Natychmiast do niej podbiegłem.

-Pepper, jesteś cała? Odezwij się!- mówiłem do niej, a ona wyglądała na zdezorientowaną

-Żyję i nie musisz nade mną sterczeć- poczułem, że lekko się uśmiechnęła

-Chodź- pomogłem jej wstać

-Nie zdołałam podłożyć ładunku. Możecie mi pomóc?- poprosiła o wsparcie

-Dla ciebie zawsze- teraz, to ja się uśmiechnąłem i wspólnie zajęliśmy się mutantem

Rhodey siłował się z Vanko, ale Android znowu nam przeszkadzał. Musieliśmy ponownie rozdzielić siły, ale trzymać się razem. Trzeba było skupić ataki na tym przeciwniku, który był na naszym poziomie, czyli Crimson Dynamo nadal walczył z War Machine, ale Mallenem ja się zająłem, zaś Rescue zdołała odpierać ataki Androida. I tak mieliśmy walczyć do samego końca, aż ktoś z nich podda się i zostawi SHIELD w spokoju. Na nasze szczęście ewakuacja została wcześniej przeprowadzona, więc nie musieliśmy się bać o życie i zdrowie agentów.
Nagle nastąpił kolejny wybuch, ale to nie był spowodowany przez kogoś. To nie wyglądało dobrze.

-Ile miało być tych ładunków?- spytałem Pepper

-No trzy, ale na helikarierze jest sporo innych ładunków, które się odpalą, gdyby tamte nie zadziałały

-I dopiero teraz o tym mówisz?!- zdenerwował się Rhodey

-Przepraszam, ale ja też o tym zapomniałam. Większość czasu spędziłam w bazie na Argentynie, a nie w bazie powietrznej SHIELD !- krzyknęła podirytowana

-Pepper, spokój! To już nieistotne. Nie aktywujemy ostatniej bomby, jeśli ich "sojusz" będzie nam deptał po piętach

-Rhodey ma rację. Myślałem, żeby zatruć Mallena, a Ivana pozbędziemy się inaczej- pomyślałem, a oni zaczęli patrzeć z niedowierzaniem, że planowałem czyjąś śmierć, co nigdy nie było w moim stylu

**Pepper**

Kiedy skończyliśmy nasze pogawędki w dniu zagłady SHIELD, znowu zaczęli nas atakować. Na nasze nieszczęście całe rezerwy zmierzały do końca, a Tony dalej się upierał, by walczyć. Na nic się nie skarżył, ale czułam, że nie było z nim dobrze. To taki instynkt, wyczuwający zagrożenie.

-Komputerze. Jaki jest stan zbroi?

-Pepper, możesz walczyć. Osłony nadal są aktywne, ale rezerwy się wykończą za niecałe 10 minut- odezwał się głos kobiety, który nie był systemem ze zbrojowni

-Pani Rhodes, co pani tam robi?

-Miałam was informować o wszystkim. Wybacz, że tak późno, ale praca prawniczki nie jest lekka

-Żadna nie jest- zaśmiałam się

-Tony dalej walczy? Powinien sobie odpuścić, bo jego zbroja długo nie wytrzyma

Widzę, że nie tylko ja wiedziałam o tym, że miał skończyć walczyć. Niestety, ale on nikogo nie słuchał.

-Jest uparty

-Tylko, że on wie, jak to się może dla niego skończyć, a mimo tego nie chce odpuścić

-Musimy ich powstrzymać razem

Poleciałam do ostatniego pomieszczenia na końcu korytarza, gdzie znajdował się ostatni zapalnik do całkowitej destrukcji helikariera. Skoro nowy szef tego chciał, pewnie planował odbudowę całej siedziby.

-Pepper, uważaj!- krzyknął Rhodey i znienacka zaatakował mnie Vanko

-Nie taki był plan!- krzyczałam do nich podirytowana obiegiem spraw

Wiedziałam, że nie miałam żadnych szans z Vanko, ale w porę Rhodey wymierzył z pocisku, że przeleciał przez ściany i padł na chwilę. Najpierw uważali, że wysadzenie helikariera nic nam nie da, a teraz cała trójka rzuca się na nas.
Pozostał jeden ładunek. Strzeliłam do nadchodzącego Androida przez unibeam, co naruszyło jego osłony. Nagle wleciał Tony, kierując się do ucieczki.

-Zakładajcie maski!

-Tony, co ty zrobiłeś?!- wydarłam się na niego

-Zróbcie to. Już!- ostrzegł, jakby coś nam groziło

Wszystko stało się jasne, gdy zaobserwowałam zieloną mgłę. To gaz. On naprawdę chce go zabić. Czy to Mallena wykończy? Miał twardą skórę, która ciągle się zmieniała. Może jednak jakoś go pokonany? A Vanko? Na zbroję, która może przetrwać wszystko, co możliwe, nie było sposobu. Zrobiłam, co nam kazał i gaz zaatakował mutanta. Jednak, nim się zdołał przedostać do jego organizmu, rzucił się na Rhodey'go. Chwycił go za kark, że szczelność hełmu była zagrożona. Na szczęście opadł z sił.

-Nic ci nie jest?- podbiegł do niego Tony

-W porządku. Gaz zadziałał

-Według skanu medycznego nie ma pulsu

-Zostali nam, tylko oni!- oznajmij z ulgą przyjaciel

**Tony**

Mallen padł. Nie sądziłem, że gaz zadziała. A jednak udało się. Teraz została kwestia aktywowania ładunku. We trójkę polecieliśmy do wyznaczonego pomieszczenia, gdzie bezmyślny Rosjanin wszedł, niszcząc ścianę. Rescue poleciała do kolumny, by aktywować ostatnią bombę. Android również się pojawił. Mieliśmy większe szanse, by dokończyć misję, bo nasza grupa liczyła trzy osoby, zaś oni pozostali w dwójkę.

-Trzeci już jest!- zaalarmowała Pepper, ustawiając odliczanie

-Nadal uważasz, że to nic nam nie da?- spytałem Vanko, szykując się do strzału

-No pewnie, że nic. SHIELD szybko się pozbiera, a wy nie macie szans tego przewidzieć- wtrącił się robot, który znowu był przy moim karku

Jedynie War Machine pozostał przy Vanko i wraz z Pepper próbował dokończyć, co zaczęliśmy. Pozostało jedynie odpalić zapalnik aktywujący. Kiedy już miałem zamiar atakować, odezwał się komunikat.

<< Wyczerpały się rezerwy. Zdolność do ataku niemożliwa>>

-No po prostu świetnie. Cholerne zasilanie- przekląłem pod nosem

-Masz się wycofać, Tony!- krzyknęła kobieta, a jej głos był mi znany

-Roberta? Jesteś w zbrojowni?- byłem w szoku, że się zjawiła nam pomóc

-Tak. Aktywujcie bomby i uciekajcie. Naprawdę twoja zbroja już niewiele wytrzyma. Musisz się wycofać!

Android chciał użyć unibeamu, ale przez wstrząsy nie zrobił tego. Nie wiedziałem, co się dzieje. Czy to jakieś bomby? Mieliśmy tylko aktywować te trzy i znikać. Skontaktowałem się z drużyną.

-Co się stało?

-Nie wiem. Musimy się spieszyć. Zostało 5 minut- odezwała się ruda

- A co z aktywowaniem?

-One były już włączone, jak się zaprogramowało odliczanie

-Pepper, ty znowu wszystko komplikujesz. No to zwiewamy stąd. A gdzie posiłki?!

Wstrząsy były coraz bardziej odczuwalne. Musieliśmy uciekać. Jednak Rescue była zajęta Vanko. Chciałem jej pomóc, ale robot dalej ze mną walczył.

-Już nikomu nie pomożesz. Jesteś mój!- uderzył w napierśnik, który znowu zaczął iskrzyć

<< Poważne naruszenie zbroi. Zalecane manewry uniku>>

-Tony, wynoś się stamtąd!- krzyknął Rhodey, ale jego też Ivan atakował

-Nie!- próbowałem się bronić

Gwałtownie wstrząsy stały się silniejsze. Na chwilę ustąpiły, ale znowu powróciły z potężną siłą, która skumulowana doprowadziła do równomiernej eksplozji. Poczułem dym i ogień. Baza eksplodowała. Jednak nie przewidzieliśmy tego, że została rozdarta na pół.

-Wszyscy cali? Odezwijcie się!- krzyczałem, wstając z podłogi i każdy leżał nieruchomo

---**---

No to odliczamy. Czteroczęściowy finał czas rozpocząć :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X